Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Alcest
‹Spiritual Instinct›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSpiritual Instinct
Wykonawca / KompozytorAlcest
Data wydania25 października 2019
Wydawca Nuclear Blast
NośnikCD
Czas trwania41:02
Gatunekmetal, rock
EAN0727361509606
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Stéphane (Neige) Paut, Jean (Winterhalter) Deflandre, Kathrine Shepard
Utwory
CD1
1) Les jardins de minuit07:53
2) Protection05:50
3) Sapphire05:01
4) L’île des morts09:04
5) Le miroir05:31
6) Spiritual Instinct07:43
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Podróż duchowa do źródeł kresu
[Alcest „Spiritual Instinct” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Alcest! I nie trzeba mówić nic więcej. Francuski duet, którego nazwa przyprawia o szybsze bicie serca wszystkich wielbicieli post-rocka i post-metalu, wydał właśnie nową płytę. Trzyletnie oczekiwanie na „Spiritual Instinct” dłużyło się straszliwie, ale jakość wydawnictwa rekompensuje wszystkie wcześniejsze niedogodności.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Podróż duchowa do źródeł kresu
[Alcest „Spiritual Instinct” - recenzja]

Alcest! I nie trzeba mówić nic więcej. Francuski duet, którego nazwa przyprawia o szybsze bicie serca wszystkich wielbicieli post-rocka i post-metalu, wydał właśnie nową płytę. Trzyletnie oczekiwanie na „Spiritual Instinct” dłużyło się straszliwie, ale jakość wydawnictwa rekompensuje wszystkie wcześniejsze niedogodności.

