Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Michael Bay
‹Transformers 3›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTransformers 3
Tytuł oryginalnyTransformers: The Dark of the Moon
Dystrybutor UIP
Data premiery1 lipca 2011
ReżyseriaMichael Bay
ZdjęciaAmir M. Mokri
Scenariusz
ObsadaShia LaBeouf, Rosie Huntington-Whiteley, John Malkovich, Josh Duhamel
MuzykaSteve Jablonsky
CyklTransformers
Gatunekakcja, SF
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Trójwymiarowy gwóźdź do trumny
[Michael Bay „Transformers 3” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Oglądając kolejną część „Transfomers” można odnieść wrażenie, że reżyser postawił tym razem na rozbuchane efekty specjalne i jeszcze więcej gagów w nadziei, że widz nie zauważy nie klejącej się fabuły. Szkoda, bo początek zapowiadał się w miarę ciekawie…

Mateusz Kowalski

Trójwymiarowy gwóźdź do trumny
[Michael Bay „Transformers 3” - recenzja]

Oglądając kolejną część „Transfomers” można odnieść wrażenie, że reżyser postawił tym razem na rozbuchane efekty specjalne i jeszcze więcej gagów w nadziei, że widz nie zauważy nie klejącej się fabuły. Szkoda, bo początek zapowiadał się w miarę ciekawie…

