Z filmu wyjęte: Wilkołaki wciąż modneNikt chyba nie wie, ile tak naprawdę kręci się dziś rocznie filmów z wilkołakami. Jedno jest jednak pewne – za oglądanie większości z nich twórcy powinni wypłacać widzom rekompensatę za ciężkie warunki konsumpcji.
Jarosław LoretzZ filmu wyjęte: Wilkołaki wciąż modneNikt chyba nie wie, ile tak naprawdę kręci się dziś rocznie filmów z wilkołakami. Jedno jest jednak pewne – za oglądanie większości z nich twórcy powinni wypłacać widzom rekompensatę za ciężkie warunki konsumpcji. Tu nie ma się co rozpisywać – kadr doskonale świadczy sam za siebie. Aktorowi – nawet nie podmalowanemu na twarzy tak, żeby nie świecił w kamerę bielą skóry – naciśnięto na głowę karnawałową, futerkową maskę pseudowilczą i voilà! Wilkołak jak malowanie. I wiecie, to jest ten najdroższy element w filmie. Naprawdę. Reszta jest jeszcze tańsza. Wiem, trudno to sobie wyobrazić, ale udowodnię to w następnych dwóch odcinkach, pokazujących, jak nakręcić film (bardzo zły) nie mając nawet na gumę do żucia. Powyższy kadr pochodzi z nakręconego w 2019 roku filmu „Bride of the Werewolf”, czyli „Narzeczona wilkołaka”. Produkcja wyszła spod ręki Marka Polonii, reżysera od lat kręcącego filmy, których realizacja kosztuje tyle, co koszyk zakupów w Walmarcie. W niniejszym cyklu zbuki Polonii gościły zresztą już kilka razy. Były to klucz do wszystkich drzwi w mieście z „Amityville Playhouse”, piankowy rekin i komputerowa pochodnia z „Sharkenstein"a, „martwa kobieta” z rysowaną w Paincie „krwią” na twarzy z „Jurassic Shark 2: Aquapocalypse”, a w końcu tani pokój biurowy robiący za kabinę statku kosmicznego z „Dune World”. Co więcej – jestem przekonany, że kadry z wiekopomnych dzieł tego reżysera jeszcze nie raz zagoszczą na łamach „Esensji"… Zaś co do fabuły – tradycyjnie u Polonii jest bez sensu. Dwie młode kobiety jadą w plener szukać legend o wilkołakach i wampirach. Ponieważ błądzą, dopytują się o drogę w podejrzanej knajpie i wkrótce zostają napadnięte na drodze (jeden facet położył się w poprzek jezdni) w celach seksualnych. Z opresji ratuje je tajemniczy kusznik, który bodaj ubija jednego z napastników. Wznawiają podróż, ale wkrótce psuje im się auto i muszą zatrzymać się w mijanym wcześniej domu, zamieszkanym przez oszpeconą na twarzy kobietę i łagodnego, grubszego faceta, w którym z miejsca zakochuje się jedna z bohaterek. Facet jest jednak wilkołakiem, choć też jest i owym kusznikiem, który przyszedł im z pomocą, więc sytuacja jest trochę niejasna, a komplikuje się w nocy, naturalnie księżycowej, kiedy na dom napadają ci sami napastnicy, co próbowali dobrać się do walorów niewieścich, tyle że tym razem bohaterki są dopiero na trzeciej pozycji menu. Pierwsze dwie to ubicie monstrum (czyli grubszego faceta) oraz kobiety z oszpeconą twarzą, zresztą wcześniej wygnanej z ich wioski. A to dopiero zawiązanie fabuły… Kilka detali więcej – za tydzień. 8 kwietnia 2024 |
Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.
więcej »W chińskich filmach nawet latające ryby są trochę… duże.
więcej »Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.
więcej »Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz
Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz
Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz
Majówka seniorów
— Jarosław Loretz
Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz
Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz
Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz
Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz
Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz
Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz