Pewne małżeństwo jest świadkiem morderstwa w Nowym Jorku. W ramach programu ochrony świadków trafiają do miasteczka w Wyoming.

Nieformalny remake „Na dobre i złe” (1997) Spicera. Tamten chick flick miał w obsadzie Kirstie Alley i Tima Allena, tu mamy Sarah Jessikę Parker i Hugh Granta. Szkoda, że z obu nie powstał w sumie jeden film z Alley i Grantem, niemniej „Morganowie” w obecnym kształcie też dają radę. Odprężający seans.

Końmi pociągowymi tej martwej u podstaw produkcji są gwiazdy o adekwatnym prestiżu. Ani zmęczony wizerunkiem wiecznego chłopca Hugh Grant, ani odcinająca kupony od „Seksu w wielkim mieście” Sarah Jessica Parker, nie dostają szansy, by zalśnić dawnym blaskiem. Ich wymuszone skonfliktowanie przypomina tu raczej zgon komedii romantycznej sprzed ponad czterdziestu lat, kiedy znudzonej Doris Day coraz trudniej było uśmiechać się do równie znudzonego Rocka Hudsona.

Niewypał na całej linii. Nudne, nieprzekonujące, jak na komedię romantyczną za mało śmieszne i za mało romantyczne. Fatalne wprowadzenie w fabułę. Na domiar złego zupełnie nie gra niby główny temat filmu – zderzenie wielkomiejskich bywalców z kulturą wiejskiego południa. Wszystko wygląda tak jakby wycięto z filmu losowo kilkanaście kluczowych scen w różnych miejscach. Nie wiem po co powstał ten film. Nie wiem jaka zapaść kariery mogła skłonić Granta i Parker by w nim zagrać.