Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jacek Wołowski
‹Walther 45771›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWalther 45771
Data wydania28 marca 2017
Autor
Wydawca CM
SeriaNajlepsze kryminały PRL, Lata 50
ISBN978-83-65499-48-6
Format130s. 120×195mm
Cena24,80
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

PRL w kryminale: Czy okrutna zbrodnia może być „elegancka”?
[Jacek Wołowski „Walther 45771” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Gdy w 1956 roku zmarł Bolesław Bierut, rozpoczął się w Polsce demontaż systemu stalinowskiego. Przez kolejne lata mogli nieco odetchnąć pisarze, filmowcy, jak również artyści z innych dziedzin. Nieco poluzowany gorset cenzury sprawił, że do księgarń zaczęły trafiać powieści kryminalne. Jedną z nich był „Walther 45771” cenionego dziennikarza Jacka Wołowskiego.

Sebastian Chosiński

PRL w kryminale: Czy okrutna zbrodnia może być „elegancka”?
[Jacek Wołowski „Walther 45771” - recenzja]

Gdy w 1956 roku zmarł Bolesław Bierut, rozpoczął się w Polsce demontaż systemu stalinowskiego. Przez kolejne lata mogli nieco odetchnąć pisarze, filmowcy, jak również artyści z innych dziedzin. Nieco poluzowany gorset cenzury sprawił, że do księgarń zaczęły trafiać powieści kryminalne. Jedną z nich był „Walther 45771” cenionego dziennikarza Jacka Wołowskiego.

