Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 21 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

SBB
‹Memento z banalnym tryptykiem›

EKSTRAKT:100%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMemento z banalnym tryptykiem
Wykonawca / KompozytorSBB
Data wydania27 listopada 2020
Wydawca GAD Records
NośnikCD
Czas trwania78:09
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Józef Skrzek, Apostolis Anthimos, Jerzy Piotrowski, Sławomir Piwowar, Jan ’Kyks’ Skrzek, Alicja Piwowar, Renata Szybka
Utwory
CD1
1) Moja Ziemio wyśniona08:39
2) Trójkąt radości07:48
3) Strategia pulsu03:28
4) Memento z banalnym tryptykiem20:59
5) Wish [live 1979]08:22
6) Improv: Memento [live 1980]13:12
7) Memento z banalnym tryptykiem [demo 1971]15:41
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Nie memento i wcale nie banalne
[SBB „Memento z banalnym tryptykiem” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Kiedy longplay „Memento z banalnym tryptykiem” trafił do sprzedaży wiosną 1981 roku, zespół SBB formalnie już od paru miesięcy nie istniał. Drogi Józefa Skrzeka i kolegów rozeszły się po jesiennej trasie koncertowej po Republice Federalnej Niemiec. Żal był tym większy, że kwartet (sic!) rozstał się ze swoimi wielbicielami albumem, który można uznać za arcydzieło rocka progresywnego.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Nie memento i wcale nie banalne
[SBB „Memento z banalnym tryptykiem” - recenzja]

Kiedy longplay „Memento z banalnym tryptykiem” trafił do sprzedaży wiosną 1981 roku, zespół SBB formalnie już od paru miesięcy nie istniał. Drogi Józefa Skrzeka i kolegów rozeszły się po jesiennej trasie koncertowej po Republice Federalnej Niemiec. Żal był tym większy, że kwartet (sic!) rozstał się ze swoimi wielbicielami albumem, który można uznać za arcydzieło rocka progresywnego.

