Kieł
(Kynodontas)
Giorgos Lanthimos
‹Kieł›
Opis dystrybutora
Ojciec i matka mieszkają wraz z trójką dzieci w domu na obrzeżach miasta. Dom otoczony jest wysokim płotem. Dorosłe dzieci nigdy jeszcze nie wyszły poza teren posiadłości. Ich edukacja, rozrywka i ćwiczenia fizyczne są pod ścisłą kontrolą rodziców, bez jakiegokolwiek kontaktu ze światem zewnętrznym. Jedyną osobą z zewnątrz, która ma prawo wejść do tego domu, jest Christina. Ojciec zaprasza ją, by poskromić seksualne ciągoty syna. W „laboratoryjnych” warunkach reżyser umieszcza metaforyczną historię ze społeczno-politycznym przesłaniem o niebezpieczeństwach związanych z odcięciem się od świata, tak jednostek jak i narodów.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje
Filmy – Publicystyka
Piotr Dobry, Łukasz Gręda, Mateusz Kowalski, Karol Kućmierz, Joanna Pienio, Patrycja Rojek, Konrad Wągrowski, Kamil Witek
‹Porażki i sukcesy A.D. 2011›
Utwory powiązane
Filmy
BH – Błażej Hrapkowicz [10]
Filmy Bunuela czy Chabrola krytykowały mieszczański system wartości. Lanthimos wznosi się o jeden poziom wyżej i rozbiera na części pierwsze mechanizm produkcji kodów kulturowych: arbitralny, relatywny, oparty na symbolicznym przymusie, nawet przemocy. Kino chłodne, wstrząsające, perfekcyjnie wyreżyserowane, momentami upiornie zabawne. Triumf!
UL – Urszula Lipińska [9]
Zupełnie nie wiadomo co za kryterium przyłożyć do tego filmu. I bawi, i straszy, i porusza. Gdzieś na poziomie uniwersalnym, „Kieł” pokazuje, że jedna wersja prawdy wypacza światopogląd, a każdy nauczyciel ma nad nami mniejszą lub większą władzę. Wydaje mi się, że w zależności od tego, jak sobie w głowie ustawimy postać ojca takim filmem będzie „Kieł”. Bo kim on jest? Desperatem? Nadopiekuńczym rodzicem? Jednym i drugim? Chce dobrze czy chce źle? Za tę niepewność oceny ukłony w stronę reżysera, bo dzięki niej można przestawiać tory odbioru na kilka sposobów.
MO – Michał Oleszczyk [10]
Wstrząsający, śmieszny, genialnie zagrany portret rodziny we wnętrzu – a raczej w twierdzy. „Rodzina” to w tym filmie psychotyczna gra salonowa ze stawką w postaci indywidualnej tożsamości. Scenariusz jest tak sprytny, że reguły gry odkrywamy dosłownie z minuty na minutę – stając się mimowolnymi jej uczestnikami. Wielki film.
Ten kieł wbija się głęboko – na początku łaskocze, ale śmiech szybko grzęźnie w gardle. Dom rodzinny jako laboratorium totalitaryzmu bawi i przeraża na długo nie pozwalając o sobie zapomnieć. Kilka scen śmiało może pretendować do miana kultowych, a niektóre dialogi sam cytuję w tekstach i codziennych rozmowach.
Chory film. Tak odrażający, że aż fascynuje.