Wyszukaj w | MadBooks.pl |
WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić |
Siedem wspaniałych: Lista mocno subiektywnaKażdy, nawet jeśli ma na półkach setki komiksów, książek czy filmów, potrafi wskazać te kilka, do których wraca regularnie, bez których nie wyobraża sobie swojej kolekcji. Wybrałem siedem komiksów, niekoniecznie czytanych tylko w dzieciństwie, kiedy to obcowanie z popkulturą wytrawia najtrwalsze obrazy w pamięci. Są tu też rzeczy poznane dopiero w dorosłym życiu, które trochę przewartościowały moje pojęcie o tym co jest naprawdę dobre. Moje siedem wspaniałych.
Marcin KnyszyńskiSiedem wspaniałych: Lista mocno subiektywnaKażdy, nawet jeśli ma na półkach setki komiksów, książek czy filmów, potrafi wskazać te kilka, do których wraca regularnie, bez których nie wyobraża sobie swojej kolekcji. Wybrałem siedem komiksów, niekoniecznie czytanych tylko w dzieciństwie, kiedy to obcowanie z popkulturą wytrawia najtrwalsze obrazy w pamięci. Są tu też rzeczy poznane dopiero w dorosłym życiu, które trochę przewartościowały moje pojęcie o tym co jest naprawdę dobre. Moje siedem wspaniałych. „Strażnicy” to dzieło powszechnie wymieniane jako jeden z najważniejszych komiksów w dziejach. Dekonstrukcja bohaterskiego mitu, odczarowanie medium, początek Mrocznej Ery. Dla mnie osobiście jest to przede wszystkim opowieść o moralności. Alan Moore omawia ten problem na przykładzie swoich bohaterów – Komediant nie uznaje czegoś takiego jak moralność, bo świat jako taki jest dla niego jednym wielkim żartem; Dr Manhattan nie zna pojęcia moralności, bo jest maszyną i tak też traktuje cały świat, złożony z atomów przedzielonych pustką; Rorschach nie uznaje moralności obiektywnej, tylko jednostkowe, wewnętrzne kody moralne; i w końcu Ozymandiasz ze swoją moralnością, w której nie istnieje dylemat wagonika. Dzieło wielowymiarowe, po prostu genialne. „Sandman” to najpóźniej poznany komiks z całej proponowanej siódemki. Przeczytałem go rok temu, jako już zdecydowanie dorosły człowiek, który ma już sporą bazę komiksowych doświadczeń. Znaczy – było go z czym porównywać. Z miejsca wszedł na szczyt. Opowieść o opowieściach; o archetypach, które musimy skonfrontować ze zmieniającym się ciągle światem; o tworzeniu Bogów; o ich odsyłaniu w niebyt i o snach. Mnóstwo nawiązań do popkultury (w początkowych tomach niesamowita gra całym uniwersum Detective Comics), historii literatury, religii, filozofii i sztuki. Po całej dziesięciotomowej serii, obowiązkowo należy poznać spin-offy: „Śmierć”, „Noce nieskończone” i najpiękniejszy graficznie komiks jaki kiedykolwiek czytałem – „Uwerturę”. „Zabójczy żart” Alana Moore’a i Briana Bollanda jest dla mnie komiksem szczególnym. W styczniu 1991 roku, na jakimś dworcu autobusowym poszedłem do kiosku, po coś tam. Byłem wtedy dwunastolatkiem zakochanym w Tytusie, Kleksie, Kajku i Kokoszu. Gdy wypatrzyłem dziwny komiks, z lekko przerażającą twarzą bladego kolesia z aparatem fotograficznym, zacząłem głośno wołać swoją mamę. „Kup mi, proszę!”, I się zaczęło. Całe kieszonkowe szło od tej pory na komiksy TM-Semic (kosztowały 9900 zł każdy, więc były raczej drogie w porównaniu do dotychczasowych). Dwadzieścia siedem lat temu nie wiedziałem o czym czytam, nie zrozumiałem chyba nic. W pamięci zapadła głęboko psychodela, bezsensowna brutalność, żart o latarce zgaszonej w „połowie drogi”, Barbara padająca na ziemię w deszczu szkła, martwy właściciel wesołego miasteczka zastygły w wiadomej pozie, czerwony hełm bez otworów na oczy, biedne skorupiaki, komisarz Gordon na smyczy, szalony rollercoaster w lunaparku (sparodiowany po latach w „South Park”), enigmatyczne zakończenie i wspaniałe rysunki. To jest idealny przykład komiksu (w moim przypadku jedyny taki), który przeczytany w dzieciństwie, nie stracił nic podczas kolejnych odczytów – a była ich niezliczona ilość. Zmienia się oczywiście perspektywa, ale zachwyt pozostaje cały czas ten sam. Drugi, po „Kajku i Kokoszu”, ulubiony komiks z dzieciństwa. Obcowanie z nim przypominało trochę smakowanie zakazanego owocu, była to rzecz bardzo „dorosła” dla zakochanego w komiksach dziesięciolatka. Thorgal Aegirsson, „gwiezdne dziecko” i jego ukochana Aaricia w świecie rządzonym przez magię i bogów. Przygoda, fantastyka i często groza. I choć serię tę czytałem niezliczoną ilość razy to nigdy nie dorobiłem się własnych egzemplarzy. I dopóki to nie nastąpi, moja kolekcja komiksów będzie zawsze niepełna. „Incal” to komiks, w którym znajduję dwóch uwielbianych przeze mnie twórców. Scenariusz Alejandro Jodorowskiego i rysunki Moebiusa. Trochę szalona i surrealistyczna historia pewnego fajtłapy, który dostaje