Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jerzy Edigey
‹Minerva-Palace-Hotel›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMinerva-Palace-Hotel
Data wydania1972
Autor
Wydawca Śląsk
SeriaZ Krukiem
Format264s. 130×200mm
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl

PRL w kryminale: Ci Szwedzi to jednak klawi byli
[Jerzy Edigey „Minerva-Palace-Hotel” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
To koniec. Prawdziwy. Więcej Jerzego Edigeya w „PRL-u w kryminale” już nie będzie. Chyba że nagle i niespodziewanie spadkobiercy odnajdą maszynopis nieopublikowanej do tej pory powieści. Jeżeli nie, końcem niemal rocznej przygody z nim będzie kolejna ze „szwedzkich” powieści warszawskiego prozaika – szpiegowsko-sensacyjny „Minerva-Palace-Hotel”.

Sebastian Chosiński

PRL w kryminale: Ci Szwedzi to jednak klawi byli
[Jerzy Edigey „Minerva-Palace-Hotel” - recenzja]

To koniec. Prawdziwy. Więcej Jerzego Edigeya w „PRL-u w kryminale” już nie będzie. Chyba że nagle i niespodziewanie spadkobiercy odnajdą maszynopis nieopublikowanej do tej pory powieści. Jeżeli nie, końcem niemal rocznej przygody z nim będzie kolejna ze „szwedzkich” powieści warszawskiego prozaika – szpiegowsko-sensacyjny „Minerva-Palace-Hotel”.