SBB
‹Memento z banalnym tryptykiem›

EKSTRAKT:100%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMemento z banalnym tryptykiem
Wykonawca / KompozytorSBB
Data wydania27 listopada 2020
Wydawca GAD Records
NośnikCD
Czas trwania78:09
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Józef Skrzek, Apostolis Anthimos, Jerzy Piotrowski, Sławomir Piwowar, Jan ’Kyks’ Skrzek, Alicja Piwowar, Renata Szybka
Utwory
CD1
1) Moja Ziemio wyśniona08:39
2) Trójkąt radości07:48
3) Strategia pulsu03:28
4) Memento z banalnym tryptykiem20:59
5) Wish [live 1979]08:22
6) Improv: Memento [live 1980]13:12
7) Memento z banalnym tryptykiem [demo 1971]15:41
Wyszukaj / Kup
Druga połowa lat 70. ubiegłego wieku była szczególnie udana dla zespołu SBB. To w historii grupy okres znaczony wieloma świetnymi krążkami, zrealizowanymi nie tylko dla wytwórni polskich (jak chociażby „Pamięć”, 1976; wydany na kasecie „Jerzyk”, 1977; „Ze słowem biegnę do ciebie”, 1978), ale także firm płytowych z innych krajów demokracji ludowej (vide czechosłowackie „Wołanie o brzęk szkła”, 1978; wschodnioniemiecki „Amiga Album”, 1978) bądź zachodnich, a konkretnie – erefenowskich („Follow My Dream”, 1978; „Welcome”, 1979). Pozycja tria na rynku europejskim rosła z roku na rok, czego dowodem niekończące się zaproszenia na trasy koncertowe po zachodnich Niemczech. Muzycy SBB, a przede wszystkim liderujący formacji Józef Skrzek, starali się trzymać rękę na pulsie; pozostając wiernymi swojej formule, unowocześniali brzmienie, dbali także o to, aby podczas występów na żywo publiczność otrzymywała „produkt” najwyższej jakości, nie gorszy od tego, co słychać na płytach.
To między innymi sprawiło, że w 1979 roku postanowiono dokooptować do składu drugiego gitarzystę. Wybór padł na Sławomira Piwowara, uznawanego w światku jazzowym i jazzrockowym za talent najczystszej wody, co udowodnił zresztą wcześniej, grając w zespole Paradox („Drifting Feather”, 1971) oraz akompaniując Czesławowi Niemenowi na jednej z jego najlepszych płyt solowych – „Niemen Aerolit” (1975). Piwowar miał nie tylko odciążyć Apostolisa Anthimosa; taką rolę spełniłby doskonale gitarzysta znacznie mniejszego formatu. W tym czasie Skrzek coraz aktywniej działał też pod własnym nazwiskiem; koncertował, nagrał również pierwsze longplaye solowe: „Pamiętnik Karoliny” (1978) i „Ojciec chrzestny Dominika” (1980) – ten ostatni z zupełnie nową wersją kompozycji wykorzystywanej już wcześniej przez SBB „Toczy się koło historii” (patrz: bonus na nowej edycji „Pamięci”). W każdej wolnej od tras koncertowych chwili artysta wracał do studia Polskiego Radia w Opolu, z którego usług trio po raz pierwszy skorzystało w trakcie pracy nad „Welcome”. Tam też zaplanowano – na luty 1980 roku – sesję do, jak się okazało, pożegnalnego longplaya „pierwszego” SBB – „Memento z banalnym tryptykiem”.
Była to pierwsza i zarazem ostatnia płyta nagrana w kwartecie, a w utworze tytułowym – nawet w kwintecie, ponieważ do składu dołączył dodatkowo młodszy (o pięć lat) brat Józefa, grający na harmonijce ustnej Jan Skrzek (zmarły 29 stycznia 2015 roku). Atmosfera panująca w studiu nie należała, niestety, do najlepszych; iskrzyło zwłaszcza na linii Józef – Apostolis. A mimo to efektem sesji okazała się jednak z najlepszych płyt w dziejach polskiego rocka. Na której wydanie fani formacji musieli czekać… nieco ponad rok; do sklepów „Memento…” trafiło bowiem dopiero wiosną 1981 roku, kiedy zespół już nie istniał (rozpadł się w listopadzie poprzedniego roku po powrocie z trasy po Republice Federalnej Niemiec). Pozostał album-pomnik rodzimego progresu, z dwudziestominutową suitą tytułową, którą można bez wątpliwości uznać za najdonioślejsze dzieło w całej historii SBB. I to nagrane w czasie, kiedy większość klasyków europejskiego rocka progresywnego popadało w twórczą niemoc bądź dokonywało trudnych do zrozumienia dla fanów wolt stylistycznych (wystarczy wspomnieć Yes, Genesis czy Jethro Tull).
Wydawnictwo otwiera, nie licząc pojawiających się w formie klamry spinającej całość albumu dźwięków walca Johanna Straussa syna, kompozycja Skrzeka (z, tradycyjnie, tekstem Juliana Mateja) „Moja ziemio wyśniona”. To ponad osiem minut bardzo dynamicznego progrocka, w którym wreszcie, co nie zawsze w przypadku SBB było normą, znalazło się miejsce dla ognistej solówki gitarowej. Po niej wprawdzie następuje wyciszenie i pałeczkę przejmuje Józef ze swoimi syntezatorami, ale rockowe wątki – ba! nawet jazzrockowe (trochę w stylu Toto Blankego i jego Electric Circus) – jeszcze w tym utworze powracają. Tyle że dopiero w finałowej części instrumentalnej. Po niej pojawia się, będący dziełem Sławomira Piwowara i zagrany przez niego jedynie w duecie z liderem kwartetu (jakże trudno przyzwyczaić się do tego określenia!), „Trójkąt radości”. To trzyczęściowa kameralna minisuita, trwająca niespełna osiem minut, w której prym wiodą klasycznie brzmiąca gitara akustyczna Piwowara (elektryczna odzywa się w ostatnim fragmencie, ale nie po to, aby dewastować to, co udało się muzykom zbudować wcześniej) oraz Polymoog Skrzeka.
