Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Posejdon (Poseidon)

Wolfgang Petersen
‹Posejdon›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPosejdon
Tytuł oryginalnyPoseidon
Dystrybutor Warner Bros
Data premiery2 czerwca 2006
ReżyseriaWolfgang Petersen
ZdjęciaJohn Seale
Scenariusz
ObsadaJosh Lucas, Kurt Russell, Jacinda Barrett, Richard Dreyfuss, Jimmy Bennett, Emmy Rossum, Mike Vogel, Mía Maestro, Andre Braugher, Freddy Rodríguez, Kevin Dillon, Stacy Ferguson
MuzykaKlaus Badelt
Rok produkcji2006
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania99 min
WWW
Gatunekdramat, przygodowy
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Opis dystrybutora
Akcja filmu rozgrywa się na luksusowym statku pasażerskim "Posejdon". Na pełnym morzu trwa właśnie zabawa sylwestrowa. Krótko po północy wielka fala uderza w statek przewracając go do góry dnem. Grupa ocalałych pasażerów próbuje dotrzeć na dno statku by spróbować wyjść na powierzchnię.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje      

Filmy – Publicystyka      
Piotr Dobry, Bartosz Sztybor, Konrad Wągrowski ‹Zgryźliwi prorocy: Edycja 6, maj 2006›

Utwory powiązane
Filmy (6)       [rozwiń]






Tetrycy o filmie [4.25]

PD – Piotr Dobry [4]
Z cyklu „Zjawiska paranormalne XXI wieku”: film za 160 mln baksów, który nie robi najmniejszego wrażenia! Petersen nie dobija tu nawet do poziomu własnego „Gniewu oceanu” sprzed 6 lat, a co dopiero mówić o „Titaniku”. Największym grzechem filmu nie jest jednak pospolitość (jak na dzisiejsze standardy) efektów specjalnych, lecz konstrukcja postaci, nie wychodząca poza ogólniki (że gej, że hazardzista, że były strażak, że córka byłego strażaka, że chłopak córki byłego strażaka) i nieszczególnie sprzyjająca empatii ze strony widza, przez co – jak to zwykle w takich przypadkach bywa – kibicuje się nie bohaterom, a żywiołowi. No i jeszcze ta błyskotliwość scenarzysty Marka Protosevicha (aż się boję jego skryptu do „I Am Legend”), przejawiająca się w linijkach typu: „You’re going to New York to see your little brother… Is he older or younger than you?”…

KS – Kamila Sławińska [4]
Niby bez przerwy coś się dzieje - a jednak już po kwadransie wieje nudą. Pewnie dlatego, że największa (bardzo zresztą widowiskowa) rozwałka odbywa się na samym początku, a reszta filmu to tylko niekończące się czekanie, aż gromada przemądrzałych, niesympatycznych i nieustannie wygłaszających bezsensowne monologi postaci wreszcie wydostanie się z tonącego wraku. Najgorsze zaś, że postacie są tak kiepsko scharakteryzowane i tak mydlanie zagrane, że gdyby nie różnicę kostiumów i fryzur - w ogóle nie odróżniałyby się od siebie. Warto obejrzeć tylko z jednego powodu - by przekonać się na własne oczy, że - wbrew obiegowej opinii - sukces filmu katastroficznego nie zależy od wysokości budżetu i jakości technicznej efektów specjalnych.

BS – Bartosz Sztybor [4]
Główny problem "Posejdona" polega na tym, że przez cały czas idzie po wytartych szlakach. Już nawet nie chodzi o przewidywalność (przeszkadza mi tylko w kryminałach i thrillerach), ale o to, że między schematem i złamaniem konwencji była tu naprawdę niewielka granica. Mam więc przede wszystkim żal do Petersena, że nie spróbował zrobić czegoś wbrew regułom, którym niestety poddał się bez gadania. Wiadomo więc, kto przeżyje a kto zginie i tym samym całe napięcie idzie do piachu. Nie było też miejsca – to znaczy miejsce było, ale chęci zabrakło – na postawienie choć kilku pytań o moralność i człowieczeństwo, jakich w oryginale troszkę było (Hackman jako ksiądz napędzał maszynę i tutaj zabrakło takiej postaci). Jeśli chodzi o efekty, to wyłącznie otwarcie jest powalające. Pamiętam, jak w "Troi" Petersen szalał z kamerą śmigającą nad/pod/obok (niepotrzebne skreślić) Koniem Trojańskim, ale w "Posejdonie" idzie jeszcze dalej. Kamera okrążająca cały statek, wchodząca pomiędzy szalupy czy pokazująca najpierw zbliżenie na twarz Josha Lucasa, by za chwilę umieścić jego postać w planie ogólnym, to jedna z najbardziej widowiskowych "jazd kamery" wszech czasów. Później jest jednak słabo. Większość scen wygląda, jakby scenografię zapożyczono z "Odysei kosmicznej", czyli trzy guziczki na krzyż i więcej detali brak. "Posejdon" nie jest wcale efektowny, a na pewno – jak sobie gadaliśmy z Dobrym – "Titanica" ('97 rocznik dla przypomnienia) nie przebija i nawet na trochę się do jego poziomu nie zbliża. "Posejdon" kosztował 150 milionów dolarów i za cholerę tego nie widać. Plusem jest, że film nie nudzi i ogląda się bez żadnych większych irytacji. Ale kilka niezamierzenie śmiesznych momentów (podwodna śmierć jednego z aktorów to prawdziwy hicior) i ewidentne zmarnowanie pomysłu zaniżają strasznie ocenę.

KW – Konrad Wągrowski [5]
Jako kino akcji film sprawdza się przyzwoicie, jako kino katastroficzne już niespecjalnie. Rzeczywiście, nie ma chwili wytchnienia, trudno się nudzić. Statek przewraca się już w dziesiątej minucie filmu, a potem już tylko obserwujemy nieustanną walkę o przetrwanie. Tak twórcy się zapalili do tej akcji, że zapomnieli o tym, co stawi kluczową część każdego filmu katastroficznego - o ekspozycji i przedstawieniu bohaterów, tak aby widz mógł jakkolwiek przejmować się ich losami. Tu - poza kilkoma prostymi określeniami - nie ma tego w ogóle. Główni bohaterowie są praktycznie anonimowi, niektórzy drugoplanowi wprowadzani są właściwie tylko po to, aby zaraz zginąć. Gorzej - jeśli ktoś jest jakoś scharakteryzowany, to nic z tego nie wynika. Wydaje się, że gdy tworzy się postać starego geja, rozczarowanego życiem i miłością, to robi się to w jakimkolwiek celu - ale do końca filmu wątek nie powraca w jakiejkolwiek formie. Film sprawia wrażenie, jakby ktoś wyciął z niego pół godziny budowania charakterów i zostawił samą akcję. Na domiar złego, film nie zaskakuje praktycznie niczym w doborze tych, którzy zginą i tych którzy ocaleją - nie jest trudno to okrelić już na początku filmu. W sumie więc można obejrzeć w celu całkowitego odprężenia po ciężkim dniu pracy, ale żadnych wzruszeń nie będzie.

Oceń lub dodaj do Koszyka w

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Copyright © 2000-2024 – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.