Dobre. Nie zawsze, ale jednak większość historyjek naprawdę zabawna i unikalna. Dobrze, że takie rzeczy wychodzą w Polsce, ale szkoda, że w tak znikomym nakładzie.
To chyba klimat ich koszulek. Albo przebojów "Budki Suflera live at Kongresowa". Ewentualnie zamka w mosznie. Po prostu jest coś w nieudolnych poczynaniach Ryszarda, Bohdana i Bogdana, co każe założyć maskę, zapuścić wąsy i przyłączyć się do
Gangu Wąsaczy.
Ale fajne! Dawno nic mi nie sprawiło takiej radochy, jak przygody tych trzech śmiesznych facecików. Szkoda, że te paski są takie krótkie – i że jest ich tak niewiele. Gdyby Marek Lachowicz zechciał poeksperymentować z dłuższą formą, Wąsacze mogliby stać się całkiem poważną konkurencją dla Wilq-a. Moim osobistym faworytem jest Bohdan – przy okazji mam pytanie dla autora: gdzie on się zaopatruje w takie kapitalne koszulki? Bo ja bym sobie sprawił jedną z napisem „OMD”. Opcjonalnie może być „Wanda i Banda”...
Do oceny "albumów paskowych" powinna istnieć
odrębna kategoria, bo trudno doszukiwać się w nich skomplikowanych
intryg fabularnych, ciągnących się przez wiele stron, barokowych
kompozycji graficznych albo wnikliwej analizy działań głównych
bohaterów. Paski to maksymalna kondensacja fabuły i grafiki na
minimalnej powierzchni.
I "Gang" dokładnie taki jest.
Szybkie, błyskotliwe gagi, które często zostają gdzieś w naszej
pamięci na długie tygodnie i perfekcyjna, chociaż pozornie prosta
kreska Lachowicza, mimo konwencji rozpoznawalna na pierwszy rzut
oka.
Jedna z najlepszych serii paskowych, jaką zdarzyło mi się czytać