Dead Fish
Charley Stadler
‹Dead Fish›
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Dead Fish |
Dystrybutor | Kino Świat |
Data premiery | 30 czerwca 2006 |
Reżyseria | Charley Stadler |
Zdjęcia | Fraser Taggert |
Scenariusz | Charley Stadler, Thomas Geiger, David Mitchell, Adam Kreutner |
Obsada | Gary Oldman, Robert Carlyle, Elena Anaya, Jimi Mistry, Andrew Lee Potts, Billy Zane, Terence Stamp, Karel Roden |
Rok produkcji | 2004 |
Kraj produkcji | Niemcy, Wielka Brytania |
Czas trwania | 95 min |
Gatunek | komedia, sensacja |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
Lynch, angielski płatny morderca, dostaje przez telefon nowe zlecenie. Abe Klein, amerykański imigrant, obchodzi w Londynie swoje 22 urodziny. Jego francuska dziewczyna Mimi w drodze na dworzec wyznaje mu, że jest w ciąży. Kłócąca się para wpada na Lyncha, który właśnie wysiada z pociągu...
Charley Stadler myśli, że jak weźmie byle jaki, byle wielowątkowy scenariusz i aktorów wyspecjalizowanych w rolach typów spod ciemnej gwiazdy; każe Oldmanowi parodiować swoją doskonałą rolę Stansfielda z „Leona”, a Carlyle’owi kurwić co drugie słowo jak w „Formule”, to od razu będzie drugim Guyem Ritchie. Nie będzie. Coraz ciekawszy z wiekiem Billy Zane i coraz seksowniejsza z wiekiem Elena Anaya ratują ten film jak mogą od kompletnej kaszany, ale osamotnieni na placu boju – bo Oldman ma na tyle odwagi, by przyznawać, że gażami z takich gniotów spłaca długi i na planie nie chce mu się specjalnie wysilać – cudów oczywiście nie są w stanie zdziałać.
KS – Kamila Sławińska [5]
Ta filmowa rybka, niestety, faktycznie pływa brzuchem do góry. Co dla wszystkich będzie sporym zdziwieniem - bo i Oldman, i Carlyle, i ładna kobietka (za jej urodę należy się co najmniej jeden dodatkowy punkt!), i historia zapowiadała się oryginalnie... Niestety Charley Stadler kompletnie nie radzi sobie z zawiłościami fabuły i utrzymaniem napięcia - i wkrótce po zawiązaniu intrygi wszystko po prostu rozłazi się w szwach. Szkoda, bo w rękach kogoś zręczniejszego mogło to być coś na miarę "Lock, Stock & Two Smoking Barrels".
KW – Konrad Wągrowski [3]
Ach, jakie mamy wspaniałe pomysły! Może się schować Guy Ritchie. Szkoda tylko, że te pomysły właśnie całkiem kładą film. Co z tego, że prawie każda scena jest rozgrywana w jakiś oryginalny, nietypowy sposób, skoro jako całość film jest totalnym chaosem. Źle wyreżyserowany, źle zmontowany staje się ogromną męczarnią dla widza, który próbuje przez te formalne sztuczki śledzić nie tak bardzo skomplikowaną fabułę, ale w końcu się musi poddać. Szkoda tylko plejady naprawdę świetnych i starających się brytyjskich aktorów na ten niewypał.