Matthew, świeżo upieczony student college′u, w skutek awarii prądu w akademiku, zostaje uwięziony w windzie z nieznajomą dziewczyną. W trakcie długiej nocy rozmawiają ze sobą i poznają się bliżej. Rano winda rusza, ale "dziewczyna marzeń" znika. Matthew, prawdziwie zakochany, postanawia odszukać dziewczynę choć do tej pory nie widział jej twarzy. Jedno co jest pewne, że mieszka ona w akademiku pośród 100 innych.

Dużo wdzięcznego humoru i jeszcze więcej filozofowania na temat relacji damsko-męskich. Ale absolutnie bez zadęcia, świeżo, sympatycznie i niekiedy zaskakująco inteligentnie jak na komedię młodzieżową. W swojej klasie to bardzo dobra robota.

Zaskakująco przyzwoity, zabawny i oglądalny film. Na hasło 'amerykańska komedia młodzieżowa' ja reaguję zwykle błyskawiczną ucieczką na drugi koniec miasta, ale 'Setkę dziewcząt' obejrzałem nie bez przyjemności. Być może dlatego, że dialogi są napisane z wyczuciem, humor nie jest (w większości przypadków) wulgarny ani prymitywny, aktorzy (a zwłaszcza aktorki, bo tych dużo więcej) sympatyczni... Niekoniecznie do kina, ale na video na pewno warto zobaczyć. Tylko dlaczego trafia do kin film, który od kilku miesięcy można zobaczyć w telewizji?