Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 9 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Ray Kryssing, Grant Morrison, Ivan Reis, Chris Weston
‹Niewidzialni #4›

EKSTRAKT:100%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNiewidzialni #4
Scenariusz
Data wydania20 marca 2024
RysunkiChris Weston, Ray Kryssing, Ivan Reis
PrzekładPaulina Braiter
Wydawca Egmont
ISBN9788328155978
Format512s. 170x260mm
Cena179,99
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Oto koniec znanego nam świata
[Ray Kryssing, Grant Morrison, Ivan Reis, Chris Weston „Niewidzialni #4” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Nieistniejący już imprint DC Comics o nazwie „Vertigo” miał kilka flagowych tytułów, takich swego rodzaju wizytówek lat dziewięćdziesiątych amerykańskiego komiksu. Jedną z nich są bez wątpienia „Niewidzialni”, których ostatni, czwarty tom zbiorczy wyszedł w marcu nakładem Egmontu. Każdy, kto uważa, że pierwsze trzy były trudne w odbiorze, musi przygotować się na jeszcze większe wyzwanie. Teraz Grant Morrison nie ma już zupełnie litości i nie bierze jeńców.

Marcin Knyszyński

Oto koniec znanego nam świata
[Ray Kryssing, Grant Morrison, Ivan Reis, Chris Weston „Niewidzialni #4” - recenzja]

Nieistniejący już imprint DC Comics o nazwie „Vertigo” miał kilka flagowych tytułów, takich swego rodzaju wizytówek lat dziewięćdziesiątych amerykańskiego komiksu. Jedną z nich są bez wątpienia „Niewidzialni”, których ostatni, czwarty tom zbiorczy wyszedł w marcu nakładem Egmontu. Każdy, kto uważa, że pierwsze trzy były trudne w odbiorze, musi przygotować się na jeszcze większe wyzwanie. Teraz Grant Morrison nie ma już zupełnie litości i nie bierze jeńców.

