Fucking Amal
(Fucking Åmål)
Lukas Moodysson
‹Fucking Amal›
Opis dystrybutora
Agnes mieszka w Amal od dwóch lat. Przez ten czas nie udało jej się z nikim zaprzyjaźnić. Swoje myśli zapisuje w komputerze w formie pamiętnika. Zbliżają się jej szesnaste urodziny. Rodzice postanawiają wydać z tej okazji przyjęcie. Niespodziewanie do drzwi Agnes puka Elin, w której dziewczyna jest zakochana...
Teksty w Esensji
Filmy – Publicystyka
Utwory powiązane
Filmy
Solidne, choć banalne kino. Taka skandynawska „Cześć Tereska”, trochę lepsza, bo bardziej liryczna i nie tak dołująca. Pod kontrowersyjnym tytułem nie kryje się nic innego poza zwyczajnymi problemami zwyczajnych nastolatków. Realistycznie przez Moodyssona uchwyconymi, realistycznie przez młode aktorki oddanymi, ale co z tego, skoro całość pozbawiona jakiegokolwiek ładunku emocjonalnego, pozbawiona prawdziwego dramatu.
KS – Kamila Sławińska [9]
Jedyny film Moodyssona, jaki oglądałam – i za każdym razem, kiedy go wspominam, obiecuję sobie, że obejrzę wszystkie pozostałe. Po pierwsze, Szwed udowadnia, że film o nastoletnich lesbijkach na prowincji nie musi być ani pretensjonalny, ani przesłodzony, ani głupawy i sentymentalny – a nade wszystko że nie musi być filmem „niszowym”, skierowanym wyłącznie do mniejszości, której losów bezpośrednio dotyczy. „Amal” to przede wszystkim pierwszorzędna historia o miłości i odpowiedzialności, o dorastaniu i związanym z nim nieuniknionych zmianach – historia, która poruszy nawet najbardziej zatwardziałych „heteryków” po pięćdziesiątce, zamieszkałych w wielkiej metropolii. Świetny scenariusz, znakomity zmysł reżyserski i genialne wyczucie aktorów robią z tego małego, niepozornego filmu jeden z takich, do których chce się wracać po kilka razy – nawet, a może zwłaszcza, w porównaniu do głupkowatych, płaskich „nastoletnich” filmów z Hollywood.
MW – Michał Walkiewicz [7]
Patrzę na ten film przez pryzmat całej kariery Moodyssona, która zatrzymała się na awangardowym „Kontenerze”. Z tej perspektywy „Fucking Amal” jest najłatwiejszy w odbiorze. Wprawdzie po europejsku przepoetyzowany, ale uczciwy. Dyskretna krytyka lewicowej Szwecji schodzi tu na dalszy plan, liczy się relacja między dwiema nastolatkami. Szwed po bezpretensjonalnym debiucie przeszedł etap społecznikostwa, a teraz pozuje na nowego Fausta. I to wcielenie jest mimo wszystko najciekawsze.