Torque. Jazda na krawędzi
(Torque)
Joseph Kahn
‹Torque. Jazda na krawędzi›
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Torque. Jazda na krawędzi |
Tytuł oryginalny | Torque |
Dystrybutor | Warner Bros |
Data premiery | 16 kwietnia 2004 |
Reżyseria | Joseph Kahn |
Zdjęcia | Peter Levy, Chris Hayes |
Scenariusz | Matt Johnson |
Obsada | Jaime Pressly, Monet Mazur, Adam Scott, Faizon Love, Ice Cube, Jay Hernandez, Martin Henderson, Matt Schulze, Fredro Starr, Dane Cook, Christina Milian |
Muzyka | Trevor Rabin |
Rok produkcji | 2004 |
Kraj produkcji | USA |
Czas trwania | 81 min |
WWW | Strona |
Gatunek | akcja |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
Motocyklista Cary Ford powrócił do rodzinnego miasta, by pogodzić się ze swoją dziewczyną Shane i zająć się pewną niedokończoną sprawą. Kiedy kilka miesięcy temu Fred umknął z miasta, miał ze sobą kilka motocykli, należących do Henry’ego, bezlitosnego dealera narkotyków i przywódcy gangu motocyklistów Hellions. Henry naciska na Forda, chcąc odzyskać motory, w których zbiornikach znajduje się coś o wiele cenniejszego, niż benzyna. Kiedy Ford nie przejawia chęci do współpracy, Henry wrabia go w morderstwo Juniora, młodszego brata Treya, budzącego strach przywódcy motocyklowego gangu Reaperów.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje
Filmy – Publicystyka
Utwory powiązane
Filmy
Jest coś perwersyjnie przyjemnego w oglądaniu filmów tak potwornie złych, że aż dobrych. „Torque” jest filmem najgorszym z możliwych i tylko tym zyskuje – gdyby był choć odrobinę lepszy, byłby nie do zniesienia, a tak można się naprawdę zdrowo uśmiać z bezmiaru głupoty i nieporadności twórców. W końcu niewiele jest filmów z aktorstwem, które określić jako drewniane, to wielka obraza dla drewna.
KS – Kamila Sławińska [3]
Przez 75 minut seansu cierpiałam niewysłowione męki, co kilka minut szczypiąc się boleśnie, by uzmysłowić sobie powagę sytuacji: trafiłam na motocyklową soap operę. Na ekranie niewypierzeni niby-bikersi bełkotali bzdury bez cienia wstydu, intryga nie miała najmniejszego sensu, a w dodatku cała motocyklowa szopka wyglądała lamersko nawet dla kogoś, kto nie zna się na rzeczy. Ale pod koniec stał się cud: film z okropnego zamienił się w tak zły, że aż dobry. Obśmiałam się jak nietrzeźwa norka, patrząc, przez finałowe pięć minut jak panny motocyklowe robią z siebie nawzajem shish kebab. Niesamowite, natchnione, transcendentalne przeżycie - porównywalne jedynie z tym, co daje widzowi oglądanie wyczynów JLo w ostatnich minutach Enough.
KŚ – Kamil M. Śmiałkowski [2]
Qpa straszna. I to rozwożona motorami.