Ray Kryssing, Grant Morrison, Ivan Reis, Chris Weston
‹Niewidzialni #4›

EKSTRAKT:100%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNiewidzialni #4
Scenariusz
Data wydania20 marca 2024
RysunkiChris Weston, Ray Kryssing, Ivan Reis
PrzekładPaulina Braiter
Wydawca Egmont
ISBN9788328155978
Format512s. 170x260mm
Cena179,99
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Komiksowe arcydzieło znane jako „The Invisibles” składa się z trzech serii wydawanych między 1994 a 2000 rokiem. Polska edycja Egmontu zbiera wszystko w czterech wielkich albumach – dwa pierwsze zawierają serię pierwszą, „brytyjską”; a trzeci składa się z większości odcinków drugiej, „amerykańskiej”. Omawiany dziś, najtrudniejszy i najbardziej wymagający, tom czwarty, kończy serię drugą i prezentuje trzecią złożoną z dwunastu odcinków – plan autora, Granta Morrisona, był taki, żeby zakończyć wszystko w styczniu 2000, ale problemy wydawnicze przeciągnęły wszystko do czerwca. Nie ma to wielkiego znaczenia, charakterystyczne odliczanie do końca świata (trzecia seria rozpoczyna się odcinkiem numer dwanaście, a kończy na „jedynce”) wybrzmiewa zgodnie z założeniami. Ale zanim udamy się w podróż krętymi ścieżkami umysłu Szalonego Szkota, podsumujmy szybko trzy pierwsze tomy.
„Niewidzialni”, czyli tajna organizacja walcząca o szeroko pojętą wolność naszego gatunku, mierzy się z tajemniczymi bytami z innego świata od wieków próbującymi ubezwłasnowolnić ludzkość. Archonci Kościoła Zewnętrznego, bo tak nazywają się agresorzy, chcą wedrzeć się do naszej rzeczywistości i uczynić nas trybikami wielkiej maszyny działającej wedle ich założeń. King Mob, Dane McGowan, Ragged Robin, Boy i Lord Fanny, czyli jedna z komórek „Niewidzialnych”, dowiadują się, że 22 grudnia 2012 roku dojdzie do armagedonu, zgodnie z założeniami teorii pewnego kontrowersyjnego naukowca, niejakiego Terrence’a McKenny. Nastąpi wówczas „eksplozja pięciowymiarowa”, która zniszczy nasze kontinuum czasoprzestrzenne, a jej katalizatorem będzie jeden z głównych bohaterów – Dane McGowan, znany również jako Jack Frost. Konkurencyjna teoria głosi, że tak naprawdę dojdzie do zbawienia ludzkości, a Frost będzie nowym mesjaszem, wybrańcem i kolejnym Buddą – być może obie tezy są prawdziwe i nie różnią się od siebie zbyt mocno.
Po bardzo trudnej i złożonej narracyjnie serii pierwszej Grant Morrison spuścił z tonu i przeniósł akcję z Wielkiej Brytanii do Stanów Zjednoczonych. Rozbudował też kosmogonię świata „Niewidzialnych” na modłę założeń gnostycyzmu – zły Demiurg uwięziony w materialnym świecie będącym jego własną, wadliwą kreacją próbuje się z niego wydostać i zaatakować świat idealny. Na przecięciu obydwu uniwersów żyjemy my, uwięzieni w materii, ale świadomi faktu, że istnieje „coś więcej”. Trzeci tom „Niewidzialnych” kończy się rozłamem w naszej drużynie – Boy i Ragged Robin odchodzą w nieznanym kierunku (losy tej drugiej bohaterki są niezwykle istotne dla zrozumienia komiksu), a reszta ekipy rozproszona po całym świecie próbuje zdemaskować spisek wrogów naszego rodzaju. Kościół Zewnętrzny chce odprawić tajemny rytuał, w wyniku którego potworna, lovecraftowska istota, znana jako Księżycowe Dziecko, obejmie władzę nad światem. Pierwsze odcinki czwartego tomu zbiorczego, będące jednocześnie zwieńczeniem serii drugiej „The Invisibles” opowiadają nie tylko o rozpaczliwych próbach powstrzymania przeciwnika, ale i o stopniowym odkrywaniu prawdy o tym, że wspomniany „spisek” nie jest dokładnie tym, czym się wydaje.
Trzecia, dwunastoodcinkowa seria „Niewidzialnych”, z numeracją odcinków „odliczającą w dół” aż do apokalipsy, jest jednym z najtrudniejszych, najambitniejszych i najbardziej wymagających narracji komiksowych w historii tego medium. Czteroczęściowy „Szatanosztorm” przywołuje ostatni odcinek pierwszej serii, w którym dziwaczny, wzorowany na brytyjskich serialach sensacyjnych z lat sześćdziesiątych (a głównie na lekko surrealistycznym „Rewolwerze i meloniku”), tajny „Wydział X” śledzi przerażającego Pana Quimpera i trafia na trop wspomnianego już spisku z Księżycowym Dzieckiem w roli głównej. W następującym później „Karmagedonie” King Mob zaczyna łączyć fakty, a reszta bohaterów na czele z Jackiem Frostem zdaje sobie sprawę, że nie chodzi już tylko o wojnę z Kościołem Zewnętrznym, ale o przemianę ludzkości. „Urządzamy apokalipsę. I wszyscy są zaproszeni!” – krzyczy King Mob, sugerując, że dotychczasowy odczyt „Niewidzialnych”, oparty na idei walki o wolność ludzkości z pozaświatowym zagrożeniem, jest czubkiem góry lodowej. Jest to interpretacja bardzo uproszczona, wynikająca tylko ze ślizgania się po fabularnej powierzchni komiksu bez próby zejścia głębiej. Grant Morrison zaprasza czytelnika w szeregi Niewidzialnych, głośno podkreślając, że jego przekaz jest bardzo intuicyjny i osobisty. Innymi słowy, pozwala sobie na skrajną intelektualną ekspresję, a ty czytelniku bierz z tego wszystko i interpretuj wedle własnej wiedzy, wrażliwości, oczytania i chęci.
