Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Rob Marshall
‹Nine: Dziewięć›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNine: Dziewięć
Tytuł oryginalnyNine
Dystrybutor Kino Świat
Data premiery22 stycznia 2010
ReżyseriaRob Marshall
ZdjęciaDion Beebe
Scenariusz
ObsadaDaniel Day-Lewis, Marion Cotillard, Penélope Cruz, Judi Dench, Nicole Kidman, Kate Hudson, Sophia Loren, Stacy Ferguson, Elio Germano
MuzykaMaury Yeston
Rok produkcji2009
Kraj produkcjiUSA, Włochy
Czas trwania112 min
WWW
Gatunekmusical
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Matka, żona i kochanka
[Rob Marshall „Nine: Dziewięć” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Szczęśliwym zrządzeniem losu Rob Marshall od razu po „Chicago” wskoczył na pozycję musicalowego geniusza. Ulokował się tuż za Bazem Luhrmannem, nawet przez minutę nie osiągając wirtuozerii, rozmachu i oryginalności „Moulin Rouge”. Jego najnowszy film dzieli od debiutu aż siedem lat, podczas których Marshall nie nauczył się zbyt wiele, może poza tym, że musical wychodzi mu lepiej od fabuły. O ile „Chicago” jawiło się olśnieniem, o tyle „Nine: Dziewięć” pozwala uczciwie to zaszczytne miano zrewidować.

Urszula Lipińska

Matka, żona i kochanka
[Rob Marshall „Nine: Dziewięć” - recenzja]

Szczęśliwym zrządzeniem losu Rob Marshall od razu po „Chicago” wskoczył na pozycję musicalowego geniusza. Ulokował się tuż za Bazem Luhrmannem, nawet przez minutę nie osiągając wirtuozerii, rozmachu i oryginalności „Moulin Rouge”. Jego najnowszy film dzieli od debiutu aż siedem lat, podczas których Marshall nie nauczył się zbyt wiele, może poza tym, że musical wychodzi mu lepiej od fabuły. O ile „Chicago” jawiło się olśnieniem, o tyle „Nine: Dziewięć” pozwala uczciwie to zaszczytne miano zrewidować.

Rob Marshall
‹Nine: Dziewięć›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNine: Dziewięć
Tytuł oryginalnyNine
Dystrybutor Kino Świat
Data premiery22 stycznia 2010
ReżyseriaRob Marshall
ZdjęciaDion Beebe
Scenariusz
ObsadaDaniel Day-Lewis, Marion Cotillard, Penélope Cruz, Judi Dench, Nicole Kidman, Kate Hudson, Sophia Loren, Stacy Ferguson, Elio Germano
MuzykaMaury Yeston
Rok produkcji2009
Kraj produkcjiUSA, Włochy
Czas trwania112 min
WWW
Gatunekmusical
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Z jednej strony bilans wypada nieciekawie. Z objawienia pozostał reżyser o co najwyżej średnich zdolnościach, któremu jakimś cudem udaje się sztuka kręcenia niezłych i solidnych produkcji muzycznych. „Nine: Dziewięć” bezceremonialnie jednak dowodzi, że realizacyjne możliwości Marshalla nie wykraczają poza te zaprezentowane już w jego debiucie. Nieraz można mieć wrażenie, że oglądamy nową historyjkę w starej scenografii. Numer za numerem doświadczamy déjà vu: Judi Dench śpiewa „Follies Bergeres”, a widz przed oczami ma „When You′re Good to Mama” Queen Latifah. Sceny z Marion Cotillard wyglądają identycznie jak solówki wyśpiewywane (choć to chyba przesadzone słowo) przez Renée Zellweger, zainscenizowanie otwarcia filmu i taniec Saraghiny przerysowują ruch za ruchem z „Cell Block Tango”. Nawet czerwono-niebiesko-żółta paleta kolorystyczna zachowała się z „Chicago”. Raz dała ładny i stylowy efekt, więc czemu teraz miałaby zawieść?
U Marshalla, twórcy z broadwayowskimi korzeniami, rygor ograniczeń sceny wydaje się być największym przekleństwem. Różnica między reżyserowaniem teatralnego musicalu a kręceniem filmu, sprowadza się do tego, że przy tym drugim ma montażystę i czasami może błysnąć zbliżeniem na ponętną część ciała któreś z aktorek. „Nine: Dziewięć” bezbłędnie przeplata fabułę z muzycznymi wstawkami, jest perfekcyjnie zdynamizowany, pełen energii i nie ma w sobie ani grama odwagi. Konserwatywny stylistycznie i choreograficznie, pozbawiony najdrobniejszego szaleństwa wyobraźni i trzymający się z dala od ryzykownych rozwiązań – fatalnie działa na niego sąsiedztwo nazwiska Federico Felliniego i „Osiem i pół”, na podstawie którego napisano „Nine: Dziewięć”.
Arcydzieło Felliniego nie jest jednak dla Roba Marshalla jedynie uciążliwym punktem odniesienia albo porównaniem wysoko ustawiającym poprzeczkę oczekiwań. Może się to wydać stwierdzeniem przesadzonym, ale „Osiem i pół” oraz „Nine: Dziewięć” to kino pokrewnej nastrojowości. Zuchwałemu „Chicago” przewodziła ironia i duch cynicznej zabawy, tu – głównie dzięki przejmującym wcieleniom kilku aktorek – nawias sztuczności zostaje odrzucony na rzecz autentycznych tragedii. „Nine: Dziewięć” wygrywa z „Chicago” na emocje, dlatego, że różnica między pierwszym a ostatnim filmem Marshalla jest taka jak między aktorstwem Richarda Gere i Daniela Day-Lewisa: jakościowa. Wielkie aktorki nawet w małych rolach potrafią poruszyć. Kompletnie nie udaje się to Nicole Kidman, w przeciwieństwie do reszty pań po swojemu zimnej i zdystansowanej, umiarkowanie wychodzi to Kate Hudson, pełniącej rolę błyskotki w cekinach. Ale Penelope Cruz, Sophia Loren i Marion Cotillard to istne diamenty. Grają najważniejsze dla głównego bohatera kobiety i zarazem trzy uosobienia tęsknoty. Dzięki ich pięknemu i wzruszającemu aktorstwu, nastrój żalu za jakąś stratą bierze górę nad zasadniczym tematem filmu, czyli mękami artysty w chwili odpływu weny. Smutne losy matki, żony i kochanki z pozoru mówią o Guido Continim, ale tak naprawdę bohaterki opowiadają w piosenkach o sobie i wydarzeniach dla nich ważnych, które dla egoistycznego filmowca pozostały nieistotne i niezauważalne. Słusznie zresztą postać reżysera jest trochę zepchnięta w cień czarujących i zwichniętych przez życie pań. W takiej manierze subtelnego wycofania gra ją Day-Lewis, który, jak wiadomo, nie musi się szczególnie wysilać, żeby całkowicie zawładnąć ekranem i skoncentrować na sobie uwagę. Każde charakterologiczne uproszenie Guida wydaje się usprawiedliwione: w gruncie rzeczy nie o nim to film. Tropiąc cięcia montażowe bezradnie próbujące zatuszować umiarkowane taneczne umiejętności i nierówno rozdzielone talenty wokalne gwiazd, można ten fakt przegapić. Podobnie, jak ten, że „Nine: Dziewięć” to zaledwie dobry musical i dużo od niego lepszy dramat.
koniec
21 stycznia 2010

