Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Nie ma takiego numeru

Bartosz Brzeskot
‹Nie ma takiego numeru›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNie ma takiego numeru
Dystrybutor Vivarto
Data premiery7 grudnia 2007
ReżyseriaBartosz Brzeskot
ZdjęciaRemigiusz Przełożny
Scenariusz
ObsadaMarcel Wiercichowski, Bogusław Semotiuk, Agnieszka Ćwik, Piotr Plewa, Tomasz Wywioł, Bartosz Brzeskot, Jan Machulski, Jan Nowicki, Mariusz Pudzianowski, Dariusz Michalczewski
MuzykaSławomir Kurkiewicz
Rok produkcji2005
Kraj produkcjiPolska
Czas trwania108 min
Gatuneksensacja
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Opis dystrybutora
Opowieść o grupie przyjaciół decydujących się na skok życia - opróżnienie sejfu kasyna, które zajmuje się praniem pieniędzy pochodzących z nielegalnej działalności skorumpowanego świata polityki i władzy. Żeby ominąć zabezpieczenia projektowane przez największych włamywaczy i w efekcie okraść złodzieja większego od siebie, trzeba stworzyć nadzwyczajny zespół...
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje      


Tetrycy o filmie [1.75]

DA – Darek Arest [2]
To nie tak, jak piszecie. Reżyserowi tego przysmaku utrudniają „baroni polskiego filmu” – ma on na tą okoliczność specjalną teorię: jego dzieło jest tak wybitne i światowe, że wstrząsnęłoby lokalnym rynkiem, wysadzając rodzimych bonzów z siodła. I pewnie tak było: Wajda z Zanussim dostali się do szpuli z filmem przed premierą i popsuli.

MC – Michał Chaciński [2]
Dobry montaż, niezłe zdjęcia i troche przyzwoitej muzyki. To jedyne, co dobrego mogę powiedzieć o filmie, który bardzo chciałby być polską wersją Ocean’s Whatever w reżyserii Guya Ritchie, ale jego twórcy nie zastanowili się, co dobrego było w Ocean’s Whatever i filmach Guya Ritchie. Wrażenie w zasadzie miałem takie, że panowie obejrzeli Soderbergha i Ritchiego nie rozumiejąc dialogów i uznali, że najfajniejsze tam było, że wszystko się rusza. U nich też się rusza, więc uznali, że jak wrzucą na ekran kilku aktorów zachowujących się jak debile i biorących udział w debilnej intrydze, to już wystarczy. No, mi nie wystarczyło.

PD – Piotr Dobry [2]
Właściwie to miałem już złe przeczucia, kiedy Paweł „Terminator” Felis wystawił temu filmowi cztery gwiazdki w „CJG”, przyrównując go do „Żądła” i „Ocean’s Twelve” i pisząc o „efektownym warsztacie”. Cóż, jeśli chodziło o warsztat samochodowy, który jest tak efektowny, że może udawać kasyno, to zwracam honor, ale mam wrażenie, że nie o to chodziło. Mam też wrażenie, że wśród widzów może niedługo funkcjonować taka oto anegdota: „Wiesz, Stefan, dzwoniłem do tego Brzeskota, żeby oddał mi kasę za bilet, ale w słuchawce tylko: nie ma takiego numeru, nie ma takiego numeru, nie ma takiego…”.

WO – Wojciech Orliński [1]
Obok tych wszystkich pomników powstańców i kombatantów powinni kiedyś postawić pomnik Patriotycznego Widza Chodzącego Na Polskie Filmy. Ile w tym poświęcenia dla Ojczyzny, ten tylko się dowie, kto zapłacił w kasie za bilety na ten film. Ucieszyłem się, że do kin wszedł polski film niezależny zrobiony nie według formuły „jakiś nudziarz się snuje i pieprzy coś o swoim ciężkim życiu”, tylko według formuły „grupa przyjaciół szykuje skok na kasyno”. Niestety, zrobiono to w tak amatorskim stylu, że już bym wolał, żeby się snuli i pieprzyli o swoim ciężkim życiu. Aktorzy grają tak, że człowiek docenia Mariusza Pujszo. Rzekome luksusowe kasyno z luksusowym hotelem zaimprowizowano w jakiejś hali fabrycznej (?), tak że np. brama do kasyna to po prostu tandetne metalowe drzwi z neonem „Casino”. W środku ma być podobno luksusowa restauracja, ale bohaterowie jedzą ordynarne lody z kuwerturą, a popijają szczytem wykwintności – napojem pomarańczowym z kostkami lodu zaserwowanym w kieliszkach od wina. Z identyczną gracją odgrywają role bon-vivantów, przyzwyczajonych do luksusu. Dodajmy niesamowicie sztywne dialogi typu „Owszem, sforsowanie tego korytarza to najtrudniejszy element naszego planu” (tak mówi gangster do gangstera podczas narady przed skokiem – i nie, nie chodzi tu o jakiś żart, że go gra Tom Hanks jako profesor muzykologii, to ma być prawdziwy twardzielowaty twardziel a la Patryk Wega). Słowem – dno.

Oceń lub dodaj do Koszyka w

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Copyright © 2000-2024 – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.