Czytam "Świadka oskarżenia" Simona Tolkiena. Pan tłumacz był uprzejmy włożyć w usta asystentki ministra Rządu Jej Królewskiej Mości dźwięczną frazę "ona ma przejebane". Wierzę, że tak wyraża się na co dzień pan Rybski, ale jakoś trudno mi uwierzyć, że tak właśnie sformułował to S. Tolkien. Gratuluję słuchu językowego.
Oczywiście błędów jest tu znacznie więcej. np. już na pierwszej stronie pierwszego rozdziału mamy: "Jeden z nich miał kucyka". Mówi to rzekomo oczytany 16-latek. Otóż "mieć kucyka" to mieć małego konika, natomiast ten opisywany mężczyzna miał KUCYK - to znaczy taki wiecheć z włosów spiętych gumką. Inne potknięcia sobie daruję. Weź Pan się, Panie Rybski, za jakieś lżejsze zajęcie. Kopanie rowów albo przeganianie owieczek po hali...
Trzeci tom cyklu delegatury nocy był niestety przez tego pana tłumaczony. Momentami konstrukcja zdań jest tragiczna, ale to pokus w porównaniu z tym, że PAN ynteligent przetłumaczył na polski również nazwiska . Nazwisk się k*** nie tłumaczy.
W biografii Jimiego Hendrixa w przekładzie pana Rybskiego pojawia się fragment o żonie reżysera Chucka Weina - Edie Segwick. Tłumacz zasugerował nam jednak jakoby "Wein (...) był w związku z Ediem Sedgwickiem", czyli mężczyzną. Typowo męskie imię aktorki mogło zmylić, ale na miłość boską, takie rzeczy się sprawdza !
Czytalem "Zyc znaczy umrzec" Historia zycia Cliffa Burtona. Tlumaczenie Google byloby lepsze. Jak mozna cos tak spie....
Tłumaczenie ostatnich tomów cyklu "Cienie pojętnych" też nie powalało. Choćby to, że nie posprawdzał, jak nazwy niektórych co rzadszych ras, czy nawet miejscowości były tłumaczone we wcześniejszych częściach, wprowadzało dodatkowy zamęt (i niektóre kompletnie nietrafne wybory, jak ów "robak" zamiast "wij" od biedy). A i styl przekładu czasem był zniechęcający. To znaczy jescze mu daleko do Joanny SZczepańskiej, która dla mnie dzierży palmę pierwszeństwa, jeśli chodzi o kulawe przekłady fantastyki.
Właśnie czytam "Głosy ulicy", przetłumaczone przez pana Jarosława. Wyrazu "swego", można używać w języku potocznym, ale nie w książce, chyba że w dialogu. "swego" pojawia się cały czas, "swojego" niemal nie ma. Jest też parę innych błędów, na przykład "powtórzyła dwa razy", choć powiedziała to dwa razy. Jestem dopiero w połowie książki, ale różnego rodzaju błędów w tłumaczeniu jest sporo. Jestem zdegustowany.