Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

Judas Priest
‹Nostradamus›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNostradamus
Wykonawca / KompozytorJudas Priest
Data wydania17 sierpnia 2008
Wydawca Sony BMG
NośnikCD
Czas trwania01:42:23
Gatunekmetal
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Dawn of Creation02:31
2) Prophecy05:26
3) Awakening00:52
4) Revelations07:05
5) The Four Horsemen01:35
6) War01:35
7) Sands of Time02:36
8) Pestilence and Plague05:08
9) Death07:33
10) Peace02:21
11) Conquest04:42
12) Lost Love04:28
13) Persecution06:34
14) Solitude01:22
15) Exiled06:32
16) Alone07:50
17) Shadows in the Flame01:10
18) Visions05:28
19) Hope02:09
20) New Beginnings04:56
21) Calm Before the Storm02:05
22) Nostradamus06:46
23) Future of Mankind08:29
Wyszukaj / Kup

Nostradamus w świecie S/M
[Judas Priest „Nostradamus” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Judas Priest to bezsprzecznie jeden z najbardziej kiczowatych zespołów heavymetalowych świata. Oczywiście w sensie image’u rodem ze sklepu dla fanów pieszczot sado-maso, bo muzykę grają świetną, co udowodnili na najnowszej płycie „Nostradamus”. Jej słuchanie sprawia równie perwersyjną przyjemność co skórzane wdzianka.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Nostradamus w świecie S/M
[Judas Priest „Nostradamus” - recenzja]

Judas Priest to bezsprzecznie jeden z najbardziej kiczowatych zespołów heavymetalowych świata. Oczywiście w sensie image’u rodem ze sklepu dla fanów pieszczot sado-maso, bo muzykę grają świetną, co udowodnili na najnowszej płycie „Nostradamus”. Jej słuchanie sprawia równie perwersyjną przyjemność co skórzane wdzianka.

Judas Priest
‹Nostradamus›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNostradamus
Wykonawca / KompozytorJudas Priest
Data wydania17 sierpnia 2008
Wydawca Sony BMG
NośnikCD
Czas trwania01:42:23
Gatunekmetal
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Dawn of Creation02:31
2) Prophecy05:26
3) Awakening00:52
4) Revelations07:05
5) The Four Horsemen01:35
6) War01:35
7) Sands of Time02:36
8) Pestilence and Plague05:08
9) Death07:33
10) Peace02:21
11) Conquest04:42
12) Lost Love04:28
13) Persecution06:34
14) Solitude01:22
15) Exiled06:32
16) Alone07:50
17) Shadows in the Flame01:10
18) Visions05:28
19) Hope02:09
20) New Beginnings04:56
21) Calm Before the Storm02:05
22) Nostradamus06:46
23) Future of Mankind08:29
Wyszukaj / Kup
Skąd to porównanie? Ano stąd, że zabawy w stylu S/M nie wszystkim odpowiadają, a i trzeba mieć w tym wprawę, by się trwale nie uszkodzić. Tak samo jest z najnowszym dziełem Judasów. Ta płyta to zabawa dla dużych chłopców. Nagrana z epickim zadęciem, przemyślana i… długa. Projekt składa się bowiem z dwóch kompaktów, na których bogowie metalu oddają hołd Nostradamusowi, wizjonerowi i prorokowi, a obecnie ikonie popkultury. Rozmach, z jakim album został nagrany, wprost poraża: patetyczne unisona, aktorsko brzmiący śpiew Roba Halforda, ocierający się czasem o manierę operową, a wszystko to wzbogacone partiami chóru i orkiestry. Fani klasycznego metalu będą wniebowzięci, reszta już niekoniecznie.
Patos, jakim okraszone są poszczególne utwory, może co mniej odpornego słuchacza przyprawić o nerwowy tik oka. Choć uczciwie trzeba przyznać, że materiał jest, wbrew pozorom, bardzo różnorodny. Nie zabrakło więc szaleńczych riffowych galopad („Prophecy”), podniosłych, posępnych hymnów („War”) i uspokojenia w postaci ballad („Lost Love”). Poszczególne utwory połączone są krótkimi, nastrojowymi wstawkami czy to delikatnej gitary, syntezatorów, czy po prostu orkiestry. Dzięki temu ani przez chwilę nie zapominamy, że mamy do czynienia ze spójną opowieścią.
Album został również odpowiednio podszlifowany od strony produkcyjnej. Judas Priest brzmią jak za starych dobrych czasów, ale jakość nagrania nie ustępuje współczesnym twórcom. Dźwięk jest bardzo mięsisty, co najlepiej słychać w takich killerach jak singlowy „Nostradamus”, w którym każdy instrument jest wyraźnie słyszalny, a jednocześnie całość jest tak energetyczna, że po prostu nie sposób opanować headbangingu. Takich rodzynków jest więcej. Jak na porządny concept album przystało, nie obyło się bez smaczków producenckich, takich jak dźwięk bicia dzwonu w „Death” czy robiące potężne wrażenie odgłosy walki w „War”.
Szkoda tylko, że muzycy nie dali rady utrzymać napięcia przez cały czas. Choć pierwsza płyta po prostu miażdży, udowadniając, że mówiąc „Judas Priest”, wciąż należy myśleć „Bogowie Gitary”, to jednak w drugiej części ciśnienie nieco spada, a utwory stają się mniej nośne i bardziej monotonne. Na szczęście pod koniec forma kompozytorska wraca i na finał dostajemy dwa ciosy prosto w szczękę w postaci wspomnianego „Nostradamusa” i okraszonego powodującą ciarki na plecach solówką „Future of Mankind”.
Choć każdy z członków zespołu wykonał tu kawał porządnej pracy, to bezsprzecznie głównymi bohaterami całości są Halford i gitarzysta Glenn Tipton. Ten drugi zresztą jest współproducentem płyty. Może to dzięki temu zwrócono szczególną uwagę by gitary były wyraźne i wręcz zmiatały słuchacza. Halford natomiast udowodnił, że pomimo swojego wieku wciąż posiada nawet nie kawał, a kawalisko potężnego głosu. Z taką pasją nie śpiewał chyba nawet za czasów swej młodości.
Po tych wszystkich superlatywach chyba nie muszę wspominać, że „Nostradamus” to pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów zespołu. Wierzę jednak, że nawet ci, którzy na hasło „Judas Priest” uśmiechają się pogardliwie, będą zadowoleni z tej pozycji. Takie cudownie heavymetalowe płyty to dziś prawdziwa rzadkość. Jeśli więc nie macie fobii na punkcie nadmiernego patosu, nie ma się co zastanawiać, tylko natychmiast zabierajcie się do słuchania.
koniec
9 września 2008

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż twórcy

Witajcie w świecie ze stali
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Pot i Kreff: Wilki, czy psy pastewne?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż autora

Palec z artretyzmem na cynglu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Piołun w sercu a w słowach brak miodu, czyli 10 utworów do tekstów Ernesta Brylla
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kim był Józef J.?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ilu scenarzystów potrzea by wkręcić steampunkową żarówkę?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Baldwin Trędowaty na tropie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Nie należy mylić zagubienia się w masie z tkwieniem w gównie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.