Miss Potter
Chris Noonan
‹Miss Potter›
Opis dystrybutora
Beatrix Potter była literackim objawieniem początku XX wieku. W czasach, gdy dobrze urodzone panny miały na względzie jedynie bogate zamążpójście, pisarka stała się symbolem dyskretnego acz stanowczego sprzeciwu wobec konwencji. Jej książki od 100 lat cieszą się niesłabnącym powodzeniem. Potter była również cenioną ilustratorką...
Utwory powiązane
Filmy
Jak Zellweger zrobi dziubek, to nie ma chuja we wsi… który przekonałby mnie, że to jest fajne. Tu w dodatku robi dziubek przez bite półtorej godziny, odgrywając prababkę Bridget Jones. Takie to słodkie, że można się porzygać. I tylko McGregora szkoda – za dobry jest na takie infantylne projekty z Zellweger (patrz też: „Do diabła z miłością”), niechby w końcu przeprosił się z Boyle’em i zrobili to „Porno” – nawet jeśli nie z przekonania, to choćby w ramach zrehabilitowania się fanom za ostatnie wybory filmowe.
Fabuła banalna. Ot, romansidło w stylu Jane Austen o trudnym losie niezamężnej i ambitnej kobiety, która – wbrew woli rodziców – jest mało rozważna, a bardzo romantyczna w wyborach sercowych. Ale Renee Zellweger i Ewan McGregor zagrali role zakochanych z takim wdziękiem i naturalnością, że przesiedziałem prawie cały seans z błogim uśmiechem na pobrużdżonej twarzy.
KW – Konrad Wągrowski [6]
Błahy film biograficzny, należący do tego ciekawego gatunku, którego, pomimo błahości, zadziwiająco dobrze się ogląda. Będąc świadomym miażdżących ocen krytki, widząc, że w samej biografii panny Potter nie ma wiele materiału na dobry dramat, cudnie roprężałem się podczas seansu. Czy chodziło o urok XIX wiecznej Anglii, sympatyczną relację między Zellwegger (której jednak szalone diety z „Bridget Jones” na zdrowie nie wyszły) i McGregorem, czy dobra jak zwykle Emma Watson – nie wiem. Przyznać jednak należy, że może w historii odnajdywania siebie, zdawkowo potraktowanej w końcówce filmu, jest więcej materiału na dobry biograficzny dramat, niż w tym, co twórcy uznali za najważniejsze dla fabuły swego filmu.
Niefeministyczny w formie portret feministki? Tak można ten film określić. Choć można też spróbować inaczej. Filmowa biografia brytyjskiej pisarki i rysowniczki Beatrix Potter sprawia wrażenie adaptacji jednej z powieści Jane Austin. Wyemancypowana, świadoma swoich pragnień kobieta odrzuca panujące w wiktoriańskiej Anglii reguły i nie chce poślubić żadnego z kandydatów, podsyłanych jej przez rodziców (na ekranie oglądamy pochód karykaturalnych wręcz zalotników). Co więcej, staje się niezależna finansowo, bo książeczki dla dzieci, które pisze i ilustruje, stają się bestsellerami. Ale oczywiście na jej drodze staje miłość. Dużo tu komedii obyczajowej, trochę komedii romantycznej – zbyt wiele słodyczy, niewiele psychologii. Do tego szczypta dramatu. Szkoda, że nie udało się odejść od stereotypowej biografii. Tę troszkę kiczowatą mieszankę gatunkową ogląda się jednak z przyjemnością. Renee Zellweger bardzo przekonująco zagrała Miss Potter. Dzielnie partneruje jej też Ewan McGregor jako nieśmiały wydawca. Świetna jest też Emilly Watson w drugoplanowej, mocnej roli. Dzięki animacji oglądamy wymyślone przez Beatrix zwierzątka, które czasem wręcz kłócą się z nią – są więc Piotruś Królik, Tekla Kałużyńska i Beniamin Truś.