Morrison dojrzewał do „Niewidzialnych” od początku swej kariery. W „Doom Patrol” było Bractwo Dada, złoczyńcy próbujący sprowadzić całą rzeczywistość do absurdu, wyjąć ją ze sztywnych ram, w jakie została wtłoczona przez ograniczone ludzkie postrzeganie, rozumowanie i przede wszystkim – język. Dzieło Bractwa Dada staje się dziełem Niewidzialnych, którzy również walczą z ustalonym porządkiem postrzeganym jednak jako system duchowej represji. Morrison równolegle z „Niewidzialnymi” pisał jeszcze dwa istotne, powiązane z nimi ideowo tytuły. Rewelacyjna „Wieczna skała” w ramach serii „JLA” i „Flex Mentallo. Człowiek mięśniowej tajemnicy” grają na podobnych nutach. Atak Mageddona na superbohaterski świat DC Comics i intertekstualność przygód Mentallo mają w „Niewidzialnych” swoje analogie, wyniesione jednak na jeszcze wyższy poziom abstrakcji i specyficznej filozofii Morrisona, opartej na praktykowanej przez niego magii chaosu. „The Invisibles” robią praktycznie to samo co „Ostatni kryzys”, również kontynuujący tradycję „Animal Mana”, „Flexa Mentallo” i „JLA” – Równanie Antyżycia Darkseida i Antymonitorzy to przecież dokładnie takie same idee jak Kościół Zewnętrzny i jego sposoby na zniewolenie ludzkości.
Archonci owego Kościoła mają dla nas „lekarstwo”. Naszą chorobą jest indywidualizm, chaos wynikający z filozofii egzystencjalizmu, niepewność celu życia, bolączki samoświadomej duszy zmuszonej do samodzielnego stanowienia o swej przyszłości. Grant Morrison praktycznie przez całe lata dziewięćdziesiąte konstruował swą filozofię twórczą, której elementy wplatał we wszystkie dzieła wymienione w poprzednim akapicie. Kościół Zewnętrzny, byt o niebezpodstawnie religijnych rysach, uosabiał wszelkie metody kontroli, którym ulegało w autorskim mniemaniu społeczeństwo końca dwudziestego wieku. Ostatnie odcinki omawianego dziś albumu dokładnie wyjaśniają naturę naszych oprawców i wskazują metody walki. Przede wszystkim jednak umacniają nas w przekonaniu, że lubimy wymyślać sobie zewnętrzne zagrożenia, aby usprawiedliwić się przed samymi sobą i zdjąć z siebie odpowiedzialność za własne lęki i problemy. „Niewidzialni” przepełnieni są bowiem millenializmem, strachem przed nadejściem nowego tysiąclecia i poczuciem uwięzienia w nierealnym, sfabrykowanym przez uzależniającą nas od siebie cywilizację świecie – przecież Jack Frost jest takim samym wybrańcem i wyzwolicielem jak Neo z „Matrixa”, filmu mającego swą premierę pomiędzy drugą a trzecią serią „Niewidzialnych”. Komiks Morrisona reprezentuje też kontrkulturę i ruchy społeczne lat dziewięćdziesiątych, uderzające mocno w zastygły, konserwatywny mur „tych u władzy i u koryta”. Chce wpłynąć na czytelników, odmienić ich i pokazać, że mogą być wolni zawsze i wszędzie.
Ostateczny cel drużyny „Niewidzialnych” jest bowiem niezwykle podobny do literackiej parafrazy „immanentyzacji eschatonu” postulowanej przez Roberta Shea i Roberta Antona Wilsona w ich słynnej „Trylogii Illuminatus!”. Urzeczywistnienie raju na Ziemi, wyniesienie rodzaju ludzkiego i jego następny etap ewolucji, by użyć słów Wilsona „koniec świata, jakiego znamy i zapoczątkowanie ludzkości kosmicznej, ucieleśnienia Woli, nieskrępowanej wyobraźni i absolutnej wolności”. Grant Morrison nie tylko tłumaczył, jak można by do tego doprowadzić, ale – poprzez założenia kultywowanej przez niego magii chaosu – wręcz projektował tego rodzaju rewolucję. Szalony Szkot wykorzystuje istniejące pojęcie „sigila” (pieczęci), czyli pewnego magicznego symbolu, w którym zaszyte jest „zaklęcie” mocno odbijające się w ludzkiej podświadomości i wpływające na późniejsze działania i postrzeganie świata. „Niewidzialni” mieli być wedle tego założenia „hipersigilem”, czyli dziełem popkultury, które poprzez swą narrację, niesione treści i wpływ na odbiorcę ma dosłownie odmienić jego rzeczywistość. Komiks Granta Morrisona jest rzucanym przez niego zaklęciem. „Our sentence is up”, słynna fraza kończąca ostatni odcinek i nieustannie przywoływana w najróżniejszych analizach i egzegezach twórczości Morrisona, może być czytana zatem dwojako. W sposób bardzo oczywisty, bo wynikający bezpośrednio z fabuły jako „nasz wyrok dobiegł końca” lub magiczny, powiązany z ideą „hipersigilu”, jako „Nasze zdanie (sentencja, zaklęcie) zostało wypowiedziane do końca”. Potem może nastąpić już tylko „koniec znanego nam świata” jak w „Trylogii Illuminatus!” lub znanej piosence R.E.M. starszej od „Niewidzialnych” o dekadę i również nieźle oddającej założenia komiksu Szalonego Szkota.
Żadne omawianie jego opus magnum nie wyczerpuje zawartych tam pomysłów w pełni – a już na pewno nie zwykła recenzja w internecie. Zawsze zostanie coś niedopowiedzianego, nierozpoznanego przez recenzenta lub źle zinterpretowanego. „Niewidzialni” nie są po prostu opowieścią z przesłaniem. To stan duszy Granta Morrisona ostatnich lat dwudziestego wieku, amalgamat jego przekonań i filozofii, a także sposób na przepracowanie własnych lęków i dziwnych, mistycznych doświadczeń wzorem Philipa K. Dicka czy Alejandro Jodorowsky’ego. Stąd bierze się ten cały, niemożliwy do zignorowania, bałagan narracyjny, mocno odczuwalny zwłaszcza w „Szatanosztormie” i „Karmagedonie” – jest to przelanie myśli i emocji bez szczególnej dbałości o przejrzystość dla czytelnika. Autor czasem zbyt długo kręci się wokół własnej osi, za długo smaży tego samego kotleta. I jednocześnie zbyt szybko wprowadza nowe zmienne do równania, nie dając możliwości ułożenia tego wszystkiego odbiorcy w jedną całość.
Ale ostatecznie to komiksowe jam session Morrisona, jakim jest trzecia, najtrudniejsza seria „The Invisibles”, odpłaca się czytelnikom. Może nie każdemu, raczej tym wytrwałym, ufającym Szalonemu Szkotowi bezgranicznie i lubiącym czytać jego komiksy po kilka razy. Ci będą zachwyceni. Bo też raczej dla nich są „Niewidzialni”, dzieło życia jednego z najoryginalniejszych komisowych twórców w historii.
koniec
16 kwietnia 2024