Michael Bay
‹Transformers 3›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTransformers 3
Tytuł oryginalnyTransformers: The Dark of the Moon
Dystrybutor UIP
Data premiery1 lipca 2011
ReżyseriaMichael Bay
ZdjęciaAmir M. Mokri
Scenariusz
ObsadaShia LaBeouf, Rosie Huntington-Whiteley, John Malkovich, Josh Duhamel
MuzykaSteve Jablonsky
CyklTransformers
Gatunekakcja, SF
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Tytułem wyjaśnienia: naprawdę podobały mi się pierwsze dwie części serii. Druga, co prawda, była trochę słabsza od pierwszej, jednak Bayowi udało się stworzyć sequel, na którym widz nie dostaje szczękościsku oraz uczucia wstydu, że poszedł do kina na niby-bajkę o wielkich robotach i jeszcze większym łubudu, jakie organizują walcząc ze swoimi złymi braćmi. Najnowsza odsłona serii miała być niczym więcej, jak tylko filmem w myśli: „więcej, lepiej, głośniej i w trójwymiarze”.
Niestety, fabularnie, film nie jest w stanie uciągnąć już pierwszych 30 minut, a, co więcej, te pół godziny stanowi swego rodzaju alarm ostrzegawczy dla widza, informujący że „dłużyzn będzie więcej. Ale będą w 3D, więc może jakoś przebolejesz”. Niestety – nie bardzo ma się ochotę przeboleć fakt, iż fabuła nowej odsłony jest praktycznie kalką poprzedniej części. W skrócie: nad Ziemią znów gromadzą się czarne chmury w postaci spiskujących Decepticonów, Sam Witwicky znów chce ułożyć sobie życie, znów ma na głowie rodziców i znów pakuje się tam, gdzie nie jego miejsce. Jest to, oczywiście, przynajmniej na początku, zgrabnie zamaskowane, ale i tak w połowie filmu odnosi się wrażenie, że „to już było”. A ponieważ na Ziemi już praktycznie wszystko było, to akcję przeniesiono częściowo w kosmos.
A zatem: misja na Księżyc w 1969 r. nie była powodowana tylko tym, co się podaje na lekcjach historii. Na naszym satelicie rozbił się statek kosmiczny jednego z najpotężniejszych Autobotów – Sentinela Prime – który uciekł, mając na pokładzie broń mogącą przechylić definitywnie szale zwycięstwa w wojnie Autobotów z Decepticonami. Statek obejrzano, zbadano i odłożono do teczek oraz puszczono w niepamięć. Pół wieku później Decepticoni próbują dostać się do statku, w czym przeszkodzić im chcą zasymilowane już na dobre Autoboty. Obok tego Sam próbuje znaleźć pracę, ułożyć sobie życie z niebezpiecznie przypominającą Joannę Krupę Carly (co, oczywiście, pakuje go tylko w kłopoty) i walczy z plagą dwóch zidiociałych, trącących Jar Jar Binksem, miniaturowych transformersów. Jakby tego było mało, przeżywa również kryzys relacji z Bumblebee, pierwszym Autobotem, którego poznał, a który to cały czas ma wyjazdy służbowe (jako że pobratymcy tego drugiego zgodzili się współpracować z armią Stanów Zjednoczonych). Efektem tego widz jest świadkiem całego przekroju dziwacznych scen – od batalistycznych, poprzez ucywilizowaną wersję „Gremliny atakują”, skończywszy na czymś w rodzaju zachowań a la stare, dobre małżeństwo.
To tak w największym skrócie. Jak wygląda w praktyce realizacja scenariusza? Przede wszystkim – jest on pełen dłużyzn. Tak wywołanych niepotrzebnymi, miejscami kloacznymi gagami (jak choćby scena w łazience korporacyjnej), jak również batalistycznymi – rozciągniętymi chyba tylko po to, by widz mógł się rozkoszować całkiem sprawnie zrealizowaną konwersją do 3D. Co gorsza, film wręcz przeładowano tradycyjnymi amerykańskimi wartościami (rodzina, samodzielność, ojczyzna, patriotyzm), Optimus jest jeszcze bardziej nieznośny w swoim dydaktyzmie, natomiast nowy, w zamierzeniu irytujący, członek rządu... po prostu nie wzbudza emocji. Frances McDormand w roli Charlotte Mearing nie wykreowała postaci tak zwanej biurwy. Wyszło coś pomiędzy panną Moneypenny a Margaret Thatcher, tylko kompletnie rozwodnione.
Tak naprawdę z nowych postaci ratuje się tylko Holender grany przez Alana Tudyka znanego przede wszystkim z „Firefly”, „Zgonu na pogrzebie” i „Dollhouse”. Tandem złożony z niego i z Simmonsa jest praktycznie samograjem (bufonowaty pan i jego zdziwaczały służący to duet pamiętający czasy „Kubusia fatalisty” i wcześniejsze), a szczytem wszystkich scen jest ironiczne nawiązanie do granego przez Tudyka Alphy w „Dollhouse”, gdzie po urządzeniu rozwałki Holender ze łzami w oczach przeprasza mówiąc, że to „dawny ja”. Niestety – reszta postaci radzi sobie z różnym skutkiem (raz lepiej – Shia LaBeouf, raz gorzej – Patrick Dempsey). W tym momencie razi obecność tu Johna Malkovicha, który w swojej skali gra znośnie, ale filmu nie ratuje. Trudno bowiem wyratować film, w którym zwroty akcji są pretensjonalne i nielogiczne, a fabuła jest miejscami na siłę klejona i przeplatana niepotrzebnymi dłużyznami. Wyjątkowo irytujące są również niektóre pomysły, jak choćby ten z implementacją układu nerwowego u Decepticonów. Po co robotom coś, co definitywnie je osłabia (u Autobotów byłoby to jeszcze zrozumiałe, ale faszyzujący Decepticoni wypadają w ten sposób tragicznie)? Te i inne rozwiązania powodują, że z gromady maszyn zrobiła się grupa istot zbyt podobnych do ludzi, by można było odnieść wrażenie, że chodzi o coś więcej niż o zaprezentowanie feerii efektów specjalnych i zbiciu na tym kolejnych milionów.
„Dark of the Moon” byłoby całkiem niezłym filmem, gdyby go skrócić o przynajmniej pół godziny i odchudzić z idiotycznych pomysłów. Całość jednak sprawia wrażenie wypalenia się Baya oraz głównych aktorów i pozostawia uczucie wstydu, że całkiem fajna seria została poszerzona o bardzo średni film. Co gorsza, taki który ma szanse na kontynuację, bo choć zarówno LaBeouf jak i Bay zapowiedzieli swoje odejście, to już pojawiają się plotki o powstaniu czwartej części z Jasonem Stathamem w roli głównej. Strach się bać.
koniec
7 lipca 2011

