Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jerzy Edigey
‹Mister MacAreck i jego business›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMister MacAreck i jego business
Data wydania1964
Autor
Wydawca Iskry
SeriaZ jamnikiem
Format174s.
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl

PRL w kryminale: Münchhauseniada Edigeya
[Jerzy Edigey „Mister MacAreck i jego business” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Jeżeli komuś spodobała się debiutancka książka Jerzego Edigeya „Czek dla białego gangu”, która była typową peerelowską „powieścią milicyjną”, sięgając po wydanego rok później „Mister MacArecka i jego business”, musiał przeżyć konsternację. Niby wciąż była to historia kryminalna, lecz tym razem podana na wesoło, w stylu nawiązującym do osiemnastowiecznych opowiadań łotrzykowskich.

Sebastian Chosiński

PRL w kryminale: Münchhauseniada Edigeya
[Jerzy Edigey „Mister MacAreck i jego business” - recenzja]

Jeżeli komuś spodobała się debiutancka książka Jerzego Edigeya „Czek dla białego gangu”, która była typową peerelowską „powieścią milicyjną”, sięgając po wydanego rok później „Mister MacArecka i jego business”, musiał przeżyć konsternację. Niby wciąż była to historia kryminalna, lecz tym razem podana na wesoło, w stylu nawiązującym do osiemnastowiecznych opowiadań łotrzykowskich.

Jerzy Edigey
‹Mister MacAreck i jego business›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMister MacAreck i jego business
Data wydania1964
Autor
Wydawca Iskry
SeriaZ jamnikiem
Format174s.
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Pamiętacie nakręcony w epoce „późnego Gierka” miniserial kryminalny Grzegorza Lasoty „Parada oszustów” (1976-1978)? Choć akcja każdego z odcinków – w sumie zrealizowano cztery – rozgrywała się w różnych krajach i różnych czasach, to jednak miały one ten sam motyw przewodni, którym było wyrafinowane oszustwo. Za każdym razem bohater – raz był to zafascynowany szachami aptekarz z francuskiej prowincji, to znów zadłużony u gangsterów amerykański taksówkarz-hazardzista – wpadał na pomysł jak, bez specjalnego narażania się na konsekwencje prawne, wystrychnąć na dudka innych. Mimo ogromnej pomysłowości ostatecznie wszyscy tytułowi oszuści musieli ponieść konsekwencje swoich czynów. Scenarzystami poszczególnych epizodów były duety Jerzy Janicki i Andrzej Kudelski („Mistrz zawsze traci”, „Jaguar 1936”) oraz Krystyna Czechowicz-Janicka i Witold Adamek („Tajny detektyw”, „Ładny gips”), choć wcale nie mam pewności, czy nie wpadli oni, do spółki z reżyserem, na pomysł tego telewizyjnego pitawalu właśnie po lekturze drugiej chronologicznie powieści Jerzego Edigeya „Mister MacAreck i jego business”.
Warszawski eksadwokat napisał ją w 1962 roku, ale światło dzienne ujrzała ona dopiero dwa lata później, już po jego beletrystycznym debiucie w postaci całkiem przyzwoitego „Czeku dla białego gangu” (1963). Gwoli ścisłości: nie jestem wcale pewien, czy „Mister MacArecka i jego business” można w ogóle nazwać powieścią. To raczej powiązany dwiema postaciami – pierwszą z nich jest tytułowy bohater, obieżyświat i sowizdrzał, drugą wysłuchujący jego opowieści dziennikarz i przyjaciel z dawnych lat – zbiór sensacyjno-kryminalnych anegdot z całego świata. Na dodatek niewiele tu związków z PRL-em. Pod „powieść milicyjną” podciągnąć można jedynie wątek, który służy Edigeyowi do zawiązania fabuły. Ba! zaskoczeniem dla czytelnika może być jeszcze fakt, że autor podarował swoją tożsamość dziennikarzowi, którego z rozmachem wprowadził na karty książki.
Uporządkuję jednak wydarzenia! W lipcu 1962 roku cała Polska żyje dramatycznymi wydarzeniami, jakie rozegrały się parę tygodni wcześniej w Szczecinie, a teraz mają właśnie swój sądowy finał. Na ławie oskarżonych zostaje bowiem posadzony niejaki Józef M., kierownik stoiska w Państwowym Domu Towarowym, któremu prokurator zarzuca, że najpierw zamordował swoją żonę Walentynę, a następnie poćwiartował jej zwłoki i już w kawałkach wyniósł w walizce nad rzekę i wrzucił do Odry. Motywem miało być zagarnięcie majątku ofiary i przeznaczenie go na otwarcie prywatnej kawiarni, którą chciał prowadzić ze swoją kochanką. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, aczkolwiek Edigey w jakiś szczególny sposób go nie podkreśla, że zamordowana była z pochodzenia Rosjanką, obywatelką Związku Radzieckiego! Którą zamordowano w Polsce! W 1962 roku – w czasach Władysława Gomułki i Nikity Chruszczowa!
Z powodu okrucieństwa tej zbrodni i okresu wakacyjnego praktycznie wszystkie gazety w Polsce zainteresowane są przebiegiem procesu. Redaktor naczelny warszawskiego dziennika postanawia więc w trybie ekspresowym wysłać do Szczecina swojego dziennikarza. Niech na miejscu przygląda się sprawie i na bieżąco referuje ją na łamach gazety. Tym wysłannikiem specjalnym jest… dobrze się domyślacie – Jerzy Edigey. Kiedy wieczorem dociera na miejsce, bardzo szybko przekonuje się, że nie ma co liczyć na miejsce w przyzwoitym hotelu czy pensjonacie. Zastanawia się nawet, czy nie będzie mu dane spędzić nocy „pod chmurką”, kiedy w jednym z hoteli spotyka amerykańskiego przedsiębiorcę, prezesa Henry’ego MacArecka, w którym bez trudu rozpoznaje – chociaż od momentu, kiedy widzieli się po raz ostatni, minęło już niemal ćwierć wieku – swojego gimnazjalnego przyjaciela Henia Makarka. Ten zarządza, by znalazł się pokój dla pana Edigeya – i pokój cudem się znajduje.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Henryk Makarek jest bardzo barwną postacią. Od nastoletnich lat obdarzony był niezwykłą wyobraźnią i naturalną skłonnością do ryzyka. Niejednokrotnie podejmował decyzje, które albo mogły posłać go za kratki, albo uczynić gierojem. Konstruując jego postać, autor powieści bez wątpienia posiłkował się osiemnastowiecznym baronem Münchhausenem, potrafiącym z każdej opresji wyjść obronną ręką. A łgał przy tym na potęgę! Nieoczekiwane spotkanie dziennikarza i biznesmena, który dochrapał się już niemal miliona dolarów na koncie, staje się pretekstem do snucia przez tego drugiego łotrzykowskich anegdot, które wydają się tak absurdalne, że całkiem prawdopodobne, iż… są prawdziwe, a Edigey wyczytał je w prasie (czy to przed-, czy też już powojennej). W każdym razie nie mieszkając w Stanach Zjednoczonych, zachodnich Niemczech bądź Francji, mając perspektywę ograniczoną do opłotków Gomułkowskiej Polski Ludowej – trudno byłoby samemu wpaść na koncepty podobnych oszustw.
Dziennikarz i jego towarzysz spotykają się kilka dni z rzędu, w przerwach od rozpraw sądowych i wyjazdów Henry’ego do Międzyzdrojów, gdzie poznał sympatyczną dziewczynę po historii sztuki. MacAreck szczegółowo relacjonuje swoje perypetie w różnych stronach świata. Choć niekiedy bardzo ryzykował, bywał pobity, trafiał nawet do aresztu – jak dotąd zawsze udawało mu się spaść, jak kotu, na cztery łapy. Ilość szczęśliwych zbiegów okoliczności w jego życiu – począwszy od września 1939 roku (tak! ta historia ma swój początek właśnie wtedy) – jest tak duża, że z czasem czytelnik zaczyna nabierać wątpliwości. Skoro Henio przyjechał do Polski, aby ubić kolejny interes (a precyzyjniej: nabić kogoś w butelkę), czy nie byłoby zasadne od strony fabularnej, aby teraz to on odczuł na własnej skórze, jak to jest zostać oszukanym przez sprytniejszego od siebie? Przyznam, że „Mister MacAreck i jego business” wprawił mnie w delikatną konsternację. Z jednej strony fajnie się te anegdotki sensacyjno-kryminalne czytało, ale z drugiej – chyba jednak nie tego czytelnik oczekiwał od Jerzego Edigeya.
W PRL-u książka ta doczekała się dwóch wydań w Czytelnikowskiej serii „Z jamnikiem” (na dodatek z dwiema różnymi obwolutami): pierwsze miało miejsce w 1964 roku, drugie – sześć lat później. W przypadku tego drugiego autor dopisał do niego Heniowi Makarkowi jedną przygodę. Zapewne po to, aby przydać mu nimbu bohatera, wrogo nastawionego do wszelkich prawicowych dyktatur. W tym celu MacAreck zostaje wysłany do rządzonej przez Antónia de Oliveirę Salazara Portugalii. Dzieje się to w 1965 roku, a więc… trzy lata po spotkaniu starych przyjaciół w Szczecinie. Ot, ktoś nie dopatrzył.
koniec
21 lipca 2023