się w centrum rozgrywek na szczeblu, który przekracza jego najśmielsze wyobrażenie. Rzecz przepełniona mistyką, metafizyką, surrealizmem, odniesieniami do religii i wszystko to w charakterystycznym dla obydwu twórców, odrealnionym klimacie. „Kaznodzieja” nie jest dziełem szczególnie wybitnym, nie jest ani najlepiej narysowany, ani napisany. Czytałem go już kilkakrotnie, za każdym razem z taką samą radością i przyjemnością. Najbardziej kontrowersyjny kaznodzieja świata w pogoni za uciekającym przed nim Bogiem; walczący o miłość swojego życia i burzący co chwila amerykańskie mity, stojące na glinianych nogach. Komiks pełen obscenicznych historii, mało subtelnego humoru, amerykańskich stereotypów oraz rubasznego rechotu. A takiej menażerii obrzydliwych typów nie znajdziecie chyba nigdzie. Pierwsza klasa! To ten komiks był moim pierwszym. Wiosna 1987, ojciec przyniósł do domu „jakąś tam gazetę” – Świat Młodych. Na ostatniej stronie wielka maszyna oblężnicza i jacyś kolesie w zbrojach spadają do fosy, bo okazało się, że był za krótki podest. A uciec nie ma jak bo ich przywódca, dbając o morale podwładnych odciął ogniem drogę ucieczki. Oczywiście „Dzień Śmiechały”. I od tego się zaczęło, nie zliczę zeszytów zaklejonych wyciętymi ostatnimi stronami z „Świata Młodych”. Mój pierwszy album „Kajka i Kokosza” pochodzący po prostu z księgarni, a nie z czasopisma to wspaniałe, moje ulubione w całej serii, „Szranki i konkury”. Czarno białe, na żółtawym papierze, kupione przez rodziców jakoś krótko bo moim oczarowaniu „Dniem Śmiechały”. 12 października 2018 |
Sporo już pisałem o Batmanie i Supermanie, przyszła więc w końcu pora wspomnieć o „tej trzeciej”. Księżniczka Diana, alias Wonder Woman, to najważniejsza kobieca postać w DC Comics, z tradycją sięgającą aż do roku 1941 – trzy lata po Kryptończyku i dwa lata po mrocznym rycerzu pojawia się ona, wojowniczka z Rajskiej Wyspy i jej ambasadorka w świecie ludzi. Sześćdziesiąt trzy lata po debiucie bohaterki, niejaki Greg Rucka rozpoczął jeden z najlepszych okresów w jej komiksowym życiu – całość jego (...)
więcej »Końcówka maja to oczywiście Komiksowa Warszawa i to wydarzenie widać bardzo dobrze w zapowiedziach premier wydawców. Premier szykuje się bardzo dużo, poniżej zwracamy uwagę na część z nich.
więcej »Każdy smok ma swój słaby punkt ukryty pod którąś z łusek. Tak było ze Smaugiem z „Hobbita”, tak było też ze smokiem z przygód Jonki, Jonka i Kleksa. A że w przypadku tego drugiego chodziło o wentyl do pompki? Na tym polegał urok komiksów Szarloty Pawel.
więcej »Ambasadorka pokoju
— Marcin Knyszyński
Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński
Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński
Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński
Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński
Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński
„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński
Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński
Nowe status quo
— Marcin Knyszyński
Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński
Dekada TM-Semic: Było raz dwóch szaleńców w domu wariatów
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Komiksowe Top 10: Wrzesień 2022
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Kadr, który…: Czy te oczy mogą kłamać?
— Paweł Ciołkiewicz
Niekoniecznie jasno pisane: Rozgrzewka do tańca rzeczywistości
— Marcin Knyszyński
Kadr, który…: Ani Thorgal, ani Shaigan
— Marcin Osuch
Być jak John Wayne
— Paweł Ciołkiewicz
Po komiks marsz: Czerwiec 2017
— Esensja
Kadr, który…: Bohater sponiewierany (ale nie za mocno)
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Wielki Ranking komiksów Thorgala
— Esensja Komiks
Prezenty świąteczne 2015: 33 komiksy pod choinkę
— Esensja Komiks
Twoje zdrowie, John!
— Andrzej Goryl
Komiksowe pożegnanie
— Marcin Osuch
Niech się stanie rzeź
— Andrzej Goryl
Wyłącz ten telewizor!
— Marcin Osuch
Okultysta z sąsiedztwa
— Andrzej Goryl
Inwazja prosto z piekła
— Marcin Knyszyński
Powrót z martwych
— Marcin Knyszyński
Kajko i Kokosz dla zaawansowanych i nie tylko
— Marcin Osuch
Śliczne i superproste
— Dagmara Trembicka-Brzozowska
Gdy zalewa nas żółć
— Marcin Knyszyński
Urodziny Pająka
— Marcin Knyszyński
Obrazy grozy
— Marcin Knyszyński
Wiosna, wiosna wkoło, zabłysły kły
— Marcin Knyszyński
Plateau
— Marcin Knyszyński
Beznadziejna piątka
— Marcin Knyszyński
Oto koniec znanego nam świata
— Marcin Knyszyński
Miecze i sandały
— Marcin Knyszyński
Z rodzynkami, czy bez?
— Marcin Knyszyński
Hola, hola, panie Straczynski!
— Marcin Knyszyński
Żadna dziura nie jest dość głęboka
— Marcin Knyszyński