Wzruszająca historia nastolatki z chińskiej prowincji, która trafia do ogrodu botanicznego w dużym mieście i zaprzyjaźnia się z córką ogrodnika.

Sijie Dai to geniusz – rzadko który reżyser potrafi mnie uśpić, a on dokonał tego przy pomocy scen obrazujących kąpiące się nago i taplające w błocie dziewczyny! Inna sprawa, że tym laskom daleko do azjatyckich bogiń pokroju Ziyi Zhang czy Shu Qi.

W „Brokeback Mountain” była chociaż jakaś tajemnica. Tu jest tylko ładnie sfotografowana i przewidywalna nuda. Dwie zakochane w sobie, infantylne panienki – jedna tłamszona przez antypatycznego rodziciela, druga, sierota, przez sadystycznego brata pierwszej, obie przez represyjny wobec homoseksualizmu komunizm. Kino fotelowego niepokoju. Już po kwadransie zaczynasz się wiercić, bo dają o sobie znać cztery litery. Ja tam wolę jak mi w kinie opada szczęka, a nie powieki…