Niania w Nowym Jorku
(The Nanny Diaries)
Shari Springer Berman, Robert Pulcini
‹Niania w Nowym Jorku›
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Niania w Nowym Jorku |
Tytuł oryginalny | The Nanny Diaries |
Dystrybutor | Kino Świat |
Data premiery | 21 grudnia 2007 |
Reżyseria | Shari Springer Berman, Robert Pulcini |
Zdjęcia | Terry Stacey |
Scenariusz | Shari Springer Berman, Robert Pulcini |
Obsada | Scarlett Johansson, Donna Murphy, Alicia Keys, Laura Linney, Chris Evans, Paul Giamatti, James Urbaniak |
Muzyka | Mark Suozzo |
Rok produkcji | 2007 |
Kraj produkcji | USA |
Czas trwania | 106 min |
WWW | Strona |
Gatunek | komedia |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
Annie to ambitna studentka, która chce coś osiągnąć w życiu. Aby ukończyć studia, podejmuje pracę jako niania w bogatej nowojorskiej rodzinie. Szybko jednak się okazuje, że zajęcie, które miało jej pomóc, jest o wiele trudniejsze niż jej się wydawało. Jednak dziewczyna nauczy swoich snobistycznych pracodawców, że szczęścia nie można kupić za pieniądze...
Utwory powiązane
Filmy
Jak to pięknie ujął krytyk New York Timesa, mamy tu do czynienia z „kolejnym filmem ze Scarlett Johansson, który podsuwa myśl, że ta ospała aktorka myli nadąsanie z grą”. Jej partnerzy są zresztą nie lepsi – to znaczy jasne, że Laura Linney góruje aktorską klasą nad Johansson, ale co nam po jej dobrej dramatycznej roli w filmie, który usiłuje być satyrą? Podobnie Chris Evans – on z kolei myli romantyczność karykaturalną z romantycznością kartonową. I tak to wszystko właśnie wygląda – materiał wyjściowy sobie, film sobie, aktorzy sobie, reżysera w ogóle nie widać – to nie mogło się udać.
Nie wiem, czy już o tym kiedyś nie pisałem – jeśli nawet tak, to powtórzę raz jeszcze: Scarlett J. po zagraniu w teledysku Justina T. wstąpiła na równię pochyłą. Po „Niani” chyba nie ma już z czego się staczać.
MW – Michał Walkiewicz [3]
Ojojoj, ile słusznych notek. Nic dodać, nic ująć. A Scarlett? Dla mnie „kobieta-porażka”.
KW – Konrad Wągrowski [4]
Głównym problemem „Niani z Nowym Jorku” jest niestety porażająca przewidywalność tego filmu. A mogło być dobrze – początkowe sceny z muzeum historii naturalnej z komentarzami na temat nowojorczyków są przecież całkiem udane, i gdyby z filmem pójść całkiem w kierunku odważniejszej formy, można by stworzyć całkiem interesującą produkcję. Niestety, najwyraźniej zawsze w branży filmowej istnieje ktoś, kto uzna, że film o niani nie może się obyć bez mdłego wątku romantycznego, że chłopczyk musi być z początku irytujący, a potem budzić współczucie, że rodzice (przynajmniej częściowo) muszą zrozumieć swe błędy, etc. A obserwacje społeczne oczywiście biorą w łeb. No i, choć daleki jestem od negatywnego nastawienia tetryka Piotrka do Scarlett Johansson, to sądzę, że jak już się zagrało uwodzicielkę we „Wszystko gra”, to raczej nie ma powrotu do ról zakompleksionych studentek.
Spece w Hollywood każdy bestseller powieściowy próbują zmienić w kinowy hit i nie zawsze im to wychodzi. Tym razem się nie udało i nie pomogła Scarlett Johansson w roli tytułowej niani. Zdecydowanie lepiej w tej konkurencji wypada adaptacja książki „Diabeł ubiera się u Prady”, ale tam była świetna drugoplanowa rola Meryl Streep, a i perypetie Andy, która męczy się, żeby zrobić karierę dziennikarską, były bardziej prawdopodobne. Bo droga przez mękę Annie niańczącej rozkapryszone dziecko, przypominającej czarownicę ze złej bajki pracodawczyni, wydaje się mieć mniej uzasadnienia. Sztuczne to, papier szeleści złowieszczo z ekranu i już.