Szesnastoletni Joosep pada ofiarą swoich sadystycznych kolegów, których denerwuje jego cichy sposób bycia i introwertyczna natura. Pewnego dnia Joosep w jednym ze swoich prześladowców znajduje sprzymierzeńca. Odtąd wszystko się zmieni...

O, jednak można przerobić ten temat pińcet razy bardziej emocjonująco niż Van Sant. I to gdzie? W Estonii. Brawo!

"Słoń” Van Santa, któremu Estończycy amputowali trąbę i narządy rodne. Bohater filmu jest tak monstrualnym gamoniem, że nie jestem w stanie uwierzyć, że byłby w stanie odróżnić lufę od kolby. A co dopiero mówić o pociągnięciu spustu. Jak tu dziwić się kolegom z klasy, że mu dokuczali. Sam miałem ochotę zaserwować mamlasowi solidnego kopa w cztery litery. Moja propozycja tagline’a: „Jeszcze nigdy czarne nie było tak czarne, a białe tak białe”.