Żelary
(Zelary)
Ondrej Trojan
‹Żelary›
Opis dystrybutora
Lata 40. Czechy i Morawy są okupowane przez Niemców. Eliska była studentką medycyny zanim naziści nie zamknęli uniwersytetów. Teraz pracuje jako pielęgniarka w prowincjonalnym szpitalu i ma romans z Richardem, zatrudnionym tutaj młodym chirurgiem. Oboje są członkami ruchu oporu. Pewnej nocy do szpitala trafia poważnie ranny mężczyzna...
Ładny, choć konwencjonalny melodramat. Akademicy z oczywistych powodów, które wymienił już Konrad, bardzo się przejęli, ale ja chętniej podpisałbym się pod lakoniczną opinią krytyka z Seattle Timesa: „Something like »Dr. Queen«”. Dokładnie.
KW – Konrad Wągrowski [7]
Jak to zwykle bywa z kinem zza południowej granicy, 4 lata trzeba było czekać na polską premierę (możne go było obejrzeć jedynie na WMFF). A szkoda, bo dziś już prawie nikt nie pamięta, że ten film był nominowany do Oscara. Trudno się dziwić, bo to najbardziej amerykański film spośród wszystkich czeskich filmów – nic dziwnego, że zrobił wrażenie na Akademii Filmowej. Epicka, wzruszająca opowieść o miłości z wojną w tle to przecież sprawdzony temat, poczynając od „Przeminęło z wiatrem”, a na „Wzgórzu nadziei” skończywszy (film Anthony’ego Minghelli niejednokrotnie przychodził mi na myśl podczas seansu). Wszystko to sfilmowane tym razem wśród pięknych karpackich pejzaży. Nie zaskakuje ten film niczym, ale nie można mu odmówić sprawności realizacyjnej (której brak zwykle polskim dziełom), rozmachu, epickiego oddechu i odrobiny wzruszenia. I nawet nie przeszkadza dość naiwne (jak dla Polaka) wyobrażenie sobie niemieckiej okupacji (gestapowiec robiący kocioł stoi na klatce schodowej w długim skórzanym płaszczu i zagaduje wszystkich z niemieckim akcentem – dobrze, że nie utyka). W sumie 2,5 godziny dobrego, klasycznego kina. Dodatkowy plus za bardziej realistyczne ukazanie rosyjskich „wyzwolicieli”.