Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Hawkwind
‹The Chronicle of the Black Sword›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThe Chronicle of the Black Sword
Wykonawca / KompozytorHawkwind
Data wydania11 listopada 1985
Wydawca Flicknife Records
NośnikWinyl
Czas trwania37:12
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Dave Brock, Huw Lloyd-Langton, Harvey Bainbridge, Alan Davey, Danny Thompson Jr., Dave Charles
Utwory
Winyl1
1) Song of the Swords03:26
2) Shade Gate03:01
3) The Sea King03:24
4) The Pulsing Cavern02:33
5) Elric [The Enchanter]04:49
6) Needle Gun04:13
7) Zarozinia03:22
8) The Demise01:03
9) Sleep of a Thousand Tears04:10
10) Chaos Army00:53
11) Horn of Destiny06:21
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Gdyby za mało wam było Elryka…

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj czternasty studyjny longplay zespołu Hawkwind.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Gdyby za mało wam było Elryka…

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj czternasty studyjny longplay zespołu Hawkwind.

Hawkwind
‹The Chronicle of the Black Sword›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThe Chronicle of the Black Sword
Wykonawca / KompozytorHawkwind
Data wydania11 listopada 1985
Wydawca Flicknife Records
NośnikWinyl
Czas trwania37:12
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Dave Brock, Huw Lloyd-Langton, Harvey Bainbridge, Alan Davey, Danny Thompson Jr., Dave Charles
Utwory
Winyl1
1) Song of the Swords03:26
2) Shade Gate03:01
3) The Sea King03:24
4) The Pulsing Cavern02:33
5) Elric [The Enchanter]04:49
6) Needle Gun04:13
7) Zarozinia03:22
8) The Demise01:03
9) Sleep of a Thousand Tears04:10
10) Chaos Army00:53
11) Horn of Destiny06:21
Wyszukaj / Kup
Po publikacji albumu „Change Your Masques” zespołowi Hawkwind przydarzyła się rzecz, o którą wcześniej byśmy go nie podejrzewali – kilkuletnie milczenie. To znaczy „milczenie” odnośnie płyt z premierowym materiałem, ponieważ krążki zawierające utwory zarejestrowane wcześniej w studiu bądź na koncertach (jak „Zones”) wciąż się ukazywały. Ale fanom przecież nie o to chodziło. Tymczasem londyńska grupa przeżywała kolejne perturbacje personalne. Na dobre rozstał się z nią perkusista Martin Griffin, którego ostatecznie zastąpił Danny Thompson Jr., syn (kontra)basisty Danny’ego Thompsona (niegdyś muzyka Blues Incorporated Alexisa Kornera czy Pentangle). Jednocześnie też Dave Brock zdecydował się na dokooptowanie do składu basisty, by Harvey Bainbridge mógł skupić się na grze na instrumentach klawiszowych. Wybór padł na Alana Daveya, który z przerwami związany był z formacją aż do 2007 roku.
Z czasem Davey stał się też jednym z głównych twórców-założycieli legendy zespołu, angażował się bowiem w wiele okołohawkwindowych projektów pobocznych, jak chociażby Hawklords (po jego reaktywacji w 2008 roku), Psychedelic Warriors, Psychedelic Warlords, Pre-Med., Hawkestrel, Bedouin, Djinn, Gunslinger czy Little Villains. Obecnie, między innymi z Paulem Rudolphem (gitarzystą mającym również swój hawkwindowy epizod) współtworzy najnowsze wcielenie Pink Fairies. W tym składzie – doliczając do tego oczywiście jeszcze Brocka, Bainbridge’a i Huwa Lloyda-Langtona – kwintet wybrał się latem 1985 roku (w sierpniu i wrześniu) do dobrze już sobie znanego walijskiego studia Rockfield, aby nagrać nowy longplay. Zawierający premierowe kompozycje „The Chronicle of the Black Sword” ukazał się natomiast 11 listopada nakładem Flicknife Records.
Był to concept-album, oparty na przygodach Elryka z Melnibone, bohatera powieści fantasy zaprzyjaźnionego z grupą od lat pisarza Michaela Moorcocka (aczkolwiek w tekstach pojawiają się jeszcze odniesienia do postaci z innego cyklu prozatorskiego Brytyjczyka, Jerry’ego Corneliusa). Autorami tekstów piosenek byli przede wszystkim członkowie Hawkwind; jedynie dwa wyszły spod ręki innych osób – żony Dave’a Kris Tait („Zarozinia”) oraz samego Moorcocka („Sleep of a Thousand Tears”). Po wydaniu „The Chronicle of the Black Sword” grupa tradycyjnie ruszyła w trasę promocyjną po Wielkiej Brytanii (listopad i grudzień 1985 roku), której owocem stało się opublikowane parę miesięcy później dwupłytowe wydawnictwo „Live Chronicle” (trafił na nie występ z londyńskiego Hammersmith Odeon).
Skomponowany przez Brocka otwierający album utwór „Song of the Swords” to jeden z mocniejszych początków, biorąc pod uwagę wszystkie dotychczasowe krążki Hawkwind (od 1970 roku). Rozpędzona, motoryczna sekcja rytmiczna, zadziorna, heavymetalowa gitara, mocny śpiew Dave’a – wszystko to brzmi potężnie i, co najważniejsze, świeżo. Sporą zasługę mają w tym solówki Lloyda-Langtona – mimo że dobiegające do uszu słuchaczy z drugiego planu, przykryte syntezatorami, przydają całości żaru. Dla odmiany „Shade Gate” Bainbridge’a oparty jest przede wszystkim na nakładających się na siebie ścieżkach syntezatorów, w tle pojawia się wprawdzie także gitara, ale tym razem pełni ona jedynie funkcję ozdobną, powielając cały czas ten sam motyw. Będący dziełem Huwa i przez niego zaśpiewany „The Sea King” to z kolei jeden z najbardziej przebojowych fragmentów płyty, z kolejnym świetnym popisem gitarowym, który sprawia, że chce się do tego utworu wracać i wracać.
W powstanie dwóch ostatnich kompozycji na stronie A longplaya „zamieszany” był nowy człowiek w zespole, czyli Alan Davey. Instrumentalny „The Pulsing Cavern” to w zasadzie jego duet z Bainbridge’em, który do budowania nastroju wykorzystuje „kosmiczne” syntezatory Mooga. W „Elric (The Enchanter)” basista postanowił natomiast udowodnić, że jak najbardziej zasługuje na etat w Hawkwind i stworzył utwór, który idealnie wpisuje się w tradycje grupy, łącząc w sobie wpływy spacerockowe z elementami rock and rolla. Z czasem jednak tych ostatnich jest mniej, dzięki czemu opowieść o Elryku z Melnibone zamienia się w rasowy rockowy kawałek. Rockandrollowe konotacje słychać również w otwierającym stronę B longplaya „Needle Gun”, choć finalnie więcej w nim wpływów heavymetalowych. Co jednak nie ujmuje temu dziełu Brocka przebojowości. Kto lubi od czasu do czasu pokontemplować, na pewno będzie usatysfakcjonowany balladową „Zarozinią”, opartą na przejmującym śpiewie Dave’a i subtelnej partii Huwa.
Na płytach Hawkwind nigdy nie brakowało pełniących funkcję przerywników instrumentalnych miniatur. Tutaj taką rolę pełni na przykład „The Demise”, w którym na noise’owym tle dialog toczą ze sobą Dave i Harvey. Opatrzony tekstem Michaela Moorcocka „Sleep of a Thousand Tears” to kolejny energetyczny numer, w którym obok grających istotną rolę klawiszy na plan pierwszy wybija się również gitara Lloyda-Langtona. Niespełna minutowy „Chaos Army” to z kolei syntezatorowe preludium do wieńczącego całość, najdłuższego na płycie, wielowątkowego „Horn of Destiny”. Można odnieść wrażenie, że jego autor, to jest Brock, chciał w nim zawrzeć wszystko, co kojarzy się ze stylem Hawkwind, a więc psychodeliczną motorykę i postpunkowy śpiew, dorzucając do tego – to akurat novum – improwizacje gitarowe i klawiszowe. Wsłuchując się po latach w „The Chronicle of the Black Sword”, nie można tego wydawnictwa nie docenić – w porównaniu z „Church of Hawkwind” (1982) oraz „Change Your Masques” (1982) jest to wyjście na prostą, powrót do tego, czym zespół czarował w poprzednich latach.
koniec
20 maja 2023
Skład:
Dave Brock – śpiew, gitara rytmiczna, syntezatory
Huw Lloyd-Langton – gitara solowa, śpiew (3), chórki
Harvey Bainbridge – syntezatory, głos
Alan Davey – gitara basowa, chórki
Danny Thompson Jr. – perkusja

