Typowa amerykańska knajpka... Przy barze gość pijący drinka i palący papierosa... to Twitch... obok siedzi nieznajoma... Tak zaczyna się opowieść o serii morderstw, które wstrząsnęły najtwardszymi gliniarzami w mieście... odcięte uszy i palce... czyżby rytuał? A może szaleniec? Zagadka wydaje się nie mięć rozwiązania, jednak dwóm detektywom przyjdzie się z nią zmierzyć... Sam i Twitch będą musieli wykazać się nie lada umiejętnościami, by wykryć mordercę...

Ryzykuję i oceniam na maksa! Rozwalił mnie ten zeszyt, choć takiego Spawna na przykład nie cierpię. Ale duet detektywów Sam i Twich przemówił do mnie na całej linii. Jedyne, co czego mogę się przyczepić to liternictwo, które psuje plansze oraz kolor liter – czasami zlewają się z tłem i nie da się tego w ogóle czytać. Ale to drobnostka na tle tego, co zrobił ze mną ten komiks. Po prostu w niego wsiąkłem i nawet nie wiem, kiedy się skończył. Doskonały, czarny kryminał z wyrazistymi postaciami i bardzo ciekawie opowiedziany. Bardzo czekam na drugi zeszyt.

Bardzo dobrze napisany, przeciętnie narysowany kryminał o dwóch gliniarzach z superbohaterem w tle. Chcemy więcej Bendisa w naszym kraju!