Jerzy Edigey
‹Minerva-Palace-Hotel›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMinerva-Palace-Hotel
Data wydania1972
Autor
Wydawca Śląsk
SeriaZ Krukiem
Format264s. 130×200mm
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Zygmunt Zeydler-Zborowski, najpłodniejszy autor „powieści milicyjnych” w Polsce Ludowej, miał – wynikającą z faktu dłuższego pobytu służbowego w tym kraju – słabość do słonecznej Italii, dlatego też nierzadko umieszczał w niej akcję swoich książek (najlepszymi tego przykładami są „Alicja nr 3” oraz „Major Downar przechodzi na emeryturę”). W przypadku Jerzego Edigeya rolę taką pełniła, znajdująca się na przeciwległym biegunie, Szwecja. Po raz pierwszy wybrał się do niej w podróży literackiej za sprawą „Pensjonatu na Strandvägen” (1969), a powrócił już trzy lata później, pisząc „Minerva-Palace-Hotel”. W 1987 roku, a więc cztery lata po tragicznej śmierci pisarza w wypadku samochodowym, ukazała się natomiast „Wycieczka ze Sztokholmu”, której fabuła wprawdzie rozgrywa się w Zakopanem, ale dotyczy zbrodni dokonanej na obywatelce Szwecji. Na dodatek pojawia się w niej słynny skandynawski dziennikarz i reporter Sven Breman, który był także bohaterem wcześniejszych „szwedzkich” powieści Edigeya.
„Minerva-Palace-Hotel” ujrzała światło dzienne na początku lat 70. ubiegłego wieku. Ale kiedy w rzeczywistości powstała? Na pewno przed latem 1971 roku. A dokładniej? Czy to w ogóle takie istotne? Owszem, z jednego powodu. Główną postacią tego rozgrywającego się przede wszystkim w Sztokholmie dramatu jest bowiem oficer kontrwywiadu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, czyli po prostu etatowy esbek, kapitan Michał Wyganowicz. Ten sam, który rok wcześniej zadebiutował w publikowanym na łamach „Sztandaru Młodych” „gazetowcu” „Spotkamy się w Matrózcsárda” (dla odmiany jego akcja umiejscowiona została przez Edigeya w stolicy Węgier). Tyle że w czasie swoich budapesztańskich perypetii Wyganowicz był już majorem. Co sugerowałoby wyraźnie, że powieść „Minerva-Palace-Hotel” powstała wcześniej. Ba! mamy na to jeszcze jeden bardzo konkretny dowód. W „Spotkamy się…” jest mowa o tym, że Michał ma żonę Szwedkę o imieniu Margot. A więc musi chodzić o Margaretę Estberg, którą poznał w trakcie wykonywania misji w Sztokholmie.
Rządząca Szwecją nieprzerwanie przez czterdzieści lat – od 1936 do 1976 roku – Socjaldemokratyczna Partia Robotnicza nie miała szczególnych uprzedzeń wobec krajów komunistycznych. W czym zapewne pomagała jej deklarowana powszechnie neutralność polityczna. Kontakty handlowe i kulturalne z Polską Ludową rozwijały się już w czasach Władysława Gomułki, a kiedy do władzy doszedł Edward Gierek, nabrały jeszcze większego rozmachu. Przedstawiona więc na początku powieści i służąca jako jej fabularny punkt wyjścia sytuacja nie jest wcale taka absurdalna, jaką wydaje się na pierwszy rzut oka. Oto (fikcyjna) państwowa instytucja Svenska Atom decyduje się na podjęcie współpracy z Polskim Komitetem do Spraw Energii Atomowej oraz Polskim Zjednoczeniem Materiałów Rozszczepialnych (cóż za idiotyczna nazwa!). W Sztokholmie zostaje podpisana umowa, na mocy której Skandynawowie mają udostępnić polskim naukowcom licencję na produkcję w Polsce Ludowej wzbogaconego uranu.
Oczywiście dzieje się to pod pewnymi warunkami: że wyprodukowane nad Wisłą materiały rozszczepialne nie zostaną następnie wykorzystane przez przemysł zbrojeniowy oraz że strona polska nie przekaże otrzymanej od kooperantów z Europy Północnej technologii państwu trzeciemu (w domyśle: Związkowi Radzieckiemu). To, co Szwedzi sprezentowali „Kopciuszkowi” zza Bałtyku, chętnie zdobyliby też inni, przede wszystkim Amerykanie i „rewizjoniści z Bonn”, ale Sztokholm nie ma najmniejszego zamiaru wspierać podstępnych kapitalistów, więc im odmawia. Co rodzi ogromną frustrację wśród przywódców tych państw. Dlatego też decydują się oni na podjęcie działań wywiadowczych. W będącym siedzibą amerykańskiej Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) Langley oraz w bawarskim Pullach, gdzie usadowili się z kolei szefowie zachodnioniemieckiej Federalnej Służby Wywiadowczej (BND), trwają nerwowe przygotowania do wysłania agentów, których głównych zadaniem będzie zdobycie notatek polskich naukowców, którzy dostąpią zaszczytu współpracy z profesorami ze Svenska Atom.
Kontrwywiad SB doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że wysyłani do Sztokholmu profesor Roman Jabłoniowski i inżynier Stanisław Malinowski będą w szczególny sposób narażeni na działania obcych wywiadów (brana jest nawet pod uwagę opcja porwania), dlatego też pułkownik Stanisław Mogajski postanawia w ślad za nimi – w rzeczywistości tuż przed – wysłać do stolicy Szwecji swojego człowieka. Wybór pada na kapitana Michała Wyganowicza. Nie może on oczywiście wystąpić pod własnym nazwiskiem, ba! nie może pojawić się nawet jako Polak. Kamuflaż musi być głębszy. Dlatego podróż oficera wiedzie do Sztokholmu przez… Paryż. Tam zamienia się on rolami z brazylijskim handlarzem diamentów Diego de Periera (Edigey konsekwentnie nie odmienia jego imienia ani nazwiska) i jako taki zmierza do Szwecji; w tym samym czasie rodowity Brazylijczyk na peerelowskim paszporcie zmierza do Polski. Wydumane? Nie mniej niż fakt, że Wyganowicz perfekcyjnie posługuje się językiem portugalskim, choć w kontaktach ze Szwedami używa jednak angielskiego.
Drogi wszystkich bohaterów tej historii, czyli Jabłoniowskiego, Malinowskiego, Wyganowicza alias Periera, jak również agentów amerykańskich i zachodnioniemieckich oraz – już o nim zapomnieliście, prawda? – dziennikarza Svena Bremana, krzyżują się w jednym miejscu: nie tak dawno wybudowanym w centrum Sztokholmu luksusowym „Minerva-Palace-Hotel”. To, co tam się wyprawia, przechodzi ludzkie pojęcie. Pijaństwo i kurewstwo są na porządku dziennym (nawet poczciwy oficer SB nie ma żadnych zahamowań moralnych przed zaciągnięciem do łóżka pięknej pokojówki); agenci obcych wywiadów czują się jak u siebie w domu – włamują się do pokojów gości hotelowych, zakładają kamery i podsłuchy, a nawet… mordują się nawzajem. Trzeba przyznać, że tym razem – podobnie zresztą jak w „Spotkamy się w Matrózcsárda” – Jerzy Edigey mocno sobie pofolgował. W efekcie powstała awanturnicza powieść szpiegowska, którą fajnie się czyta, ponieważ akcja pędzi na złamanie karku bez trzymanki, ale od której lepiej nie wymagać logiki ani prawdopodobieństwa wydarzeń. Tu wszystko jest umowne. Jak w „Stawce większej niż życie”, w której gdziekolwiek w okupowanej przez Niemców Europie nie znalazłby się Hans Kloss, tam z miejsca trafi – na ulicy, na dworcu kolejowym, w knajpce – na staruszka będącego lokalnym agentem kremlowskiej Centrali, który pomoże mu wywieść w pole obcy wywiad.
Przykra informacja na koniec jest taka, że to już koniec „esensyjnej” przygody z Jerzym Edigeyem. Pozostała co prawda jeszcze do omówienia „Operacja «Wolfram»” (kolejna rzecz z wydanych pośmiertnie), ale ta nie ma już z Polską nic wspólnego, więc do rubryki „PRL w kryminale” w żaden sposób się nie kwalifikuje.
koniec
6 października 2023

