Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Hawkwind
‹Levitation›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLevitation
Wykonawca / KompozytorHawkwind
Data wydania27 października 1980
Wydawca Bronze Records
NośnikWinyl
Czas trwania37:41
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Dave Brock, Huw Lloyd-Langton, Tim Blake, Harvey Bainbridge, Ginger Baker
Utwory
Winyl1
1) Levitation05:48
2) Motorway City06:46
3) Psychosis02:26
4) World of Tiers03:16
5) Prelude01:41
6) Who’s Gonna win the War?04:45
7) Space Chase03:11
8) The 5th Second of Forever03:27
9) Dust of Time06:24
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Lewitacja gwarantowana

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj dziewiąty studyjny (a wliczając „25 Years On” to nawet dziesiąty) album brytyjskiej formacji Hawkwind.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Lewitacja gwarantowana

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj dziewiąty studyjny (a wliczając „25 Years On” to nawet dziesiąty) album brytyjskiej formacji Hawkwind.

Hawkwind
‹Levitation›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLevitation
Wykonawca / KompozytorHawkwind
Data wydania27 października 1980
Wydawca Bronze Records
NośnikWinyl
Czas trwania37:41
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Dave Brock, Huw Lloyd-Langton, Tim Blake, Harvey Bainbridge, Ginger Baker
Utwory
Winyl1
1) Levitation05:48
2) Motorway City06:46
3) Psychosis02:26
4) World of Tiers03:16
5) Prelude01:41
6) Who’s Gonna win the War?04:45
7) Space Chase03:11
8) The 5th Second of Forever03:27
9) Dust of Time06:24
Wyszukaj / Kup
W pierwszych miesiącach 1979 roku ważył się los Hawkwind. Dave Brock nie miał jeszcze stuprocentowej pewności, w którą stronę podąży. Jako Hawklords zarejestrował kilka kolejnych utworów w londyńskim studiu Rockfield, ale jednocześnie czekającą od roku w „zamrażarce” płytę „PXR5” wydał pod starym szyldem. I tą decyzją chyba ostatecznie przesądził sprawę. Parę miesięcy później, w listopadzie i grudniu, reaktywowany w nowym składzie zespół odbył – oczywiście już pod nazwą Hawkwind – trasę koncertową po Wielkiej Brytanii, którego owocem okazał się album „Live Seventy Nine”, wydany w lipcu następnego roku. W tym samym momencie formacja przystąpiła do zarejestrowania materiału na premierową płytę studyjną, pierwszą po rozstaniu z Robertem Calvertem.
Na miejsce „zbiórki” Brock wybrał tym razem studio Roundhouse w Londynie (w przeszłości Hawkwind gościł tam już parokrotnie); sesja przeciągnęła się aż do sierpnia, głównie z powodu kłopotów, jakie dostarczał perkusista. Grupa zameldowała się w składzie z ostatniej trasy koncertowej, co oznacza, że obok Dave’a pojawili się gitarzysta Huw Lloyd-Langton, klawiszowiec Tim Blake, basista Harvey Bainbridge oraz bębniarz Simon King (w składzie Hawkwind od 1971 roku). Tym razem jednak Simon nie mógł podołać swoim obowiązkom, co wynikało głównie z nadużywania alkoholu i narkotyków; pogrążały go w depresji także kłopoty rodzinne. Wtedy z pomocą przyszła żona Huwa, Marion, która zawodowo związana była z managementem Gingera Bakera (1939-2019). To ona podsunęła Brockowi myśl, aby zaprosić do studia legendarnego pałkera jako… muzyka sesyjnego. Ginger zgodził się i w dwa dni uporał się z problemem.
Wiadomo, to był muzyk już wtedy niezwykle doświadczony. Miał przecież za sobą współpracę z Blues Incorporated Alexisa Kornera (1963), Graham Bond Organisation (1964-1965), Cream (1966-1968), Blind Faith (1969) oraz Baker Gurvitz Army (1974-1976). Kierował też własnym Air Force (1969-1971), a od 1972 roku intensywnie rozwijał karierę solową. Naprawdę bez znajomości trudno byłoby w tak krótkim czasie znaleźć takiego fachowca! Bakerowi spodobało się zresztą w Hawkwind i pozostał w grupie także na przyszły rok, biorąc udział w jej kolejnych trasach koncertowych (październikowo-listopadowej oraz grudniowej). Co udokumentowały wydane po latach płyty z archiwaliami. Jeśli chodzi o produkcje studyjne, longplay „Levitation” – wydany przez Bronze Records w końcu października 1980 roku – jest jedynym dowodem kooperacji Gingera z Hawkwind. Ale za to jakim! To bez wątpienia najlepsze studyjne wydawnictwo grupy od momentu publikacji „Hall of the Mountain Grill” (1974).
