Pieśni z drugiego piętra
(Sanger fran andra vaningen)
Roy Andersson
‹Pieśni z drugiego piętra›
Opis dystrybutora
Akcja filmu rozgrywa się w ciągu jednego wieczoru nowego milenium, podczas którego ma miejsce dziwna seria wydarzeń: wyrzucony z pracy urzędnik zostaje upokorzony przez swojego szefa, zagubiony imigrant pada ofiarą ulicznego ataku, magik popełnia błąd w czasie występu, a całe miasto dusi w gigantycznym korku. Wątkiem spajającym wszystkie opowieści jest historia Kalle, który w nadziei uzyskania pieniędzy z ubezpieczenia podpalił swój sklep z meblami. Kalle odwiedza w szpitalu psychiatrycznym syna-poetę, spotyka się z przyjacielem, który sprzedaje krucyfiksy, uważając, że na ten towar po 2000 roku będzie duży popyt.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje
Utwory powiązane
Filmy
MC – Michał Chaciński [7]
Zupełnie inny poziom kina - surrealistyczne, symboliczne, przemawiające na poziomie skojarzeń. A jednak wszystko składa się w końcu w spójny obraz życia zmęczonego człowieka w kapitalistycznym świecie nastawionym wyłącznie na zysk. Dla mnie część obrazów była tu mniej zrozumiała od innych, część z kolei nieco zbyt oczywista, ale zapewne każdy odbierze to inaczej. Najważniejsze, że są tu również sceny powalające celnością komentarza, poetyckością, zaskakującym zestawieniem elementów. Bardzo niezwykłe kino.
WO – Wojciech Orliński [1]
Ale oooo sssso chchodzi?
KS – Kamila Sławińska [9]
Film jak wiersz: i jak od wiersza, nie należy od niego oczekiwać, że będzie trzymał się jakichś utartych reguł, tłumaczył się, wskazywał kierunek, dawał odpowiedzi. Jednocześnie jeśli komuś udaje się uchwycić i pokazać, na czym polega kondycja ludzka w dzisiejszym, pełnym zamętu świecie – to właśnie poetom, a reżyser Roy Andersson bez dwóch zdań zalicza się w ich szeregi. Czasem śmieszny, czasem smutny, zawsze surrealistyczny i nieprzewidywalny – 'Pieśni z drugiego piętra' to bardzo piękny i bardzo dziwny film, który wypadałoby postawić na jednej półce z dziełami Bunuela czy Jodorowsky’ego. Rzecz nie dla wszystkich, ale ja byłam zachwycona.
WO – Wojciech Orliński [1]
Ale oooo sssso chchodzi?
To nieśmieszny, wręcz żałosny, żart.