Alcest
‹Spiritual Instinct›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSpiritual Instinct
Wykonawca / KompozytorAlcest
Data wydania25 października 2019
Wydawca Nuclear Blast
NośnikCD
Czas trwania41:02
Gatunekmetal, rock
EAN0727361509606
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Stéphane (Neige) Paut, Jean (Winterhalter) Deflandre, Kathrine Shepard
Utwory
CD1
1) Les jardins de minuit07:53
2) Protection05:50
3) Sapphire05:01
4) L’île des morts09:04
5) Le miroir05:31
6) Spiritual Instinct07:43
Wyszukaj / Kup
Czas, zaiste, jest pojęciem względnym. Gdy ukazują się płyty wykonawców przez nas nieszczególnie lubianych, nawet gdyby ich wydanie dzieliły długie lata, zareagowalibyśmy zapewne spostrzeżeniem: „Już? Znowu?!”. Z kolei gdy czekamy na albumy swoich ulubieńców, każdy rok jest prawdziwą katorgą. Takie uczucia towarzyszyły mi, kiedy wypatrywałem – jak Orfeusz swojej Eurydyki – nowego krążka Australijczyków z We Lost the Sea („Triumph & Disaster”); nie inaczej było w przypadku Francuzów z Alcest, którzy przez długie trzy lata trzymali swoich wielbicieli – w tym i mnie – w wielkiej niepewności. Na szczęście ta niepewność stała się nieaktualna w ostatni październikowy piątek, gdy w sprzedaży pojawił się szósty pełnometrażowy krążek duetu – „Spiritual Instinct”. Radość z jego pojawienia się była tym większa, że już kilka pierwszych odsłuchów wystarczyło, aby autorytatywnie stwierdzić, że prezentuje się lepiej niż jego poprzednik.
Przypomnijmy: wcześniejsze płyty Alcest to – nie licząc debiutanckiej EP-ki „Le Secret” (2005) – „Souvenirs d’un autre monde” (2007), „Écailles de Lune” (2010), „Les voyages de l’Âme” (2012), „Shelter” (2014) oraz „Kodama” (2016). Wszystkie wyszły spod ręki wokalisty i multiinstrumentalisty Stéphane’a Pauta (ukrywającego się pod pseudonimem Neige), u boku którego od dziesięciu lat, to jest od sesji do „Écailles de Lune”, wiernie stoi perkusista Winterhalter, czyli Jean Deflandre. Do nagrania kolejnych płyt zapraszali oni gości specjalnych; tym razem jednak w studiu pojawił się tylko jeden – norweska, chociaż urodzona w Stanach Zjednoczonych, wokalistka Kath(e)rine Shepard, liderka projektu Sylvaine, z którym nagrała już trzy longplaye, w tym dwa z pomocą Neige’a („Wistful”, 2016; „Atoms Aligned, Coming Undone”, 2018). Ich bliska kooperacja nie powinna być żadnym zaskoczeniem, wszak muzycznie Alcest i Sylvaine wywodzą się z tego samego źródła.
Od początku istnienia zespołu Stéphane Paut penetruje okolice black metalu i post-rocka. Z czasem jednak muzyka Alcest stawała się coraz bardziej klimatyczna i natchniona. Ta ewolucja ostatecznie została przypieczętowana przed pięcioma laty albumem „Shelter”, który sprawił, że o Francuzach usłyszeli również wielbicieli innych gatunków rocka. Praca nad najnowszym dziełem zajęła Neige’owi i Winterhalterowi całą pierwszą połowę roku – od stycznia do czerwca. W tym czasie nie tylko zarejestrowali cały materiał (ponownie w studiu Drudenhaus w miasteczku Isse w Kraju Loary), ale poddali go także obróbce, by następnie mógł on trafić w ręce szefostwa legendarnej niemieckiej wytwórni Nuclear Blast. Zmiana wydawcy może nieco zaskakiwać, ponieważ firma z Donzdorf kojarzy się przede wszystkim z ekstremalnymi gatunkami metalu. A Stéphane i Jean – przynajmniej w kontekście Alcest – dawno już zrezygnowali z artystycznego ekstremizmu
Tak naprawdę jednak nieważne kto ją wydał, ważne, że płyta „Spiritual Instinct” w końcu się ukazała! Znalazło się na niej sześć kompozycji; w sumie trochę ponad czterdzieści minut muzyki. Niezwykle urokliwej i emocjonalnej, urzekającej pięknem, ale i potrafiącej wzbudzić niepokój. Słowem: nic nowego! Ale przecież nikt nie oczekiwał po Alcest żadnej zasadniczej zmiany. Opowieść Neige’a – odpowiedzialnego nie tylko za teksty i muzykę, lecz także za aranżacje – zaczyna się od ośmiominutowego „Les jardins de minuit”. Jest to początek o tyle zaskakujący, że od pierwszych sekund mamy do czynienia z pełną gamą postmetalowych dźwięków: motoryczną perkusją, pulsującym basem i przenikliwą gitarą. W kontraście do warstwy instrumentalnej wokaliza Stéphane’a ujmuje delikatnością i zwiewnością. I nie zmienia się nawet wówczas, gdy wraz z Jeanem podkręcają tempo, by wykrzesać jeszcze więcej energii. Ba! Paut nie stroni także od blackmetalowego śpiewu, który znacznie bardziej kojarzy się z jego dokonaniami spod znaku Amesoeurs czy Peste Noire. Całość wieńczy jednak pełna symfonicznego rozmachu część instrumentalna oparta na partiach syntezatorów i gitar.
Drugi w kolejności „Protection” został wybrany na utwór promujący wydawnictwo. Niekoniecznie dlatego, że ma potencjał na przebój, choć oczywiście absolutnie nic mu nie brakuje. Zachwyca głównie monumentalnością i potęgą brzmienia, a przy tym bardzo przestrzenną aranżacją; na dodatek za sprawą – po raz kolejny – ekstremalnego śpiewu Neige’a budzi skojarzenia z sympho-blackiem spod znaku Dimmu Borgir, Cradle of Filth czy Tiamat. Chociaż mimo wszystko więcej tu zwiewności i eteryczności. O ile dwie pierwsze kompozycje mają mroczno-niepokojący charakter, o tyle w „Sapphire” zespół decyduje się na bardziej optymistyczny przekaz. Mimo że w warstwie instrumentalnej nie zmienia się zbyt wiele – wciąż dominują gęste gitary i dynamiczna sekcja rytmiczna. Najbardziej zróżnicowanym utworem jest natomiast „L’île des morts”, który zaczyna się pulsującymi syntezatorami, które następnie giną w zalewie gitar i perkusji. Fragmenty ostre i dynamiczne przetykane są klimatycznymi i melodyjnymi, a przeciwwagę do chropawego głosu Stéphane’a stanowi natchniona wokaliza Sylvaine.
Ostatnia minuta „L’île des morts” wycisza emocje i jednocześnie idealnie wprowadza do „Le miroir”, którego introdukcja – znaczona monotonnymi partiami gitary i organów (możliwe jednak, że to odpowiednio zaaranżowany syntezator) – urzeka pięknem. Nawet kiedy Neige i Winterhalter nabierają rozmachu – gitary stają się zgrzytliwe, a organy przytłaczające ciężkością – utwór ten nic nie traci na uroku. Zamykający wydawnictwo numer tytułowy „Spiritual Instinct” nie wyróżnia się może niczym szczególnym, ale jest wręcz wzorcowym przykładem idealnej kompozycji postmetalowej. Melodia – ponownie optymistyczna – miesza się z rockowym czadem, a całość zostaje na dodatek przyprawiona progresywnym, ba! symfonicznym (to stopień wyżej!) rozmachem. Poprzednie wydawnictwo Francuzów, czyli „Kodama”, mogło się podobać (zwłaszcza wielbicielom anime), ale patrząc na nie przez pryzmat „Spiritual Instinct”, nie sposób przyznać, że znamionowało jednak delikatny spadek formy. Na szczęście nie ma już po nim najmniejszego śladu!
koniec
29 października 2019
Skład:
Neige (Stéphane Paut) – śpiew, gitara elektryczna, gitara basowa, instrumenty klawiszowe
Winterhalter (Jean Deflandre) – perkusja, instrumenty perkusyjne

