Hiszpański cyrk
(Balada triste de trompeta)
Álex de la Iglesia
‹Hiszpański cyrk›
Opis dystrybutora
Hiszpania. Nieśmiały i wrażliwy Javier zatrudnia się w cyrku jako „smutny klaun”. Poznaje tam bezwzględnego „wesołego klauna” Sergio, który terroryzuje współpracowników. Tu zaczyna się tragikomiczna opowieść o dwóch klaunach, którzy pchani przez pożądanie będą walczyć na śmierć i życie o miłość niezwykle pięknej i okrutnej Natalii.
Utwory powiązane
Filmy
BH – Błażej Hrapkowicz [8]
De la Iglesia to Rodriguez po tuningu ze skłonnościami do metafor i alegorii. „Hiszpański cyrk” – parada slapstickowych okropieństw, chorobliwie zabawna makabra, kampowe gore na całego – jest wizją reżimu Franco jako cyrku właśnie, w którym piętrzą się potworne atrakcje: jedna za drugą, coraz więcej i więcej. Wrażliwość De la Iglesii wykluła się na gruncie horroru, komedii i kina trashowego, dlatego przerażenie i śmieszność to u niego bliscy sąsiedzi. Jarmarczne kino z drugim dnem – nie dla wszystkich, ale znać warto.
UL – Urszula Lipińska [7]
Obsesja – temat wiodący dla całej twórczości hiszpańskiego reżysera – znajduje w „Hiszpańskim cyrku” swój najokrutniejszy wymiar. Javier i Sergio, jak wcześniej komicy z „Umrzeć ze śmiechu”, Lourdes ze „Zbrodni ferpekcyjnej” czy ksiądz z „Dnia bestii”, podejmują walkę, w której żadna ofiara nie jest zbyt wielka. W pewnym momencie przestaje chodzić o zdobycie celu tylko o samą walkę: krwawą, bezpardonową, bezwzględną i koniecznie w kiczowatych przebraniach. Równoległość fabuły z historycznym tłem zdaje się wyjątkowo nieprzypadkowa, a wzorce zachowań bohaterów mają swoje przerażające drugie dno. Właściwie, po raz pierwszy de la Iglesia zrobił film w którym chodzi o coś poważniejszego niż czysta zabawa w kino.
Jeśli myślicie, że tradycyjny podział na wesołego i smutnego klauna nadal obowiązuje, jesteście w dużym błędzie. U baskijskiego reżysera, Alexa de la Iglesii, wesołkiem jest kochający dzieci damski bokser, smutasem, nie mający krzty poczucia humoru, nieporadny grubasek, któremu przyjdzie, m.in. całować się z rozgrzanym żelazkiem. Groteska osiąga tu monumentalne rozmiary, pojawiającego się w finale filmu, krzyża. Byliście w szoku, że reżysera nagrodzono Srebrnym Lwem? Po seansie zastanowicie się, dlaczego tylko srebrnym.