Na winylowy krążek trafiło dziewięć kompozycji, z czego aż cztery instrumentalne, co było ponoć spowodowane brakiem tekstów, które przez ostatnie lata dostarczał przede wszystkim Robert Calvert. Inna sprawa, że brak piosenek aż tak bardzo w odbiorze „Levitation” nie przeszkadza. Album otwiera utwór tytułowy, znany już publiczności z zimowej trasy koncertowej 1979 roku (na „Live Seventy Nine” jednak nie trafił). Trzeba przyznać, że jest to doskonały początek: z jednej strony w warstwie instrumentalnej powraca stary dobry Hawkwind (zadziorny i motoryczny), z drugiej – jest odrobinę lżej, bardziej melodyjnie i tym samym przebojowo. Do tego dochodzą kapitalne popisy solowe gitarzysty i klawiszowca. Huw udowodnił już zresztą podczas występów na żywo, że jego powrót do zespołu był najlepszą rzeczą, jaka mogła trafić się będącemu na artystycznym rozdrożu Brockowi. Tim z kolei wniósł progresywno-elektroniczny rozmach i niemającą granic wyobraźnię twórczą.
Drugi w kolejności „Motorway City” fani znali już z koncertów i z wydanej w lipcu płyty. Jeżeli numer podobał im się już wcześniej, mogli być usatysfakcjonowani, że teraz otrzymali go w jeszcze jednej wersji. W której także bronił się doskonale, aczkolwiek w porównaniu z rejestracją dokonaną „na żywo”, nie miał już tej mocy, której paliwem jest bezpośredni kontakt muzyków z ich wielbicielami. Uwagę ponownie przykuwa przede wszystkim gitara Huwa – z jej charakterystycznym melodyjnym motywem i dogrywkami dokonanymi na „akustyku”. Dwa ostatnie numery ze strony A to kawałki instrumentalne. „Psychosis” skomponował i zagrał solo na syntezatorze Harvey Bainbridge, natomiast „World of Tiers” to częściowo rockowy, częściowo bardzo nastrojowy popis całego zespołu, z którego ponownie w pamięci pozostaje głównie wybitna solówka Lloyda-Langtona. Warto dodać, że wzorem wielu wcześniejszych kompozycji Hawkwind, także i ta zainspirowana została literaturą science fiction – tym razem powieściowym cyklem „World of Tiers” (1965-1993) amerykańskiego pisarza Philipa Joségo Farmera (1918-2009).
Stronę B rozpoczyna również instrumentalny, niespełna dwuminutowy, „Prelude”, który jest w stu procentach dziełem Blake’a i stanowi de facto wstęp do najlepszego fragmentu płyty, czyli monumentalnego hardrockowego „Who’s Gonna Win the War?”. To jeden z tych utworów, jakie Brock skomponował jeszcze za życia Hawklords i który okazał się tak dobry, iż włączono go do repertuaru Hawkwind. Szefostwo Bronze Records wybrało go także na stronę A singla promującego „Levitation”. I doskonale wiedziało, co robi. To kapitalny, swoim refrenem wbijający w fotel utwór, do którego – mimo jego ponurego przesłania – chce się wracać. „Space Chase” to ostatni na płycie numer instrumentalny, który dla niepoznaki zaczyna się dość niewinnymi syntezatorami. Kiedy jednak do głosu dochodzą pozostali muzycy, robi się wręcz miażdżąco; do tego dołączają świszczące w uszach syntezatory i ostra jak skalpel gitara Huwa (spod którego ręki zresztą ten numer wyszedł).
Tworząc „The 5th Second of Forever”, Brock i Lloyd-Langton wykorzystali jeden ze starych tekstów Calverta. Choć to rockowy utwór, nie brakuje w nim efektów elektronicznych: a to szum wody, a to różnego rodzaju świsty, lekko zniekształcony został także głos Dave’a. Wszystko po to, aby wywołać w słuchaczu efekt niepokoju, czego nie zmieniają nawet subtelne wstawki Huwa na gitarze akustycznej. Całość zamyka doskonały „Dust of Time”, w którym gitarzysta ponownie wznosi się na szczyty swoich możliwości, grając motyw, którego nie da się już – na szczęście! – zapomnieć. Trudno wyobrazić sobie piękniejsze zwieńczenie tego krążka. Choć finał brzmi tak, jakby to wcale nie miał być koniec… Warto wspomnieć jeszcze, że kiedy 7 listopada 1980 ukazał się w sprzedaży singiel z „Who’s Gonna Win the War?”, na stronie B znalazł się numer, który na longplay nie trafił – również utrzymany w tematyce wojennej „Nuclear Toy”. Tyle że to raczej szkic – zaczątek czegoś, co dopiero mogło rozwinąć się w pełnoprawną kompozycję, ewentualnie stać się przerywnikiem koncertowym.
koniec
8 kwietnia 2023
Skład:
Dave Brock – śpiew, gitara elektryczna, syntezatory
Huw Lloyd-Langton – gitara solowa, gitara akustyczna, chórki, elektryczny smyczek (2)
Tim Blake – syntezatory, organy, chórki
Harvey Bainbridge – gitara basowa, chórki, syntezatory (3)
Ginger Baker – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Eins, zwei, drei, vier, fünf, sechs, sieben…
Sebastian Chosiński

