Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 10 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Rhùn
‹Toz​zos›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułToz​zos
Wykonawca / KompozytorRhùn
Data wydania8 marca 2024
Wydawca Baboon Fish Label
NośnikCD
Czas trwania36:43
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Captain Flapattak, Retsim Käh, Charlotte Pace, Jean Bonëth, Chfab Kaouenn, Ludal de Chacal
Utwory
CD1
1) Xiem [ou les troubadours nus mitraillent les babouins morveux]13:06
2) Henc [j'aurai voulu tuer le vendeur de jasmin]10:02
3) Theusz amstrad05:09
4) Zöfm08:26
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
[Rhùn „Toz​zos” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
[Rhùn „Toz​zos” - recenzja]

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

Rhùn
‹Toz​zos›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułToz​zos
Wykonawca / KompozytorRhùn
Data wydania8 marca 2024
Wydawca Baboon Fish Label
NośnikCD
Czas trwania36:43
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Captain Flapattak, Retsim Käh, Charlotte Pace, Jean Bonëth, Chfab Kaouenn, Ludal de Chacal
Utwory
CD1
1) Xiem [ou les troubadours nus mitraillent les babouins morveux]13:06
2) Henc [j'aurai voulu tuer le vendeur de jasmin]10:02
3) Theusz amstrad05:09
4) Zöfm08:26
Wyszukaj / Kup
Niemcy (z Zachodu) dali światu krautrocka, Brytyjczycy – scenę Canterbury, a Francuzi – Zeuhla. Korzenie wszystkich tych stylów – zrodzonych na przełomie lat 60. i 70. XX wieku – są takie same, chociaż różnią się one w szczegółach. Powstały na styku rocka, (free) jazzu i awangardy. W późniejszych dekadach ewoluowały; szczególnie krautrock, z którego wyrosło wiele nowych form. Najbardziej wierni tradycji pozostają, jak się zdaje, współcześni wykonawcy zeuhlowi. Zdecydowana większość z nich pozostaje bowiem wierna pramatce gatunku, czyli Magmie Christiana Vandera. Do takich zespołów na pewno należy pochodzący z miasteczka Ernée w Kraju Loary Rhùn, na czele którego od początku istnienia stoi ukrywający się pod pseudonimem Captain Flapattak perkusista Pierre Lebouteiller.
Historię grupy można podzielić na dwa etapy. Pierwszy był krótki i niezbyt chwalebny. Pozostały po nim demo „Bhönus” (2008), EP-ka „Ïh” (2012) oraz tak samo zatytułowany pełnowymiarowy album (2013). Można by uznać, że to wcale nie tak mało, gdyby nie fakt, że na wszystkich trzech wydawnictwach znalazły się w zasadzie te same kompozycje. Grupie nie udało się przebić i rozpadła się na kilka kolejnych lat. Lebouteiller, który już wcześniej związany był z takimi formacjami, jak Hey Ho Anonimo, Theusz Amstrad, The Happy Nurse i Les Yeux de la Tête / Mosca Violenta, po rozwiązaniu Rhùn nie pozostawał bezrobotny. Najął się jako bębniarz w zeuhlowych projektach The Orvalians („The Great Filter”, 2017) oraz Nebulons Sun („First Tale”, 2021), których powodzenie sprawiło, że zdecydował się na reaktywację Rhùn. Co stało się faktem w 2022 roku.
Pierre zebrał nowy skład, w którym znaleźli się: wokalista i klawiszowiec Ludal de Chacal (właściwie Ludovic Bunel), klawiszowiec Chfab Kaouenn (Fabrice Chouette), saksofonista Jean Bonëth (Jean-Baptiste Rubin), skrzypaczka Charlotte Pace oraz basista Retsim Käh (Kevin Brosse). W tym zestawieniu zespół wybrał się do bretońskiego miasteczka Servon-sur-Vilaine, by w mieszczącym się w nim studiu Paul le Flem School zarejestrować materiał, który przez lata powstawał w domowym zaciszu Lebouteillera. Powstało go tak dużo, że Pierre zastanawiał się nawet nad publikacją dwupłytowego wydawnictwa. ostatecznie zdecydował się podzielić całość na dwie części. Pierwsza ukazała się w czerwcu ubiegłego roku (pod tytułem „Tozïh”), druga została zapowiedziana na zimę, ale ostatecznie termin wydania przesunięto na marzec 2024. Obie płyty wyszły z logo należącej do perkusisty wytwórni Baboon Fish Label na okładce.
Wsłuchując się w „Tozïh” i „Tozzos”, pierwsze skojarzenie jest najoczywistsze: To przecież Magma! Tylko nie aż tak szalona. Mniej awangardowa. Bardziej stonowana. Ale poza tym wszystko jest tak, jak zeuhlowy bóg Vander przykazał. Dużo kombinacji rytmicznych, improwizacje solistów, niekiedy nawet wpadające w ucho melodie. I przede wszystkim utwory, które trwają, trwają i trwają… Ot, chociażby otwierający album trzynastominutowy „Xiem (ou les troubadours nus mitraillent les babouins morveux)”, który zaczyna się od mocnego wejścia sekcji rytmicznej i klawiszy. To po to, by słuchacz od pierwszych sekund skupił uwagę, by nie odpłynął gdzieś myślami nawet wtedy, gdy muzycy nieco spuszczają z tonu, a na plan pierwszy wybijają się nieco spokojniejsze skrzypce. W dalszej części zresztą i tak sporo się dzieje: freejazzowy saksofon, dialogujące raz ze sobą, to znów ze skrzypcami dwa piana Fendera, do tego jeszcze wokalna ekwilibrystyka uprawiana przez Ludala i wspierających go w chórkach kolegów.
Muzycy Rhùn stawiają na wyrazisty przekaz; potrafią zagrać bardzo motorycznie, ale też wyciszyć emocje. Co słychać w drugim w kolejności „Henc (j’aurai voulu tuer le vendeur de jasmin)”, w którym naprzemiennie pojawiają się fragmenty energetyczne (z udziałem dęciaków) i subtelne (wtedy do głosu dochodzą smyczki). Klawiszowcy dzielą się obowiązkami po równe: raz tonują nastrój, to znów podgrzewają atmosferę. Ale przecież taki właśnie jest klasyczny Zeuhl! „Theusz amstrad” to jedyny utwór na płycie, który nie wyszedł spod ręki lidera, aczkolwiek grał on w zespole, który go nagrał po raz pierwszy. Miało to miejsce w 2012 roku na krążku „Disk #2”, a grupa nazywała się… Theusz Amstrad. Liderował jej natomiast gitarzysta Raphaël Martin. W wydaniu Rhùn jest to bardzo „kwasowa” mieszanka Magmy i post-punku z lat 80. ubiegłego wieku. W końcówce natomiast dominują psychodeliczne zabawy dźwiękowe, w których przodują klawiszowcy.
Na finał pojawia się jeszcze jedna kompozycja Pierre’a Lebouteillera – „Zöfm”. Stanowi ona powrót do klasycznego Zeuhlu, w którym rockowa forma skrywa jazzową treść. Rockowa jest energia, jaką wykrzesują z siebie muzycy, jazzowe natomiast – struktury i improwizacje, wraz z obłąkańczymi wokalami i zwariowaną solówką Fabrice’a Chouette’a na fortepianie elektrycznym. Gdy w pewnym momencie następuje całkowite wyciszenie, można pomyśleć, że już do końca – a zostały od tego momentu jeszcze trzy minut – francuski sekstet będzie stopniowo łagodził przekaz, by subtelnie pożegnać się ze słuchaczami. Dzieje się jednak zupełnie inaczej. Ta chwila oddechu jest po to, aby w finale zaatakować ze zdwojoną siłą, mieszając ze sobą ciężkość doom metalu i eksperymentalne zacięcie noise-rocka. Ani „Tozïh”, ani „Tozzos” Pierre wstydzić się nie musi. Mam więc nadzieję, że po tym powrocie nie wpadnie już na pomysł rozwiązywania zespołu, jak miało to miejsce przed dekadą, i niebawem ukaże się kolejny krążek Rhùn.
koniec
26 kwietnia 2024
Skład:
Ludal de Chacal (Ludovic Bunel) – śpiew, fortepian elektryczny, syntezatory
Chfab Kaouenn (Fabrice Chouette) – fortepian elektryczny, syntezatory, chórki
Jean Bonëth (Jean-Baptiste Rubin) – saksofon altowy, saksofon barytonowy
Charlotte Pace – skrzypce
Retsim Käh (Kevin Brosse) – gitara basowa, chórki
Captain Flapattak (Pierre Lebouteiller) – perkusja, chórki, muzyka (1,2,4)

