Angielska robota
(The Bank Job)
Roger Donaldson
‹Angielska robota›

Opis dystrybutora
Opowieść o legendarnym już napadzie na bank na londyńskiej Baker Street w 1971 roku. Legendarnym, bo aż do dziś ani nikogo w tej sprawie nie aresztowano, ani nie odzyskano nawet pensa ze skradzionych przez rabusiów pieniędzy. Dodatkowo, przez niemal 35 lat, brytyjski rząd zakazał jakichkolwiek informacji na ten temat.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje

Filmy – Publicystyka

Utwory powiązane
No proszę, niby heist movies już dawno zjadły własny ogon, a tymczasem Donaldson okazuje się kolejnym po Spike’u Lee reżyserem, który z powodzeniem odświeża temat. Recepta na sukces? Dobrze wymieszać estetykę lat 70. ze skandalem z udziałem rodziny królewskiej, dodać szczyptę brytyjskiego humoru, przyprawić świetną obsadą z Jasonem Stathamem na czele i Saffron Burrows w roli przysłowiowej wisienki na torcie, i voilà! Takie filmy powinien kręcić Guy Ritchie, kiedy już się rozwiedzie z Madonną.
Zaskakująco dobra angielska robota nowozelandzkiego reżysera. Spodziewałem się raczej przymrużenia oka w stylu wczesnego Ritchiego, tymczasem Donaldson zrobił rzecz na poważnie, z wyrazistymi postaciami i barwnie odtworzonym klimatem epoki. Efekt? Kino rozrywkowe na wysokim poziomie, z przemyślanym scenariuszem i z bohaterami, za których (nielegalne) poczynania mocno trzyma się kciuki.
WO – Wojciech Orliński [8]
Ciekawe, czy Richard Lintern pojawi się kiedyś na listach rozważanych nowych kandydatów na Bonda? Bardzo zabawnie gra rolę podobnego speca od brudnej roboty w MI5 – tyle że już nie takiego milusiego, bo to już prawdziwy świat z jego prawdziwymi brudami. Jednak największym zdumieniem było dla mnie to, że Statham – wbrew wrażeniu wyniesionemu z „Transportera” – jednak ma dość talentu do zagrania głównej roli. Ale tu w ogóle każdemu aktorowi można pisać laurkę za laurką – takiego Davida Sucheta nawet nie umiałbym sobie wyobrazić, gdybym go nie zobaczył…
Przede wszystkim film ma świetny klimat: jest kolorowo, gdzieś nad wszystkim unoszą się jeszcze echa swingującego Londynu. Reszta też jest porządna: aktorzy, scenariusz, etc. Każdy powtarza to samo i to już się robi nudne, ale naprawdę nie przychodzi mi nic innego do głowy, jak hasło: dobra robota!
MW – Michał Walkiewicz [8]
To najlepszy film Donaldsona i zarazem najbardziej brytyjski amerykański film ostatnich lat. Zamiast koronkowego napadu – trud, znój i machanie kilofami. Zamiast szarmanckich złodziei – łysiejący Statham w golfie i z „pekaseami”. Zamiast naciąganych zwrotów akcji, składna intryga na kilku polityczno-gangsterskich szczeblach. Plus wychudzona Saffron Burrows, do której niektórzy (na przykład ja) mają słabość.
KW – Konrad Wągrowski [8]
Och, jak miło ogląda się filmy tak profesjonalnie zrobione w starym dobrym stylu. Wielkie brawa dla Donaldsona nie tylko za to, jak sprawnie i dynamicznie opowiedział całą historię (nie ma ani jednego momentu nudy), ale za to, jak precyzyjnie wprowadził i poprowadził widza przez całą tę, złożoną przecież, opowieść. A Statham zaczyna chyba się specjalizować w rolach sympatycznych brytyjskich gangsterów z niższych sfer – ale co z tego, skoro świetnie mu to wychodzi. I jeszcze jednak konstatacja mi przychodzi do głowy – czasy się mocno zmieniły przez te prawie 40 lat. Kto dziś by się w ogóle przejmował jakimiś kompromitującymi zdjęciami jakiejś księżniczki?