Jacek Wołowski
‹Walther 45771›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWalther 45771
Data wydania28 marca 2017
Autor
Wydawca CM
SeriaNajlepsze kryminały PRL, Lata 50
ISBN978-83-65499-48-6
Format130s. 120×195mm
Cena24,80
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Tak naprawdę nazywał się zupełnie inaczej. Przyszedł na świat w Warszawie jeszcze w czasach zaborów – w pamiętnym z powodu rewolucji, która boleśnie dotknęła także stolicę Kraju Nadwiślańskiego, 1905 roku. Nazywał się Stanisław Sachnowski i był potomkiem jednego z uczestników Sejmu Wielkiego. Jeszcze przed wybuchem drugiej wojny światowej rozpoczął karierę dziennikarską. Dlatego w czasie okupacji znalazł się wśród twórców, podległego Komendzie Głównej Armii Krajowej, Biura Informacji i Propagandy. Posługiwał się wtedy fałszywą tożsamością Jacka Wołowskiego – i to nazwisko stało się po 1945 roku jego pseudonimem literackim. Walczył w powstaniu warszawskim – w dzielnicy Śródmieście Południe – jako żołnierz 3. batalionu pancernego „Golski”; miał swój udział również w audycjach nadawanych przez powstańcze radio „Błyskawica”, którego redakcja mieściła się w budynku przy ulicy Moniuszki 10, nad słynną Adrią. Po podpisaniu przez generała Tadeusza Bora-Komorowskiego kapitulacji opuścił miasto wraz z ludnością cywilną; dzięki temu uniknął wywózki do obozu. Po wojnie szybko wrócił do odbudowującej się stolicy i do dziennikarstwa.
W latach 1945-1946 jako jeden z pierwszych próbował rozwikłać zagadkę wojennych losów komisarycznego prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego; udało mu się nawet dotrzeć do świadków twierdzących, że Niemcy zamęczyli go w obozie koncentracyjnym w Dachau. Nie byli to jednak świadkowie bezpośredni; na dodatek w późniejszym czasie domysłów tych nie potwierdzili historycy. Pierwsze książki, jakie opublikował jeszcze w latach 40. i na początku następnej dekady, były albo wspomnieniami („Tak było”, 1947), albo zbiorami reportaży drukowanych wcześniej na łamach pism warszawskich („Cud mniemany”, 1949), ewentualnie reportersko-eseistycznymi relacjami z wypraw do krajów ościennych („Notatki z podróży do Niemieckiej Republiki Demokratycznej”, 1950; „Z dziennika podróży do Związku Radzieckiego”, 1950). Na jeden z jego dłuższych, wstrząsających tekstów gazetowych – zatytułowany „Głęboko sięgają korzenie” – zwróciła nawet uwagę reżyserka Wanda Jakubowska; w efekcie stał się on podstawą scenariusza nakręconego przez autorkę „Ostatniego etapu” dramatu sensacyjnego „Pożegnanie z diabłem” (1956).
Reportaż zahaczał o historię kryminalną; opowiadał o popełnionej rzekomo w celu „przepędzenia diabła” zbrodni w pewnej podlubelskiej wsi. Czy naprawdę tak było – zagadkę tę stara się rozwikłać młody dziennikarz „Trybuny Ludu” (grany przez Ignacego Gogolewskiego), zapewne alter ego samego Jacka Wołowskiego. Być może właśnie w czasie współpracy z Jakubowską nad scenariuszem „Pożegnania…” dziennikarz doszedł do wniosku, że mógłby spróbować sił jako autor powieści kryminalnych. A że w tym samym czasie toczył się w Krakowie proces seryjnego zabójcy Władysława Mazurkiewicza, nazywanego eleganckim mordercą (o którym pisał Cezary Łazarewicz) – temat narzucał się sam. „Walther 45771” – opublikowany przez Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej w 1956 roku – to rekonstrukcja jego ostatnich zbrodni, po dokonaniu których został wreszcie złapany, osądzony i skazany na śmierć.
Zdając sobie sprawę z tego, że mierzy się z tematem głośnym i doskonale znanym, bulwersującym opinię publiczną – Wołowski przyjął dość nietypowe założenie, znane z późniejszych opowieści o poruczniku Columbo, a polegające na zasugerowaniu już na samym początku, kto jest człowiekiem, którego tropić będzie Milicja Obywatelska. Udawanie, że chodzi o kogoś innego, nie miało najmniejszego sensu. Osoby sięgające po „Walthera 45771” w 1956 roku z miejsca przecież rozgryzłyby, że powieściowy Jan Żurkiewicz to właśnie Mazurkiewicz (nawet nazwisko podobne, prawda?) – i w tym momencie mogłyby, rozczarowane, odłożyć książkę na półkę. Dlatego autor postanowił skupić się na zabiegach krakowskich i warszawskich funkcjonariuszy MO (w pewnym momencie na arenę wkracza bowiem inspektor Zajączek z Komendy Głównej) zmierzających do udowodnienia mordercy winy. Nie wszystko w powieści odpowiada rzeczywistości; wprowadzone przez autora zmiany można jednak w pełni zrozumieć i usprawiedliwić – służyły głównie uczynieniu narracji przejrzystszą i bardziej potoczystą.
Jan Żurkiewicz to znana i ceniona w Krakowie postać. Działacz społeczny, którego wszędzie jest pełno. Nikt jednak nie zdaje sobie sprawy, że jego aktywność jest jedynie zasłoną dymną, alibi mającym zapewnić mu przychylność władz. W rzeczywistości jest on bezwzględnym, wyjątkowo łasym na pieniądze mordercą, który idealnie porusza się w absurdalnym świecie stalinowskiej Polski Ludowej, w której zwykli obywatele panicznie boją się każdego, kogo tylko podejrzewają o kontakty z Urzędem Bezpieczeństwa. A Żurkiewicz na każdym kroku sugeruje, że ma tam wtyki. Że jest jednym z nich. Tacy ludzie są zaś poza wszelkim podejrzeniem. Boją się ich malwersanci i złodzieje, ba! nawet sami funkcjonariusze systemu. Na dodatek Janowi nie można odmówić ani inteligencji, ani przebiegłości; ma też dobre maniery i świetne znajomości, co niemal w każdym wzbudza zaufanie. Ale jak każdy zbyt pewny siebie człowiek, popełnia błędy – w efekcie inspektor Zajączek zaczyna łączyć ze sobą fakty i postanawia przyjrzeć się bliżej tej nieskazitelnej, zdawałoby się, osobie.
Od momentu pojawienia się na kartach książki Zajączka Wołowski skupia się przede wszystkim na grze psychologicznej pomiędzy nim a Żurkiewiczem. Z dużym talentem prezentuje przy tym procedury śledcze i prawne, unikając uproszczeń typowych dla literatury tego okresu (zwłaszcza socrealistycznej). Czuć, że „Walther 45771” to już w zasadzie powieść „odwilżowa”, otwierająca – podobnie jak „Zemsta Mariana Boruty” Zygmunta Sztaby czy „Maszkary” Andrzeja Piwowarczyka – nowy rozdział w historii polskiej powojennej literatury kryminalnej. Sukces dzieła sprawił, że Wołowski coraz częściej, nie rezygnując oczywiście z pracy dziennikarskiej, tworzył opowiadania i powieści milicyjne. Niektóre ukazywały się jako osobne wydawnictwa, inne – w tamtym czasie – drukowane były tylko w prasie. Ich tytuły? Proszę: „Rekin w sieci” (1957), „Kryptonim Proszek do prania” (1959), „Kryptonim 4” (1959), „Porwano dziecko” (1959), „Kariera porucznika Chudego” (1961), „Uwaga wszystkie radiowozy!” (1962), „Zwierzę” (1963), „Oset pleni się w mroku” (1963), „Krzyżyk i kreska” (1965), „Akcja Jaśmin” (1966) oraz „Anastazja lubi reklamy” (1969). O niektórych z nich zapewne przeczytacie w tym cyklu.
Stanisław Sachnowski vel Jacek Wołowski zmarł 3 stycznia 1978 roku; pochowano go na wojskowych Powązkach. Rok później ukazała się jego ostatnia książka – subiektywny albumowy przewodnik po stolicy zatytułowany „Moja Warszawa”. Tym sposobem można go dzisiaj zaliczyć również w poczet cenionych varsavianistów.
koniec
17 października 2019