Komentarze

08 II 2010   08:54:07

Z recenzją generalnie się zgadzam. Niestety nie w punkcie oceny gry Nicole Kidman oraz Kate Hudson - obie miały tak niewielkie role, że porównywanie jakości aktorstwa z partiami Penelope Cruz czy Marion Cotillard, które są rozbudowane i dają możliwość rozwinięcia skrzydeł. Nicole Kidman zagrała swoją rólkę bardzo dobrze, na więcej nie mogła sobie pozwolić. Podobnie zresztą Kate Hudson.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

East Side Story: Hagiografia „biznesmena”
Sebastian Chosiński

2 VI 2024

To wydaje się wręcz nieprawdopodobne. Powiązany z uznawanym za sektę moskiewskim Instytutem Norbekowa tadżycki „biznesmen” Saidmurod Dawłatow postanowił, że powinien zostać nakręcony na jego temat film, w którym on sam zaistnieje jako współczesny „święty biznesu”. Wynajął ekipę (w tym reżysera Muhiddina Muzaffara), zapłacił aktorom (w tym Azizowi Bejszenalijewowi) – i tak narodził się biograficzny „Jeden na milion”.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Co ta wojna z nami zrobiła!
Sebastian Chosiński

29 V 2024

Weterani wojny afgańskiej, choć oficjalnie otaczani szacunkiem władz, tak naprawdę pozostawiani byli sami sobie. Niechciani bohaterowie nikomu tak naprawdę niepotrzebnego konfliktu. Wielu z nich schodziło na złą drogę; inni, bsliscy upadku psychicznego, starali się mimo wszystko ratować honor żołnierza. O takich ludziach opowiada Jurij Sabitow w uzbeckim dramacie kryminalnym „Spaleni słońcem Kandaharu”.

więcej »

East Side Story: Na końcu czai się Śmierć
Sebastian Chosiński

26 V 2024

O mocy „Siły charakteru” Raszyda Malikowa decydują dwie kreacje cenionych uzbeckich aktorów – Karima Mirchadijewa oraz Sejdułły Mołdachanowa. Ten pierwszy wciela się w weterana wojny afgańskiej, który dowiadując się o nadchodzącej śmierci, postanawia zakończyć sprawy od lat nie dające mu spokoju. Ten drugi, przyjaciel z armii, jest jego największym wyrzutem sumienia.

więcej »

Polecamy

Zimny doping

Z filmu wyjęte:

Zimny doping
— Jarosław Loretz

Ryba z wkładką
— Jarosław Loretz

Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Esensja ogląda: Marzec 2016 (1)
— Jarosław Loretz, Jarosław Robak, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Seks, baśnie i krowa biała jak mleko
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Gdy na łajbie słabo buja…
— Ewa Drab

Modlitwa Sayuri
— Ewa Drab

Śpiewająco o obłudzie i cynizmie
— Tomasz Kujawski

Niewłaściwy człowiek na niewłaściwym filmie
— Eryk Remiezowicz

Tegoż autora

Bez wstydu, ale tylko w ciemności
— Urszula Lipińska

Lepiej się nie zbliżać
— Urszula Lipińska

Zagrożenie życia
— Urszula Lipińska

Dwugłos o „Daas”
— Urszula Lipińska, Michał Oleszczyk

Bieg po prawdę
— Urszula Lipińska

Gdynia 2011 (2): Panorama Polskiego Kina
— Urszula Lipińska, Konrad Wągrowski, Artur Zaborski

Gdynia 2011 (1): Filmy konkursowe
— Urszula Lipińska, Konrad Wągrowski, Artur Zaborski

ENH, czyli ponad pół setki filmów (2)
— Ewa Drab, Karol Kućmierz, Urszula Lipińska, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

ENH, czyli ponad pół setki filmów (1)
— Ewa Drab, Karol Kućmierz, Urszula Lipińska, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Psy wojny
— Urszula Lipińska

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.