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

UWAGA, MILICJA!: Jak własowiec, to musi być bydlę
Sebastian Chosiński

20 V 2024

Milicyjna kariera Władysława Kostienki zaczęła się w 1963 roku od powieści „Trzech z wydziału śledczego”. W swoim debiucie pojawił się on jako oficer w stopniu majora, będący podwładnym pułkownika Sadczikowa. Julian Siemionow postawił przed nimi arcytrudne zadanie: mają dopaść i unieszkodliwić grasującą po Moskwie bandę, która napada, kradnie, a nawet zabija. I oczywiście planuje kolejne „skoki”.

więcej »

Perły ze skazą: Los bezprizornego człowieka
Sebastian Chosiński

18 V 2024

Choć kilka książek Władimira Maksimowa ukazało się w Polsce (także Ludowej), nie jest on nad Wisłą postacią szczególnie znaną. Co zrozumiałe o tyle, że od początku lat 70. istniał na niego w ZSRR zapis cenzorski. Wczesna nowela „A człowiek żyje…”, w dużej mierze eksplorująca osobiste przeżycia pisarza, to jeden z najbardziej wstrząsających opisów losu człowieka „bezprizornego”.

więcej »

PRL w kryminale: Pecunia non olet
Sebastian Chosiński

17 V 2024

Za najohydniejsze dzieło w dorobku Romana Bratnego uznaje się opublikowany po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego „Rok w trumnie”. Siedem lat wcześniej autor „Kolumbów” wydał jednak inną książkę. W kontekście tego, czym inspirował się pisarz, być może nawet ohydniejszą. To „Na bezdomne psy”, w której, aby zdyskredytować postać okrutnie zamordowanego Jana Gerharda, Bratny posłużył się kostiumem „powieści milicyjnej”.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.