Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutkoTak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.
Jarosław LoretzZ filmu wyjęte: Knajpa na szybciutkoTak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki. Dziś trzeci i ostatni kadr z wiekopomnego dzieła Marka Polonii pt. „Bride of the Werewolf”. Najpierw był wilkołak ze sklepu ze śmiesznymi rzeczami, potem bazgroły udające egipski papirus, a jako trzeci proponuję bungalow z kwartału domków jednorodzinnych, przerobiony na knajpę poprzez… doklejenie byle jak w tanim, bardzo nędznym programie graficznym dużego szyldu z nazwą lokalu. Jeśli jednak gumowa maska wilkołaka wpisywała się jeszcze jakoś w nurt kiczowatych filmów amatorskich, a koślawe Hieroglify Egipskie TM świadczyły o braku umiejętności manualnych i alergii na wiedzę zgromadzoną w książkach i Internecie, to szyld jednoznacznie już wskazuje na traktowanie widza jako zła koniecznego. Bo przecież filmy kręci się tylko dla siebie i wąskiego grona przyjaciół, dysponującego podobnym poczuciem humoru jak reżyser. Tylko po co w takim razie w ogóle puszczać to do szerszej dystrybucji…? Tak na marginesie – to właśnie w tej knajpie bohaterki pytały się o drogę, co stanowiło zaczyn emocjonującej intrygi z chutliwymi wieśniakami i rycerskim kusznikiem. Cały ten film – od napisów początkowych, przez kolejne etapy fabuły, po listę gratisów (bo listą płac chyba tego nie można nazwać, jeśli za budżet robiła paczka chipsów i kilka piw) – jest jednym wielkim, tanim nieporozumieniem i próba oglądania może stać się niezapomnianym przeżyciem. W tym złym znaczeniu, oznaczającym nocne koszmary, okresowe mimowolne ślinienie się oraz uporczywe rysowanie palcem kółek na płaskich powierzchniach w rodzaju stołów czy kuchennych blatów. 22 kwietnia 2024 |
Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.
więcej »W chińskich filmach nawet latające ryby są trochę… duże.
więcej »Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.
więcej »Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz
Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz
Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz
Majówka seniorów
— Jarosław Loretz
Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz
Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz
Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz
Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz
Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz
Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz