9
Shane Acker
‹9›
Opis dystrybutora
W postapokaliptycznej przyszłości pewnej grupie szmacianych laleczek grozi zagłada. Zrobią wszystko, aby uratować swoje życie. Jedna z nich, nosząca na plecach numer 9, jest ich ostatnią nadzieją na przetrwanie. Na życie laleczek czyhają siejące zagładę, drapieżne kreatury nowego świata.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje
Filmy – Publicystyka
Filmy – Wieści
No lipa niestety. Fajna wizja, obiecujący początek, a potem wszystko zamienia się w bajkę od Disneya i to w rodzaju tych, które od razu lądują w hipermarketach na płytach DVD. Budzi się bohater. Nie wie skąd się wziął i nie zna zasad świata, w którym przyszło mu funkcjonować. Wydaje się przez chwilę, że w spektaklu, który będziemy oglądać, szmaciane lalki odegrają od nowa ponurą przygodę ludzkości. Kapłan będzie ciemiężył lud, a bohater przejdzie wielką wewnętrzną przemianę. Nic z tego. Akcja przetacza się „obok” filmu, bohaterowie nie zmieniają się i do końca pozostają nieciekawi, a świat rządzi się niejasnymi zasadami. A na koniec wszyscy idą do nieba (czy to można już uznać za spoiler?). Ładne i zbędne.
Dzieło fantastyczne wizualnie i podatne na rozmaite interpretacje, z apoteozą scjentologii włącznie, co nie zmienia faktu, że dużo mniej frapujące niż krótkometrażówka, z której się narodziło. Przed seansem nastawiałem się, że wystawię „9” 9 – tak mocno wierzyłem w ten film – ale uczciwie mogę tylko 9 do góry ogonkiem.
Od strony wizualnej – animacja na najwyższym poziomie i radość dla oczu. Shane Acker twórczo rozwinął postapokaliptyczny świat z shorta z 2005 roku. Numerowane ludziki, kojarzące mi się z sackboyami z gry „Little Big Planet”, wyglądają i ruszają się naprawdę uroczo. Gorzej z fabułą. Mętne wyjaśnienie pochodzenia bohaterów i bombastyczny finał z Casperopodobnymi duszkami rozczarowują i zostawiają nas, po intrygującym początku, z poczuciem niespełnionej obietnicy.
MO – Michał Oleszczyk [7]
Masońska z ducha przypowieść o tym, że rozum i umiar pozwolą nam zbudować jedyny możliwy raj: tu na ziemi. Teza udowadniana jest à rebours: oglądamy Apokalipsę zawinioną przez rozum pozbawiony umiaru i zmutowany w totalitaryzm. Reakcyjny żołnierz o imieniu 1 każe niedobitkom kryć się w katolickiej świątyni, ale gałgankowy Prometeusz 9 wie, że światła trzeba szukać poza kościołem (pomagają mu bliźniaczki będące żywym archiwum ludzkiej wiedzy). Na końcu dusze uwolnione z ciała nie wędrują w zaświaty, tylko dobrowolnie skraplają się w deszcz, który pozwoli zbudować ziemski raj. Jestem sympatykiem i Loży, i tego pomysłowego filmu, świadomie lub nieświadomie powtarzającego jej postulaty.
MW – Michał Walkiewicz [6]
Widzę w filmie Ackera dużo nudy, niewykorzystany potencjał fabularny, ale z nadbudówką „znaczenia” mam problem. Niewiele tego, może poza faktem, że bezkolizyjnie funkcjonują tu dwie perspektywy – chrześcijańska i ateistyczna. Duszyczyki wędrują do nieba, a tam już dobra Wyższa Instancja dba o to, żeby zwrócić je w postaci pracowitych drobnoustrojów, które zaczną proces ewolucji. Coś jeszcze? Eeee…