Ostatni król Szkocji
(The Last King of Scotland)
Kevin Macdonald
‹Ostatni król Szkocji›
Opis dystrybutora
Dramat ukazujący jeden z najbardziej wstrząsających epizodów historii współczesnej - okres krwawych rządów Idi Amina, jednego z najokrutniejszych dyktatorów XX wieku, który oglądamy oczami jego osobistego lekarza - bezsilnego wobec wydarzeń, których jest biernym świadkiem.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje
Filmy – Wieści
Utwory powiązane
MC – Michał Chaciński [6]
Przyzwoity film, w którym ostatnie pół godziny zdradza już, że panowie nie bardzo wiedzieli jak wszystko podsumować (ten idiotyczny romans, to nagłe przyspieszenie akcji). Ale dwie zalety nie ulegają wątpliwości, a właściwie trzy. Po pierwsze, świetny Forrest – jednocześnie ujmujący i przerażający. Po drugie, niezła Scully. Po trzecie, wreszcie film o Afryce, który pokazuje, że białasy przyjeżdżający na miejsce to kretyni, którym wydaje się, że zaliczają wycieczkę turystyczno krajoznawczą bez konsekwencji. W tym sensie „Ostatni król Szkocji” to właściwie wyrzut sumienia dla takich hipokrytów jak Edek Zwick. Szkoda, że całość nie jest równiejsza i że McAvoy nie dorównuje aktorsko Forrestowi.
„Ostatniego króla Szkocji” znamionuje realizacyjna pasja – zaprawiony w nowoczesnej dokumentalistyce reżyser (trzy lata temu mieliśmy w kinach jego „Czekając na Joe”, poświęcony heroicznym alpinistom) posiada świetne wyczucie timingu, co pozwala mu przytrzymać nas w napięciu i wtedy, kiedy znienacka wciska gaz do dechy, szafując ujęciami z ręki i close-upami, i wówczas, gdy prezentuje statyczną scenę monologu. Dzięki temu tę opowieść o czasach dyktatury Idi Amina ogląda się jak rasowy thriller, do czego przyczynia się też – a raczej przede wszystkim – obsadzony w roli prezydenta Ugandy Forest Whitaker, który popisuje się tu jedną z najbardziej brawurowych kreacji aktorskich ostatnich lat.
Brawa dla Foresta Whitakera! Poczciwy misio kina zmienił się w bestię i w roli Amina jest cholernie wiarygodny. Podobała mi się w filmie Macdonalda zmiana perspektywy. Obserwujemy wydarzenia z punktu widzenia naiwnego Europejczyka, który daje się uwieść urokowi jowialnego prezydenta i dopiero z czasem odkrywa, że jest tylko białą maskotką na dworze wcielonego diabła. Mimo nieco naciąganej końcówki (McAvoy prezentuje odporność na wyszukane tortury godną doświadczonego jogina), ogląda się bardzo dobrze.
KS – Kamila Sławińska [8]
Zdarzyło mi się obejrzeć film tuż po spotkaniu z Forestem Whitakerem – i szok był całkowity: niesłychanie subtelny, delikatny w obyciu aktor na ekranie zamienia się w prawdziwą bestię. Co więcej, mówi jak gdyby angielski był jego drugim językiem, a w sposobie chodzenia, postawie, nawet gestykulacji uderzająco przypomina Idi Amina z archiwalnych filmów. Myślę, że Whitaker Oskara ma praktycznie w kieszeni: żadna rola męska w tym roku nie może się równać rozmachem i stopniem trudności z tym, co niegdysiejszy Ghost Dog tutaj zaprezentował. Reszta filmu trochę tonie w cieniu tej wspaniałej kreacji – a szkoda, bo i reżyseria zacna (Macdonald, dotychczas znany i uznany jako dokumentalista, świetnie stosuje dobrze znane sobie metody – szybki montaż i dużo zdjęć z ręki bardzo pomagają dramaturgii opowieści), i drugoplanowe postacie znakomite (szkoda, że Gilian Anderson jest na ekranie tak krótko!), i muzyka ładna, i historia nader interesująca, choć gorzka: wynika z niej bowiem, że w Afryce w gruncie rzeczy nigdy nic się nie zmienia.
Punkty dla Foresta Whitakera grającego Idiego Amina, krwawego satrapę, który masakrował ludność Ugandy w czasie trwającego od 1971 do 1979 r. panowania. Whitaker wywiązuje się ze swojego zadania niezwykle dobrze. Do tego stopnia, że cała reszta – inni aktorzy, fabuła opowiadająca o brytyjskim lekarzu, który staje się jego ulubieńcem – są tylko tłem. Potrzebnym, ale tylko tłem. Amin to kwintesencja szaleństwa. Jest w nim ogień, który trawił cesarzy rzymskich Nerona i Kaligulę, i który pchał do ludobójstwa innych tyranów. W tym zwalistym, ciemnoskórym mężczyźnie mieszka kilka osobowości. Bywa łagodny, dobroduszny i przyjacielski i tym zjednuje sobie ludzi. Po chwili budzi się w nim demon. Fascynujące i przerażające spotkanie filmowe.