Święta góra
(The Holy Mountain)
Alejandro Jodorowsky
‹Święta góra›
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Święta góra |
Tytuł oryginalny | The Holy Mountain |
Dystrybutor | AP Mañana |
Data premiery | 13 czerwca 2008 |
Reżyseria | Alejandro Jodorowsky |
Zdjęcia | Rafael Corkidi |
Scenariusz | Alejandro Jodorowsky |
Obsada | Alejandro Jodorowsky, Horácio Salinas, Zamira Saunders |
Muzyka | Alejandro Jodorowsky, Don Cherry, Ronald Frangipane |
Rok produkcji | 1973 |
Kraj produkcji | Meksyk, USA |
Czas trwania | 114 min |
Gatunek | dramat, groza / horror, komedia, przygodowy, SF |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
Ukrzyżowany przez dzieci, a następnie wyratowany przez beznogiego karła złodziej wędruje przez miasto Meksyk. Z wyglądu przypomina Chrystusa, szybko zostaje uznany za Mesjasza. U kresu swej wędrówki dociera na szczyt wieży, do królestwa Alchemika. Tam zostaje przedstawiony grupie wybrańców, reprezentujących różne dziedziny życia. Pod wodzą Alchemika mają za zadanie odnaleźć Świętą Górę.
Utwory powiązane
Filmy
Podobało mi się bardziej niż „Kret”. Może dlatego, że poza całą bunuelowatością, można tu znaleźć również sceny, które z powodzeniem mogłyby się znaleźć w najlepszych filmach ZAZu. Jak na przykład ta z właścicielem fabryki sprawdzającym, czy pochwa jego zmumifikowanej żony jest wciąż mokra, czy już sucha… Albo ta z fabryką broni dla różnych religii i subkultur… A elektryczny orgazmotron z megawibratorem to, jak mi się zdaje, wręcz ściągnęli Zuckerowie do „Top Secret!”. W sumie dobre, inteligentne kino surrealistyczno-parodystyczne.
KS – Kamila Sławińska [10]
Film jeszcze bardziej zakręcony niż „El Topo”, i jeszcze bardziej magiczny pod względem wizualnym. Nawet, jeśli człek nie kupuje całej alchemiczno-mistycznej ( i w moim odczuciu – fascynującej) otoczki, obrazy, jakie serwuje widzom Jorodowsky, są warte oglądania na dużym ekranie, w skupieniu. Od czasu brzytwy przecinającej oko w „Psie andaluzyjskim” nic podobnego nie widzieliście, i na pewno nieprędko zobaczycie.
To chyba najlepszy i zarazem najbardziej pojechany film wielkiego alchemika. Sensu w tym misz maszu z halucynogenów i New Age nie radzę szukać, ale niektóre obrazy zostają naprawdę na długo