Nostradamus
Judas Priest
‹Nostradamus›
Utwory | |
CD1 | |
1) Dawn of Creation | 02:31 |
2) Prophecy | 05:26 |
3) Awakening | 00:52 |
4) Revelations | 07:05 |
5) The Four Horsemen | 01:35 |
6) War | 01:35 |
7) Sands of Time | 02:36 |
8) Pestilence and Plague | 05:08 |
9) Death | 07:33 |
10) Peace | 02:21 |
11) Conquest | 04:42 |
12) Lost Love | 04:28 |
13) Persecution | 06:34 |
14) Solitude | 01:22 |
15) Exiled | 06:32 |
16) Alone | 07:50 |
17) Shadows in the Flame | 01:10 |
18) Visions | 05:28 |
19) Hope | 02:09 |
20) New Beginnings | 04:56 |
21) Calm Before the Storm | 02:05 |
22) Nostradamus | 06:46 |
23) Future of Mankind | 08:29 |
Judas Priest
Teksty w Esensji
Muzyka – Recenzje
Utwory powiązane
Pi – Piotr ‘Pi’ Gołębiewski [9]
Kiedy po raz pierwszy usłyszałem „Nostradamusa”, myślałem, że nadmiar pompatyzmu wgniecie mnie w ścianę. Odstawiłem go grzecznie na półkę, poczekałem i dopiero po jakimś czasie postanowiłem zmierzyć się z nim powtórnie. Powoli zaczęły do mnie docierać świetne melodie i genialne pomysły. Nagle dałem się temu porwać. Pretensjonalność, oraz zadęcie nie tylko przestały mi przeszkadzać, ale i świetnie zacząłem się tą muzyką bawić. „Nostradamus” to całkiem nowa jakość w dorobku Judas Priest, ale można ją pokochać równie mocno co „Painkillera”, czy „British Steel”.
MW – Mieszko B. Wandowicz [4]
Jeżeli istnieją jeszcze jacyś heavymetalowcy, o których mogę z ręką na sercu powiedzieć, że jestem ich fanem, są wśród nich Judas Priest. Kiwam łbem radośnie i przy „British Steel”, i przy „Painkillerze”, bardzo lubię opluwanego przez wielu „Jugulatora”; ba, podoba mi się nawet dalekie od ideału „Angel of Retribution”. Tymczasem na „Nostradamusie” Anglicy ani nie pokazują rockandrollowego luzu, ani nie odkrywają, ani nie potrafią przekonująco wypaść doprowadzając konwencję do granic absurdu – jak to zrobił Manowar na „Gods of War”. W zamian dostajemy materiał nieznośnie rozwlekły, nużący i pozbawiony ikry. Dla mnie: osoby, która lubi Haggard a Therion wręcz uwielbia, faceta, któremu przy Devil Doll za każdym opada szczęka, w dodatku gościa, dla którego Judasi byli jednym z najważniejszych zespołów wczesnego dorastania, „Nostradamus” to jedna wielka symfo-blaga, na którą nie wiedzieć czemu wielu się nabiera.