Ścieżki jednych postaci tutaj dobiegają końca, podróże innych - dopiero zaczynają. Kolejna konfrontacja Charlie′go z Guile′em i Chun Li oraz klimatyczne starcie Kena i Ryu z pewnym potężnym wojownikiem...

Generalnie tłuką się. Odnoszę wrażenie, że z każdym zeszytem coraz więcej i coraz intensywniej, ale to akurat może mi podpowiadać moja wybujała wyobraźnia. Sęk w tym, że każda kolejna bijatyka nie zbliża mnie do wielcego wyczekiwanej chwili olśnienia, kiedy wreszcie zrozumiem, dla kogo ten komiks został stworzony. Kto lubi popatrzeć na nawalanki w stylu bardzo konsolowym, kto lubi zawiesić oko na pełnych kształtach kobiecych, ten coś w komiksie znajdzie dla siebie. Reszta? Nie mam bladego pojęcia...

Jeśli myśleliście że ktoś jest twardzielem to się myliliście. Dużo jakichś bzdur o miłości i takich tam. Do tego durny wątek uczennicy podfruwajki. Czyta sie jako tako, choć to pulpa i to mocno tandetna, kolorowa i błyszcząca.