Cena odwagi
(A Mighty Heart)
Michael Winterbottom
‹Cena odwagi›

Opis dystrybutora
Film będzie próbą znalezienia odpowiedzi na pytanie dlaczego zginął Daniel Pearl, szef azjatyckiego biura amerykańskiego dziennika "Wall Street Journal". W styczniu 2001 roku Pearl został wciągnięty w zasadzkę i porwany, a później z zimną krwią zamordowany przez bandę sfanatyzowanych terrorystów islamskich w Pakistanie.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje

Utwory powiązane
Może reportaż, ale też czasy mamy jakby bardziej reportażowe. Ja traktuje to raczej jako wypowiedź o rzeczywistości, w której miejsca na emocje i zbliżenia z ludźmi dobrego serca nie ma specjalnie miejsca.
Film tak drobiazgowo odwzorowuje śledztwo w sprawie zaginięcia Daniela Pearla, że kompletnie zapomina o potrzebie nawiązania emocjonalnego kontaktu z widzem. W efekcie kino przegrywa tutaj z publicystyką na całej linii, nawet pomimo dobrej roli Jolie.
Zachęcany przez Michała postanowiłem wreszcie nadrobić i tą zaległość. „Cena odwagi” chwyta rzeczywiście nerw naszych czasów. Całe dochodzenie w sprawie zniknięcia dziennikarza przypomina błądzenie w ciemnym labiryncie, gdzie ścierają się ideologie, szemrane interesy, różne kultury. A i tak ostatnim aktem jest bezsilność – mord, niezrozumiały skowyt agresji, którego niczym nie da się wytłumaczyć. Ta bezsilność udziela się też samemu filmowi. Z jednej strony można powiedzieć, że to dobrze: w „Cenie odwagi” świat jest bardziej złożony niż ten pokazany w „Drodze do Guanatanamo”, trudniejszy do zrozumienia. Reżyser wstrzymuje się niejako przed odautorskim komentarzem. Z drugiej strony, Winterbottom ustępując miejsca autentycznym postaciom tego dramatu nie dodał nic od siebie. „Cena odwagi” przypomina brawurowy reportaż. Dla mnie to trochę za mało.
MW – Michał Walkiewicz [9]
Moje podstawowe przedpremierowe pytanie, czy Anjolina jest ładniejsza jako Anjolina, czy jako Marianne Pearl, zostało po sesnie zastąpione innym: jak mogło mi umknąć, że Winterbottom to taki łebski facet (powinienem był się domyślić po „Tristanie Shandym: wielkiej bujdzie”). Nie dość, że nakręcił świetny film, to jeszcze zawarł w nim mnóstwo ukrytych sensów, jaskrawych tylko w zestawieniu z „Drogą do Guantanamo”. Do antybushowskiego zacietrzewienia znanego z „Drogi…” „Cena odwagi” się dystansuje, natomiast świadomość losów przetrzymywanych na Kubie więźniów jest przewrotnym kontrapunktem dla historii porwania Daniela Pearla. Fachowa robota realizacyjna, świetna Jolie i naprawdę udane role drugoplanowe. Dla mnie numer 3. na liście debeściaków bieżącego roku (po „4,3,2” i „Transformersach”).
KW – Konrad Wągrowski [5]
Doceniam dokumentalistyczne podejście Winterbottoma, ale nie przepadam za nim. Z jednej strony bowiem film nie jest z pewnością jedynie szczegółową opowieścią o historii porwania Daniela Pearla. Z wszystkich zimno podawanych faktów wyłania się bowiem w tle obraz szalonego współczesnego świata, chaosu, który go ogarnął. Świata, w którym nadal można zasłużyć na męczeńską śmierć tylko za pochodzenie, w którym dla dobrej sprawy dopuszcza się torturowanie więźniów, w którym pochodzenie (żydowski dziennikarz, indyjska reporterka) czy wyznanie mogą być podstawą do oskarżeń o współpracę z wszelkimi możliwymi służbami i być wykorzystywane w grze politycznej. Świecie, w którym wytłumaczenie tego wszystkiego kilkuletniej osieroconej dziewczynce może być zadaniem nie do wykonania. Ale brakuje w „Cenie odwagi” tego, na czym w takim filmie najbardziej by mi zależało – emocji. To zapewne efekt chęci Winterbottoma, by jasno nie opowiadać się po żadnej ze stron, ale historia śmierci męża i ojca podana na zimno po prostu się nie sprawdza. Nawet pomimo naprawdę dobrej roli Angeliny Jolie.