Meduzy
(Meduzot)
Shira Geffen, Etgar Keret
‹Meduzy›
Opis dystrybutora
Portret nieuporządkowanego świata, w którym każdy stara sobie radzić szukając miłości, czegoś, co mógłby wspominać, lub zapomnieć. Komiczny i miejscami magiczny film o czterech samotnych osobach w Tel Awiwie, które pragną jakiegoś, choćby najwątlejszego kontaktu. Ich ścieżki się przecinają, nie wszystkim jednak udaje się porozumieć.
MW – Michał Walkiewicz [5]
„Meduzy” ogląda się świetnie (narracja poprowadzona wzorowo: opowieść ma stałe tempo i rytm, kamera zmienia punkty widzenia, dostosowując się do wytycznych polifonicznej fabuły), choć jest to film lodowaty. Stawia przed widzem barierę poetyckiego nadmiaru metafory i symbolu. W mikro- i makroskali. Keret i Geffen strzelają metaforami gdzie popadnie, mało które z nich trafiają do celu, czyli w serce. Pojedyncze sceny tworzą nakładające się na siebie warstwy przenośni. Symbole i metafory z ich filmu nie składają się jednak w żadną rzeczywistość magiczną, tylko dopisywane są mechaniczne, jakby w geście uszlachetniania historii, która broni się przecież jako mięsisty „kawał życia”. Klarowny podział postaci na zagubione boże owieczki i „mediatorów”, którzy w końcu wskazują palcem prawdę, nasuwa wątpliwości. „Mediatorzy” pochodzą z innej rzeczywistości, rewitalizują bohaterów, lecz bardziej niż pełnokrwiste charaktery przypominają literacko-dramatyczne konstrukcje.