Komentarze

07 VII 2011   19:22:06

http://www.sjp.pl/co/klei%E6 ;]

07 VII 2011   19:25:00

Mi sie to podobało , na pewno nie było to tak przereklamowane jak Kac Vegas 2 , Efekty 3d swietne no i rozwalili moje Chicago :)

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

East Side Story: Hagiografia „biznesmena”
Sebastian Chosiński

2 VI 2024

To wydaje się wręcz nieprawdopodobne. Powiązany z uznawanym za sektę moskiewskim Instytutem Norbekowa tadżycki „biznesmen” Saidmurod Dawłatow postanowił, że powinien zostać nakręcony na jego temat film, w którym on sam zaistnieje jako współczesny „święty biznesu”. Wynajął ekipę (w tym reżysera Muhiddina Muzaffara), zapłacił aktorom (w tym Azizowi Bejszenalijewowi) – i tak narodził się biograficzny „Jeden na milion”.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Co ta wojna z nami zrobiła!
Sebastian Chosiński

29 V 2024

Weterani wojny afgańskiej, choć oficjalnie otaczani szacunkiem władz, tak naprawdę pozostawiani byli sami sobie. Niechciani bohaterowie nikomu tak naprawdę niepotrzebnego konfliktu. Wielu z nich schodziło na złą drogę; inni, bsliscy upadku psychicznego, starali się mimo wszystko ratować honor żołnierza. O takich ludziach opowiada Jurij Sabitow w uzbeckim dramacie kryminalnym „Spaleni słońcem Kandaharu”.

więcej »

East Side Story: Na końcu czai się Śmierć
Sebastian Chosiński

26 V 2024

O mocy „Siły charakteru” Raszyda Malikowa decydują dwie kreacje cenionych uzbeckich aktorów – Karima Mirchadijewa oraz Sejdułły Mołdachanowa. Ten pierwszy wciela się w weterana wojny afgańskiej, który dowiadując się o nadchodzącej śmierci, postanawia zakończyć sprawy od lat nie dające mu spokoju. Ten drugi, przyjaciel z armii, jest jego największym wyrzutem sumienia.

więcej »

Polecamy

Zimny doping

Z filmu wyjęte:

Zimny doping
— Jarosław Loretz

Ryba z wkładką
— Jarosław Loretz

Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Esensja ogląda: Listopad 2017 (2)
— Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk

Esensja ogląda: Czerwiec 2017 (5)
— Sebastian Chosiński, Kamil Witek

Esensja ogląda: Wrzesień 2014 (1)
— Piotr Dobry, Jarosław Robak, Kamil Witek

Esensja ogląda: Październik 2013 (2)
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Kamil Witek

SPF – Subiektywny Przegląd Filmów (7)
— Jakub Gałka

Napierformers
— Marcin T. P. Łuczyński

Jeden upadnie. Przetrwa tylko jeden
— Jakub Gałka

SPF – Subiektywny Przegląd Filmów (5)
— Jakub Gałka

Marne opiłki
— Ewa Drab

Gra w kości
— Ewa Drab

Tegoż autora

Bezkrólewie
— Mateusz Kowalski

Piękny bullshit
— Mateusz Kowalski

To jeszcze nie czas...
— Mateusz Kowalski

Porażki i sukcesy A.D. 2012
— Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Jakub Gałka, Mateusz Kowalski, Gabriel Krawczyk, Małgorzata Steciak, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Jednym rzutem przez pół Europy
— Mateusz Kowalski

Symfonia à la carte
— Mateusz Kowalski

Wzgórze nie ma oczu
— Mateusz Kowalski

Norma w nienormalności
— Mateusz Kowalski

Deewolucja
— Mateusz Kowalski

Pluszowy rollercoaster
— Mateusz Kowalski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.