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

UWAGA, MILICJA!: Jak własowiec, to musi być bydlę
Sebastian Chosiński

20 V 2024

Milicyjna kariera Władysława Kostienki zaczęła się w 1963 roku od powieści „Trzech z wydziału śledczego”. W swoim debiucie pojawił się on jako oficer w stopniu majora, będący podwładnym pułkownika Sadczikowa. Julian Siemionow postawił przed nimi arcytrudne zadanie: mają dopaść i unieszkodliwić grasującą po Moskwie bandę, która napada, kradnie, a nawet zabija. I oczywiście planuje kolejne „skoki”.

więcej »

Perły ze skazą: Los bezprizornego człowieka
Sebastian Chosiński

18 V 2024

Choć kilka książek Władimira Maksimowa ukazało się w Polsce (także Ludowej), nie jest on nad Wisłą postacią szczególnie znaną. Co zrozumiałe o tyle, że od początku lat 70. istniał na niego w ZSRR zapis cenzorski. Wczesna nowela „A człowiek żyje…”, w dużej mierze eksplorująca osobiste przeżycia pisarza, to jeden z najbardziej wstrząsających opisów losu człowieka „bezprizornego”.

więcej »

PRL w kryminale: Pecunia non olet
Sebastian Chosiński

17 V 2024

Za najohydniejsze dzieło w dorobku Romana Bratnego uznaje się opublikowany po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego „Rok w trumnie”. Siedem lat wcześniej autor „Kolumbów” wydał jednak inną książkę. W kontekście tego, czym inspirował się pisarz, być może nawet ohydniejszą. To „Na bezdomne psy”, w której, aby zdyskredytować postać okrutnie zamordowanego Jana Gerharda, Bratny posłużył się kostiumem „powieści milicyjnej”.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.