Jeśli ktoś do tego momentu miał wątpliwości, czy zasadne było przyjmowanie do zespołu drugiego gitarzysty i jednocześnie zastanawiał się, czy to na pewno powinna być ta osoba – „Trójkąt radości” jest jednoznaczną pozytywną odpowiedzią. Stronę A winylowego krążka zamyka drugi z utworów w stu procentach instrumentalnych – „Strategia pulsu” – pod którym na okładce jako autorzy wymienieni są Apostolis Anthimos i Jerzy Piotrowski, ale z dołączonej do tego wydania „Mementa…” wkładki wynika, że maczał w nim palce również Piwowar. Podobnie jak w przypadku „Moja ziemio wyśniona”, mamy tu do czynienia z energetycznym fusion, które należy zapamiętać z dwóch powodów: solowego popisu „Lakisa” oraz wtrętu na harmonijce Józefa. Te dwa utwory są poniekąd kontynuacją tego, co zespół – jeszcze jako trio – zawarł na przeznaczonym na rynek zachodnioniemiecki longplayu „Welcome” (vide „Walkin’ Around the Stormy Bay”). Pytanie, czy właśnie w tym kierunku zespół pożeglowałby na kolejnej płycie, pod warunkiem oczywiście, że dziewięć miesięcy później nie zostałby rozwiązany.
Całą stronę B wypełnia utwór tytułowy, którego twórcą jest Skrzek. Tym samym okazał się on również zwieńczeniem historii SBB. „Pierwszego” SBB! Bo przecież wtedy nikt jeszcze nie był w stanie przewidzieć, że w różnych składach grupa będzie parokrotnie powracać i na scenę, i do studia nagraniowego. Mało kto jednak, słuchając „Mementa z banalnym tryptykiem” w tej wersji, zdawał sobie sprawę z tego, że w pewnym sensie od tego utworu zaczęły się również dzieje tria. Co potwierdza ostatni z bonusów do tej edycji albumu, którym jest – nagrana amatorsko w 1971 roku w piwnicy domu Józefa Skrzeka w Siemianowicach Śląskich – wersja demonstracyjna kompozycji. Niemal tak samo długa (prawie szesnastominutowa), z tym samym tekstem Juliana Mateja, na dodatek niemal dokładnie tak samo zaśpiewanym przez lidera SBB. I na tym podobieństwa się kończą, ponieważ w warstwie instrumentalnej to… zupełnie inny numer, utrzymany w klimacie tego, co grupa grała dekadę wcześniej. Więcej tam bluesowego hard rocka inspirowanego Jimim Hendrixem, aniżeli klasycznego progresu.
„Memento…” anno Domini 1980 to już – przez większość czasu – klasyczny progres. Z rozpędzoną od pierwszych sekund perkusją, soczystą gitarą i wszechobecnymi klawiszami (syntezatorami i organami Hammonda). Dopiero kiedy Skrzek wchodzi z partią wokalną, nastrój się zmienia – rozbrzmiewa gitara akustyczna i subtelny fortepian elektryczny. I tak wszystko płynie przez kilka kolejnych minut, aż do fragmentu najbardziej zaskakującego, w którym z głośników płyną w stronę słuchaczy radosne wokalizy i dźwięki harmonijki, na której tym razem gra dla odmiany Jan Skrzek. Ten bliski stylistyce country wątek zamykają cymbały, po których z kolei do głosu dochodzą syntezatory. Gdyby ktoś w tym momencie pomyślał, że to już koniec atrakcji, jakie przygotował zespół, okazałoby się, że jest w ogromnym błędzie. To, co najsmakowitsze, pojawia się bowiem na końcu – chodzi oczywiście o fenomenalną partię gitarową Anthimosa, jedną z najlepszych (ba! najlepszą) w dzisiaj już ponad sześćdziesięcioletnich dziejach polskiego rocka. Zagraną z wielkim zaangażowaniem, wewnętrzną zadziornością i artystycznym wyrafinowaniem. Gdyby to naprawdę miał okazać się koniec historii SBB, bez wahania należałoby uznać, że zespół pożegnał się z wielką klasą. Na szczęście kilkanaście lat później Skrzek i Anthimos reaktywowali grupę, ale to już opowieść na inną okazję…
Do najnowszej reedycji „Mementa…” dodano trzy bonusy. Ten najwartościowszy, czyli wspomniane już demo kompozycji tytułowej, pojawia się na koniec. Wcześniej można posłuchać natomiast dwóch nagrań koncertowych, zarejestrowanych podczas występów grupy w zachodnich Niemczech. „Wish”, czyli anglojęzyczna, wstępna wersja „Moja ziemio wyśniona”, nagrany został 9 grudnia 1979 roku podczas występu w bielefeldzkim Domu Młodzieży (Haus der Jugend), a „Improv: Memento”, czyli instrumentalna wariacja oparta na wątkach zaczerpniętych ze suity – 8 listopada następnego roku w auli szkoły ogólnokształcącej w Bösingfeldzie, małym miasteczku leżącym nieopodal niewiele większego Extertal (w Nadrenii Północnej-Westfalii). Oba można uznać za intrygujące ciekawostki, niewiele jednak wnoszące nowego do dobrze już znanego portretu zespołu. Tym bardziej że z tego samego okresu pochodzą przecież dużo bardziej ekscytujące i również wypełnione improwizacjami zapisy koncertów z Buchholz (grudzień 1978), Kolonii (wrzesień 1979), Warszawy (kwiecień 1980) oraz Marburga (listopad 1980).
koniec
22 grudnia 2020
Skład:
Józef Skrzek – śpiew, gitara basowa, harmonijka ustna, syntezatory, fortepian elektryczny, klawinet, organy Hammonda, organy piszczałkowe, banjo japońskie, marimba, mellotron, instrumenty perkusyjne, oklaski
Apostolis Anthimos – gitara elektryczna, gitara akustyczna
Sławomir Piwowar – gitara elektryczna, gitara akustyczna, fortepian elektryczny (3), klawinet (3)
Jerzy Piotrowski – perkusja, instrumenty perkusyjne