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: W cieniu Purpurowego Słońca
Sebastian Chosiński

10 V 2024

Po reinterpretacji dokonań twórczych Krzysztofa Komedy i Sun Ra panowie z EABS postanowili zmierzyć się z kolejną jazzową legendą – utworami zmarłego przed sześcioma laty trębacza Tomasza Stańki. Tym razem jednak wrocławski kwintet zdecydował się zmierzyć z konkretną płytą. Tak narodził się album „Reflections of Purple Sun”.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Mroczne zaułki Malmö
Sebastian Chosiński

9 V 2024

To najbardziej nietypowa płyta pochodzącej z Malmö Agusy. Nietypowa, ponieważ zawierająca muzykę skomponowaną do niezależnego filmu kryminalnego autorstwa Augustina Sjöberga, który jest znajomym lidera zespołu, gitarzysty Mikaela Ödesjö. I chociaż wypełnia ją ten sam co zawsze progresywny folk, musicie przygotować się na jedną, ale za to zasadniczą zmianę – utwory są znacznie krótsze, niż bywało dotąd.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Wpływ tykwy na rozwój światowej muzyki
Sebastian Chosiński

7 V 2024

Będący wirtuozem kory Dawda Jobarteh przybył do Europy z Gambii. Duńczyk Stefan Pasborg to z kolei jazzman, którego fascynują rytmy afrykańskie. Mieszkając w Kopenhadze, prędzej czy później – musieli się spotkać. Po kilku latach od wydania albumu „Duo” odnowili współpracę, by pograć razem „na żywo”. Efektem tego stał się najnowszy krążek tego niezwykłego jazzowo-folkowo-rockowego duetu – „Live in Turku”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.