Kocham cię, Beth Cooper
(I Love You, Beth Cooper)
Chris Columbus
‹Kocham cię, Beth Cooper›
Opis dystrybutora
W trakcie oficjalnego przemówienia uczeń jednego z amerykańskich liceów wyznaje miłość najpopularniejszej dziewczynie w szkole. Jeszcze tego samego wieczora zjawia się ona w jego domu, żądając, by udowodnił, że naprawdę ja kocha...
Teksty w Esensji
Filmy – Wieści
Utwory powiązane
Do tej pory zachodzę w głowę, jak to się stało, że Chris Columbus, autor tak sympatycznych filmów familijnych jak „Goonies”, „Gremliny”, „Kevin sam w domu”, „Pani Doubtfire” czy dwa pierwsze „Pottery”, podpisał się pod tą żałosną, odpychającą komedią młodzieżową na poziomie jakiegoś piątego sequela „American Pie”. Dlaczego takie gówno trafia u nas do kin, a perełki pokroju „Role Models” od razu na DVD, też pewnie się nie dowiem.
MO – Michał Oleszczyk [3]
Punkty za Paula Rusta: gość wie, że jest 80-procentowym sobowtórem Eddiego Brackena i potrafi to podobieństwo ograć. Poza tym film jest smutnym świadectwem autokastracji Columbusa, który zamiast stawiać na kreskówkową przemoc, w której jest świetny, stara się wypowiadać psychologiczne prawdy. Większość z nich brzmi pusto – ale i tak podoba mi się narracyjne wyluzowanie tego filmu, z suspensem zredukowanym do zera i dialogami jak z „Czekając na Godota”. Są to jednak przypadkowe okruchy spadające z bardzo zaśmieconego stołu. Nie warto.