Ostatni lot
(Le Dernier envol)
Romain Hugault
‹Ostatni lot›
Opis wydawcy
Lata 1943-1945. Najbardziej ponure chwile XX wieku. Gdy ziemia drży od bomb, na niebie ścierają się potęgi - jest ono areną zaciekłych walk pilotów. Asystujemy w locie czterem pilotom - japońskiemu, amerykańskiemu, niemieckiemu i radzieckiemu. Każdy z nich stara się jak najlepiej wypełnić powierzone mu zadanie. Niektórym się udaje, innym nie, ale wszyscy odznaczają się w podniebnych walkach.
Znakomicie narysowane i bardzo sprawnie opowiedziane cztery historie wojenne - nie tylko dla miłośników wojskowości.
Jakość komiksu docenili krytycy, nagradzając go na festiwalu w Angouleme.
Utwory powiązane
Komiksy
Zbójcerze o komiksie [6.00]
Ładnie narysowane historyjki o pilotach. "Historyjki", gdyż są to raczej zarysy pomysłów, które mogłyby się rozrosnąć w ciekawe "historie". Niestety tak się nie dzieje. Opowiastki są bowiem proste i przewidywalne, na szczęście ładnie się wiążą ze sobą. Plus za dokładne przedstawienia samolotów. Plus za ładne wydanie. Minus za cenę. Zbyt wysoką jak na mój gust. Wychodzi więc szóstka z plusem.
"Ostatni lot" to album narysowany sprawnie, z dużą dbałością o szczegóły. W sam raz dla miłośników lotnictwa i militariów II wojny światowej. Tyle tylko, że kilka krótkich epizodów tutaj zawartych to zbyt mało fabularnego potencjału na cały album. Nie zdążyłem się wczuć w losy żadnego z bohaterów, dlatego traktuję to bardziej jako prolog do kolejnej, bardziej rozbudowanej historii.
Poprawnie wykonany, typowy europejski komiks środka. Nie wiem dlaczego Taurus Media, mając tak szeroki wybór, decyduje się na publikację akurat tego typu pozycji (pozostali wydawcy zrezygnowali praktycznie całkowicie z prezentacji komiksów powstających na naszym kontynencie), trochę to dziwne, ale w sumie, chyba wiedzą co robią?
A sam komiks?
No cóż, gdyby autor poświecił tyle samo czasu i pracy na wizualizację postaci ludzkich co na rekonstrukcję samolotów, zastąpił schematyczne kolorowanie komputerem farbami (albo przynajmniej inteligentnie użytym tabletem graficznym) i gdyby główny „wątek fabularny” stanowił coś więcej niż pretekst do pokazania kilku epizodów wojennych, mielibyśmy do czynienia z kawałkiem niezłego komiksu.
Niestety, dostajemy tylko „ładną”, kolorową historyjkę, która zapewne zadowoli wielbicieli „rekonstrukcji historycznych”, ale nie wzbudzi większych emocji wśród czytelników komiksów.