gościnnie:
Kathrine Shepard – wokaliza (4)

Komentarze

29 X 2019   20:22:59

Czasem ocenianie książki po okładce to dobry pomysł. Prawie 10 lat temu uczyniłem tak z "Écailles de Lune" nie mając pojęcia o muzyce zespołu (sama nazwa skojarzyła mi się z "Mikołajkiem") i do dzisiaj jestem nią zauroczony.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Zimowy lament w cieniu Jupitera
Sebastian Chosiński

17 V 2024

Bywają takie formacje – także w świecie jazzu – które działają od wielu lat, ale niekoniecznie przekłada się to na bogactwo ich dyskografii. Takim właśnie przykładem może być prowadzony przez saksofonistę Johana Jutterströma szwedzki sekstet STHLM svaga, który doczekał się właśnie dopiero drugiej w swoim dorobku płyty – „Plays Carter, Plays Mitchell, Plays Shepp”. W jej tytule nieprzypadkowo pojawiają się nazwiska wielkich mistrzów jazzu.

więcej »

Jazzowe oblicze noise’u i post-rocka
Sebastian Chosiński

16 V 2024

Próchno powoli, ale bardzo konsekwentnie buduje swoją pozycję na undergroundowej scenie. Po świetnie przyjętej ubiegłorocznej pełnowymiarowej płycie „P3” teraz wydaje aneks do niej – EP-kę zatytułowaną „3P”. W nagraniach tych trio zostało wsparte przez gości: duet Wczasy, trio Dynasonic oraz – co ucieszyło mnie najbardziej – jazzowego trębacza Wojciecha Jachnę.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Z Beskidów widać Jukatan, Afrykę i Japonię
Sebastian Chosiński

14 V 2024

Na każdą kolejną płytę jazzowo-folkowego projektu Into the Roots, któremu patronuje trębacz Piotr Damasiewicz (nierzadko, a ostatnimi laty coraz chętniej sięgający także po inne instrumenty), czekam z dużą niecierpliwością. Za każdym razem zastanawia mnie bowiem, co jeszcze nowego można odkryć na eksploatowanym od dawna polu artystycznym. Trzeci album zespołu – „Świtanie” – udowadnia, że jednak można. I to całkiem sporo.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.