Necrolotum
Jan Maszczyszyn
‹Necrolotum›
Jan Maszczyszyn
Opis wydawcy
Australia, początek XX wieku. Wiktoriański dżentelmen Jack de Waay zrywa ze swoją narzeczoną Abelią, by wraz z szalonym naukowcem wyruszyć na niezwykłą wyprawę do podwodnego świata… a może i poza Ziemię. Poddaje ciało przedziwnej transformacji i wraz z towarzyszami dostaje się w odmęty Necrolotum, transoceanicznej sieci łączącej planety i księżyce Układu Słonecznego. Cudowne dziwności tego świata poprowadzą go przez niezliczone przygody aż do prawdy o ułomności ewolucji i słabości ludzkiej cywilizacji.
Proza Jana Maszczyszyna jest jedyna w swoim rodzaju, absolutnie nie do podrobienia. Ma indywidualne piętno i absolutnie niepodrabialny styl.
Musicie spróbować!
Inne wydania
Utwory powiązane
Podziwiam Jana Maszczyszyna. Za ten stylizowany język, wystudiowaną manierę pisarską z minionej epoki, oryginalne i ambitne światotwórstwo. Za to, że nie idzie czytelnikowi na rękę, że wymaga skupienia i namysłu. Za bohaterów, którzy mają coś do powiedzenia i nie są tylko punktem zaczepienia akcji. Podziwiam, chapeau bas, dygam panieńsko. Ale, borze szumiący, wymęczyła mnie ta książka jak żadna inna. Musiałam robić sobie przerwy, pić mocną herbatę na wzmocnienie słabnącego polotu, sięgać po książkowe odmużdżacze. I o ile Maszczyszyna podziwiam, to już zupełnie boskim wydawać mi się będzie CZŁOWIEK [sic], który do tej lektury siądzie i ją po prostu przeczyta.
Żarty na bok. Podobała się, ale caveat emptor. Czuję się teraz tak pełna Necrolotum, że minie dłuuuugi czas, nim skuszę się na coś podobnego. O ile w ogóle. Jak najbardziej zasłużona nominacja do altZajdli. Chociaż tu wiem dlaczego nie przeszła do oficjalnych. Necrolotum to książka niszowa, nie tylko ze względu na tematykę, ale i konieczne podejście czytelnicze. I choćby jako taka na pewno zasługuje na uwagę.