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

UWAGA, MILICJA!: Jak własowiec, to musi być bydlę
Sebastian Chosiński

20 V 2024

Milicyjna kariera Władysława Kostienki zaczęła się w 1963 roku od powieści „Trzech z wydziału śledczego”. W swoim debiucie pojawił się on jako oficer w stopniu majora, będący podwładnym pułkownika Sadczikowa. Julian Siemionow postawił przed nimi arcytrudne zadanie: mają dopaść i unieszkodliwić grasującą po Moskwie bandę, która napada, kradnie, a nawet zabija. I oczywiście planuje kolejne „skoki”.

więcej »

Perły ze skazą: Los bezprizornego człowieka
Sebastian Chosiński

18 V 2024

Choć kilka książek Władimira Maksimowa ukazało się w Polsce (także Ludowej), nie jest on nad Wisłą postacią szczególnie znaną. Co zrozumiałe o tyle, że od początku lat 70. istniał na niego w ZSRR zapis cenzorski. Wczesna nowela „A człowiek żyje…”, w dużej mierze eksplorująca osobiste przeżycia pisarza, to jeden z najbardziej wstrząsających opisów losu człowieka „bezprizornego”.

więcej »

PRL w kryminale: Pecunia non olet
Sebastian Chosiński

17 V 2024

Za najohydniejsze dzieło w dorobku Romana Bratnego uznaje się opublikowany po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego „Rok w trumnie”. Siedem lat wcześniej autor „Kolumbów” wydał jednak inną książkę. W kontekście tego, czym inspirował się pisarz, być może nawet ohydniejszą. To „Na bezdomne psy”, w której, aby zdyskredytować postać okrutnie zamordowanego Jana Gerharda, Bratny posłużył się kostiumem „powieści milicyjnej”.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.