gościnnie:
Jan Skrzek – harmonijka ustna, oklaski (4)
Alicja Piwowar – oklaski (4)
Renata Szybka – oklaski (4)

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Zimowy lament w cieniu Jupitera
Sebastian Chosiński

17 V 2024

Bywają takie formacje – także w świecie jazzu – które działają od wielu lat, ale niekoniecznie przekłada się to na bogactwo ich dyskografii. Takim właśnie przykładem może być prowadzony przez saksofonistę Johana Jutterströma szwedzki sekstet STHLM svaga, który doczekał się właśnie dopiero drugiej w swoim dorobku płyty – „Plays Carter, Plays Mitchell, Plays Shepp”. W jej tytule nieprzypadkowo pojawiają się nazwiska wielkich mistrzów jazzu.

więcej »

Jazzowe oblicze noise’u i post-rocka
Sebastian Chosiński

16 V 2024

Próchno powoli, ale bardzo konsekwentnie buduje swoją pozycję na undergroundowej scenie. Po świetnie przyjętej ubiegłorocznej pełnowymiarowej płycie „P3” teraz wydaje aneks do niej – EP-kę zatytułowaną „3P”. W nagraniach tych trio zostało wsparte przez gości: duet Wczasy, trio Dynasonic oraz – co ucieszyło mnie najbardziej – jazzowego trębacza Wojciecha Jachnę.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Z Beskidów widać Jukatan, Afrykę i Japonię
Sebastian Chosiński

14 V 2024

Na każdą kolejną płytę jazzowo-folkowego projektu Into the Roots, któremu patronuje trębacz Piotr Damasiewicz (nierzadko, a ostatnimi laty coraz chętniej sięgający także po inne instrumenty), czekam z dużą niecierpliwością. Za każdym razem zastanawia mnie bowiem, co jeszcze nowego można odkryć na eksploatowanym od dawna polu artystycznym. Trzeci album zespołu – „Świtanie” – udowadnia, że jednak można. I to całkiem sporo.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.