Kłopotliwy człowiek
(Den Brysomme mannen)
Jens Lien
‹Kłopotliwy człowiek›
Opis dystrybutora
Orwellowska wizja bezosobowego, wyjałowionego świata, w którym 42-letni Andreas przybywa do obcego miasta, nie wiedząc jak i dlaczego się tam znalazł. Jednak czeka tu na niego dom, praca, a nawet dziewczyna. Z czasem Andreas nabiera przekonania, że z tego miejsca nie ma ucieczki. Pewnego dnia Andreas poznaje Hugona, który prowadzi go do piwnicy swego domu...
Teksty w Esensji
Filmy – Publicystyka
Utwory powiązane
Filmy
Nie pierwszy to film posiłkujący się myślą Dostojewskiego, że „bez cierpienia nie zrozumie się szczęścia”, ale całkiem oryginalny, intrygujący, z paroma mocnymi momentami (sceny samobójstw) i kilkoma kapitalnymi dialogami (– Mam zamiar cię zostawić. – W sobotę mamy gości. – Do soboty mogę zostać. – To dobrze.). Mimo wszystko brak tu jednak większych emocji – taki „Fight Club” aż kipiał od antykonsumpcjonistycznej żądzy, „Kłopotliwy człowiek” przez większość czasu tylko chłodno ironizuje. Ale taka już specyfika skandynawskiego kina.
Zawsze jest miło patrzeć, jak ktoś wbija szpilkę zadowolonym z siebie japiszonom. W tej spłowiałej i monochromatycznej utopii snują się oni bez życia i toczą rozmowy, które z zewnątrz wydają się bardzo zabawne, a dla nich są strasznie poważne. Wizja tego świata jest doprawdy wciągająca. Tylko szkoda, że poza jej prezentacją reżyser nie proponuje nic więcej. Aż prosi się, żeby opowiedział, co według niego jest po drugiej stronie lustra.
KW – Konrad Wągrowski [7]
Dobra norweska satyra na konsumpcjonizm z fantastyką w tle. Pobrzękują tu z jednej strony echa „THX 1138” George’a Lucasa, bardziej może „Fahrenheita 451” Bradbury’ego, ale całość jawi się przede wszystkim jako wizja życia pośmiertnego, raju dla współczesnego człowieka (lepiej rzec – konsumenta) – możliwość ciągłego realizowania swych potrzeb posiadania, brak nerwów i stresów związanych z jakimiś głębszymi emocjami. Raj to nie aniołki i gra na harfie. Raj to katalogi Bo Concept, Ikei i nieograniczone możliwości zakupu dóbr z tych katalogów. Bardzo ładnie to wszystko sfotografowane, intrygujące, momentami zaskakujące, z przebłyskami pierwszorzędnego czarnego humoru, pozostawiające pole do własnych interpretacji, choć niestety bez dobrego pomysłu na ładnie wieńczące film zakończenie.