20 V 2024

Gdybym w połowie lat 70. ubiegłego wieku mieszkał w Republice Federalnej Niemiec i był fanem krautrocka, nie omieszkałbym wybrać się na koncert Can. Może nawet pojechałbym (i częściowo popłynął promem) do Brighton, choć pewnie nie byłoby to tanie. Po występnie musiałbym jednak uznać, że opłacało się. „Live in Brighton 1975” to najlepszy koncertowy zapis, jaki pozostawił po sobie zespół z Kolonii.

więcej »

Non omnis moriar: Płyń, Pavel, płyń!
Sebastian Chosiński

18 V 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj kolejny longplay, tym razem wydany w RFN, na którym Orkiestra Gustava Broma wykonuje utwory Pavla Blatnego.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Średnio udane lądowanie
Sebastian Chosiński

13 V 2024

W połowie lat 70. zespół Can zmienił wydawcę. Amerykanów z United Artists zastąpili Brytyjczycy z Virgin. Pierwszym albumem, jaki ujrzał światło dzienne z nowym logo na okładce, był „Landed” – najsłabszy z wszystkich dotychczasowych w dorobku formacji z Kolonii.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Z tego cyklu

Płyń, Pavel, płyń!
— Sebastian Chosiński

Jak to jest płynąć „trzecim nurtem”…
— Sebastian Chosiński

Siła jazzowych orkiestr
— Sebastian Chosiński

Brom w wersji fusion
— Sebastian Chosiński

Praga pachnąca kanadyjską żywicą
— Sebastian Chosiński

Znad Rubikonu do Aszchabadu
— Sebastian Chosiński

Gustav, Praga, Brno i Jerzy
— Sebastian Chosiński

Jazzowa „missa solemnis”
— Sebastian Chosiński

Prośba o zmiłowanie
— Sebastian Chosiński

Strzeż się jazzowej policji!
— Sebastian Chosiński

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.