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Piłka i miecz
Paweł Ciołkiewicz

9 V 2024

Trzeci tom opowieści o bezwzględnym zabójcy i jego małym synku otwiera wstrząsająca scena. Widzimy mianowicie moment, w którym zdecydowała się przyszłość Daigorō. Ogami Ittō dał mu wybór pomiędzy śmiercią a towarzyszeniem mu w jego misji. Czy jednak trzyletnie dziecko mogło dokonać tego wyboru świadomie? No cóż w świetle tego, co wiemy o tym niezwykłym dzieciaku, to jest to bardzo prawdopodobne.

więcej »

Bestia nie taka znowu straszna
Dagmara Trembicka-Brzozowska

8 V 2024

„Wrzaskun” w teorii jest niepoprawnym, pełnym humoru komiksem dla dzieci - jakkolwiek raczej tych starszych - ale sprawdziłby się naprawdę nieźle także jako album dla dorosłych.

więcej »

Śmierć go czeka…
Paweł Ciołkiewicz

7 V 2024

Manu Larceneta polskiemu czytelnikowi przedstawiać nie trzeba. Francuski autor utorował sobie drogę do naszych serc kilkoma świetnymi komiksami. Po „Codziennej walce”, „Raporcie Brodecka”, „Terapii grupowej” oraz dwóch tomach „Blasta” otrzymujemy „Drogę”, komiks, który zaledwie kilka dni po premierze stał się najlepiej sprzedającym się tytułem w katalogu wydawnictwa Mandioca. To druga już adaptacja książki w dorobku artysty. Po niepokojącej opowieści o winie i wojennej traumie Philippe’a (...)

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Tort i świeczki dla Batmana
— Maciej Jasiński

A po nocy przychodzi dzień
— Marcin Knyszyński

Gdy zalewa nas żółć
— Marcin Knyszyński

Raz na wodzie, raz pod wodą
— Marcin Knyszyński

Nie przegap: Maj 2021
— Esensja

Wolności!
— Marcin Knyszyński

Ku utopii
— Marcin Knyszyński

A imię jego Gotham!
— Sebastian Chosiński

Zainteresować zainteresowanych
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Marvel: Oto wizja wpadki
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż autora

Beznadziejna piątka
— Marcin Knyszyński

Miecze i sandały
— Marcin Knyszyński

Z rodzynkami, czy bez?
— Marcin Knyszyński

Hola, hola, panie Straczynski!
— Marcin Knyszyński

Żadna dziura nie jest dość głęboka
— Marcin Knyszyński

Uczta ekstremalna
— Marcin Knyszyński

Straczynski Odnowiciel
— Marcin Knyszyński

Cztery wywiady, coś tam pomiędzy i pogrzeb
— Marcin Knyszyński

Bez emocji
— Marcin Knyszyński

Barbarzyńska epoka
— Marcin Knyszyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.