gościnnie:
Dave Charles – instrumenty perkusyjne

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Eins, zwei, drei, vier, fünf, sechs, sieben…
Sebastian Chosiński

20 V 2024

Gdybym w połowie lat 70. ubiegłego wieku mieszkał w Republice Federalnej Niemiec i był fanem krautrocka, nie omieszkałbym wybrać się na koncert Can. Może nawet pojechałbym (i częściowo popłynął promem) do Brighton, choć pewnie nie byłoby to tanie. Po występnie musiałbym jednak uznać, że opłacało się. „Live in Brighton 1975” to najlepszy koncertowy zapis, jaki pozostawił po sobie zespół z Kolonii.

więcej »

Non omnis moriar: Płyń, Pavel, płyń!
Sebastian Chosiński

18 V 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj kolejny longplay, tym razem wydany w RFN, na którym Orkiestra Gustava Broma wykonuje utwory Pavla Blatnego.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Średnio udane lądowanie
Sebastian Chosiński

13 V 2024

W połowie lat 70. zespół Can zmienił wydawcę. Amerykanów z United Artists zastąpili Brytyjczycy z Virgin. Pierwszym albumem, jaki ujrzał światło dzienne z nowym logo na okładce, był „Landed” – najsłabszy z wszystkich dotychczasowych w dorobku formacji z Kolonii.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Z tego cyklu

Płyń, Pavel, płyń!
— Sebastian Chosiński

Jak to jest płynąć „trzecim nurtem”…
— Sebastian Chosiński

Siła jazzowych orkiestr
— Sebastian Chosiński

Brom w wersji fusion
— Sebastian Chosiński

Praga pachnąca kanadyjską żywicą
— Sebastian Chosiński

Znad Rubikonu do Aszchabadu
— Sebastian Chosiński

Gustav, Praga, Brno i Jerzy
— Sebastian Chosiński

Jazzowa „missa solemnis”
— Sebastian Chosiński

Prośba o zmiłowanie
— Sebastian Chosiński

Strzeż się jazzowej policji!
— Sebastian Chosiński

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.