U2 3D
Catherine Owens, Mark Pellington
‹U2 3D›
Opis dystrybutora
Zrealizowany w technice trójwymiarowej koncert zespołu U2. W filmie widownia znajduje się w sercu pulsującego energią stadionu podczas koncertu najbardziej popularnego zespołu muzycznego na świecie. Zdjęcia kręcono w Ameryce Południowej podczas finałowego etapu tournee "Vertigo".
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje
Utwory powiązane
Filmy
‹Blindspot. Mapa zbrodni. Kompletny sezon pierwszy›
–
Mark Pellington,
Steve Shill,
Karen Gaviola,
Rob Hardy,
Marcos Siega,
David McWhirter,
Rob Seidenglanz,
Rich Newey,
Kenneth Fink,
Tricia Brock,
Jeff T. Thomas,
Dermott Downs,
Jeff King,
Romeo Tirone
Na rockowy koncert, który jest para-religijnym obrzędem nie powinno się przychodzić , jak do stołówki. To jest show, w którym wszyscy, nieważne po której stronie sceny stoją, mają do odegrania swoją rolę i nie może nią być zdystansowana ironia, bo będzie to nieuczciwe wobec pozostałych tysięcy, które dają z siebie wszystko. Rzecz to zwyczajnie dla fanów, nie dla tetryków. Jakkolwiek – mamy tu podwójnie przepracowane, wysokiej klasy widowisko, którego koncert jest tylko pierwszą warstwą W muzyczne wartości w tym miejscu wdawać się nie będę (choć jak najbardziej da się tu wyodrębnić temat i dramaturgię). Druga natomiast to sam ajmaksowy film, w którym naprawdę można podrapać Bono po nosie. I za to Ósemka, bo pierwszy raz poczułem rzeczywisty potencjał 3d. Rewelacja.
Wczoraj tetryk Darek wpadł do mnie na poddasze na końcówkę Ligi Mistrzów i się lekko pokłóciliśmy. Ale nie o piłkę, tylko o muzykę. Zresztą ta kłótnia o zmiennej amplitudzie emocji już się kilka lat toczy. Ja ciągle obstaję przy swoim, z dwóch najgłośniejszych zespołów muzycznych ostatniego ćwierćwiecza to R.E.M. jest zespołem wielkim, nie U2. Oglądałem ten film w okularach za 200 Euro, na sali siedziała warszawska śmietanka (był nawet Andrzej Chyra), a jakoś się i tak nie wkręciłem, tylko oczy mnie rozbolały. Oczywiście, niektóre kawałki brzmiały całkiem, całkiem, ale w momencie, gdy Bono rozpoczął swoje ekumeniczne obrzędy z saletrą i opaską na oczach, zwyczajnie odpadłem ze śmiechu, w poczuciu zalewającej mnie żenady.
Technicznie rewelacja – jeśli film wyświetlany jest w odpowiednio wyposażonym kinie. Bardzo dobry, przestrzenny dźwięk. Trójwymiarowość daje namiastkę uczestnictwa w prawdziwym koncercie – Bono i muzycy z jego zespołu „podpływają” do widza. Jest jednak małe „ale” – to nie jest kino. To mechaniczna rejestracja koncertu. Zastanawiano się, gdzie postawić kamerę, po to, by lepiej wyeksponować zespół. Myśli przewodniej brak.