Królowie ulicy
(Street Kings)
David Ayer
‹Królowie ulicy›
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Królowie ulicy |
Tytuł oryginalny | Street Kings |
Dystrybutor | CinePix |
Data premiery | 4 lipca 2008 |
Reżyseria | David Ayer |
Zdjęcia | Gabriel Beristain |
Scenariusz | James Ellroy, Kurt Wimmer, Jamie Moss |
Obsada | Keanu Reeves, Hugh Laurie, Forest Whitaker, Chris Evans, Amaury Nolasco, Terry Crews, Common, Naomie Harris, Jay Mohr, Cedric the Entertainer, Martha Higareda, The Game |
Muzyka | Graeme Revell |
Rok produkcji | 2008 |
Kraj produkcji | USA |
WWW | Strona |
Gatunek | sensacja |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
Bohaterami historii są policjanci z elitarnej jednostki Ad/Vice z Los Angeles. Członkowie tego oddziału w czasie swoich śledztw stosują bardzo brutalne i bezwzględne metody i choć sprawiają one, że ich efektywność w chwytaniu przestępców jest ogromna, mężczyzni zaczynają zastanawiać się, czy rzeczywiście mają prawo je stosować.
Utwory powiązane
Filmy
Świetna obsada, ale tylko Chris Evans w skrojonej na jego barki roli policyjnego żółtodzioba daje radę. Hugh Laurie gra House’em, Forest Whitaker – Idi Aminem, a Keanu Reeves strzela (bo „gra” to za dużo powiedziane) groźne miny jako najtwardszy z twardych gliniarzy, najbardziej badmotherfuckerski z bad motherfuckerów. Bohaterowie w ogóle dużo tu strzelają, a kiedy akurat nie wymieniają ognia, to zamiast porozmawiać jak normalni ludzie, podniesionym głosem wymieniają macho-onelinery. Film, owszem, jest dynamiczny i potrafi przytrzymać w napięciu, dlatego gdyby upuścić mu nieco hormonów i wymienić Reevesa na kogoś potrafiącego grać, zasługiwałby na dystrybucję kinową. Teraz widziałbym go raczej od razu na rynku DVD, zaś w kinach chętniej powitałbym poprzedni film Ayera – bardzo dobre „Ciężkie czasy” z kapitalnym Christianem Bale’em. Niestety, w Polsce to „Ciężkie…” trafiły z miejsca na DVD.
Po Ayerze – scenarzyście „Dnia próby”, wspomaganym przez Ellroya i Wimmera, spodziewałem się więcej. Wątki niby te same, ale za dużo w tej historii gatunkowych schematów, nieprawdopodobieństw i naiwności (przykłady z brzegu: Ludlow werbuje swoich informatorów na ulicy, zupełnie nie przejmując się świadkami; bedgaje, kiedy
już mają czynić swoją zbrodniczą powinność, stają się katastrofalnie nieudolni, etc). Keanu Reeves jako nowe wcielenie „Kobry” Cobrettiego jest drewniany, a Forest Whitaker – dla kontrastu – irytuje kaznodziejską nadekspresją. Ot, solidne hollywoodzkie rzemiosło i nic więcej.
KS – Kamila Sławińska [4]
Mam teorię, że film ten nakręcono jedynie po to, by udowodnić widzom, że Keanu Reeves może być jeszcze gorszym aktorem, niż wydawało się po ostatnim obrazie z jego udziałem. Jakby tego nie było dosyć, scenarzysta zapętlił się tak głęboko i beznadziejnie w komplikacje z udziałem podwójnych agentów i nieustannych zdrad, że po n-tym „nieoczekiwanym” zwrocie akcji widz czuje już nie ekscytację, ale znużenie. Może tylko jako drinking game ten produkt sprawdzałby się znakomicie: proponuję wychylić kieliszek za każdym razem, gdy ktoś okazuje się kimś innym niż się wydawało. Totalne znietrzeźwienie po 45 minutach filmu gwarantowane.
Mistrz Ellroy znów na deskach. Po słabiutkiej „Czarnej Dalii”, kolejna porażka. W „Królach ulicy” nie ma nic, co odróżniało by film od całej masy innych policyjnych historyjek, produkowanych przez byle jakich rzemieślników.