Dziecko
(L' Enfant)
Jean-Pierre Dardenne, Luc Dardenne
‹Dziecko›
Opis dystrybutora
Historia kilkunastoletniego, niezbyt dojrzałego Bruna, świeżo upieczonego ojca, niereformowalnego kłamcy i złodzieja. Bruno i jego narzeczona Sonia spodziewają się dziecka. Po powrocie ze szpitala Sonia dowiaduje się, że Bruno wynajął ich mieszkanie na kilka dni i dlatego spędzą jakiś czas w przytułku dla bezdomnych. Sprawy zaczynają się komplikować, kiedy okazuje się, że skończyły im się pieniądze. Bruno postanawia sprzedać dziecko.
Teksty w Esensji
Filmy – Publicystyka
Utwory powiązane
‹Kocham kino›
–
Theo Angelopoulos,
Olivier Assayas,
Bille August,
Jane Campion,
Youssef Chahine,
Kaige Chen,
Michael Cimino,
Ethan Coen,
Joel Coen,
David Cronenberg,
Jean-Pierre Dardenne,
Luc Dardenne,
Manoel de Oliveira,
Raymond Depardon,
Atom Egoyan,
Amos Gitai,
Alejandro González Iñárritu,
Hsiao-hsien Hou,
Aki Kaurismäki,
Abbas Kiarostami,
Takeshi Kitano,
Andriej Konczałowski,
Claude Lelouch,
Ken Loach,
David Lynch,
Nanni Moretti,
Roman Polański,
Raoul Ruiz,
Walter Salles,
Elia Suleiman,
Ming-liang Tsai,
Gus Van Sant,
Lars von Trier,
Wim Wenders,
Kar Wai Wong,
Yimou Zhang
MC – Michał Chaciński [8]
Nie interesuje mnie ani słynny ascetyzm braci Dardenne, ani ważny społecznie temat, ani nagroda w Cannes. A jednak powala mnie fakt, że opowiadając o temacie wyświechtanym i zgranym do cna przez telewizyjne talk shows, ktoś jest w stanie nakręcić film o prostocie i sile przypowieści, nie wpadając w koleiny, w które wpadają inni, czyli moralizowania, krytykowania, wytykania palcami czy wyciskania łez. Dardennowie zrealizowali właściwie paradokument, który przez połowę seansu mnie nudził, a w drugiej połowie uświadomił, że oglądam coś niesłychanie mocnego. Nie zaryzykuję twierdzenia, że taka powinna być dzisiaj ścieżka "poważnego" kina dla dorosłych, w którym nadmierna stylizacja i przeestetyzowanie od dawna kanibalizuje przekaz (nie dopuszczam myśli, że już same stały się przekazem) - a nie zaryzykuję, bo w rękach gorszych reżyserów niż Dardennowie wyszłaby z tego buła z salcesonem. Ale siekło mnie w głowę przeświadczenie, jakie miałem po seansie: że zobaczyłem na ekranie kawałek czegoś niezakłamanego, jakiejś autentycznie prostej, a jednak nieklasyfikowalnej i wieloznacznej prawdy o zwykłym facecie z ulicy.
Dziecinnie prosty film na jakże oryginalny temat: „kiedy dzieci mają dzieci”. Krytycy klaszczą, bo ważny temat społeczny, ascetyzm, Dardenne, Belgia, Złota Palma i tym podobne hasła-klucze. Ewa Drzyzga klaszcze, bo ma gotowca na kolejny odcinek. A ja ziewam.
KS – Kamila Sławińska [8]
Równie dobrze mógłby nazywać się Les Enfants – bo rodzice tytułowego dziecka nie wydają się ani trochę bardziej dorośli i odpowiedzialni. Znakomicie zrealizowany i zagrany, przejmujący dramat społeczny – czy też raczej rodzaj filmowej powiastki filozoficznej, bo obraz świata jest tu dość umowny, pewne elementy rzeczywistości celowo odsunięte na drugi plan, by opowieść mogła skupić się na głównych postaciach i ich dylematach. Film z gatunku z tych, o których trudno powiedzieć, że dostarczyły rozrywki - ale długo się o nich myśli i pamięta. Jedyne zastrzeżenie może dotyczyć finałowej wolty głównego bohatera; po tym, co Dardenne’owie pozwalają nam się dowiedzieć na jego temat w ciągu całego filmu, trudno wierzyć w szczerość i trwałość tego cudownego „nawrócenia”.
Jeżeli nieumiejętne kadrowanie postaci jest tym słynnym realizacyjnym ascetyzmem braci Dardenne, to ja podobny ascetyzm widzę w większości filmów amatorskich. Pospolita historia, którą wielu lepszych już realizowało i jeszcze więcej doświadczonych w niej grało. Dziwię się, dlaczego filmowi tak typowemu i przewidywalnemu wręczono "Złotą Palmę". Widać każdy festiwal przeżywa przesyt oryginalnością i awangardą, a zwiększa zapotrzebowanie na normalność i prostotę. Nie to, żebym od zwykłego filmu wolał jakieś chore artystyczne wizje, ale nawet najgorsze wymysły Matthew Barneya mają więcej wdzięku niż belgijskie "Dziecko".