Obywatel Kane
(Citizen Kane)
Orson Welles
‹Obywatel Kane›
Opis dystrybutora
Kiedy 76-letni Charles Foster Kane, magnat prasowy, na łożu śmierci wypowiada jedno, jedyne słowo „różyczka”, wszyscy zgromadzeni popadają w konsternację. Nawet, przeprowadzona przez grupę dziennikarzy, wnikliwa analiza kronik filmowych nie daje odpowiedzi na pytanie, co oznacza owa enigmatyczna „różyczka”. Ani w życiu publicznym Kane’a, ani jego życiu towarzyskim i zawodowym, nie można znaleźć rozwiązania dręczącej wszystkich zagadki.
Inne wydania
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje
Filmy – Publicystyka
Kane nie potrzebuje taryfy ulgowej, nie musi być oceniany w kategorii „klasyki”, „platyny”, czy „kamieni milowych”. Genialne, współczesne kino i tyle.
Film, który dorównuje swej reputacji, co rzadko się zdarza. Jako aperitif polecam „Obywatela Wellesa” Benjamina Rossa – kulisy powstania „Johna Q.” (nie, nic nie pomyliłem, po prostu szpanuję wiedzą na temat pierwotnego tytułu „Kane’a”) są nie mniej fascynujące niż samo dzieło.
MO – Michał Oleszczyk [10]
Siedemdziesiątka na karku, a Welles wciąż o kilka długości przed współczesnym kinem…
PP – Piotr Pluciński [10]
To niesamowite, ale blisko 70 lat po premierze, „…Kane” wciąż imponuje. Z bezstylowej formuły hollywoodzkiego kina tego okresu wyłamuje się już od pierwszych minut; nawet laikowi trudno ten fakt zignorować. Achronologiczna konstrukcja fabularna, ujęcia z niskiego kąta, niekonwencjonalne wykorzystanie miniatur, innowacje dźwiękowe i charakteryzatorskie, nieznana obsada – wszystko to w obrębie jednego filmu. Nic dziwnego, że włodarze studia RKO na widok gotowego filmu wpadli w panikę. Kto w roku 1941, u progu triumfów hollywoodzkiego konserwatyzmu, ledwie dwa lata po gargantuicznych sukcesach „Przeminęło z wiatrem”, „Czarnoksiężnika z Oz”, „Wichrowych wzgórz”, chciałby owe fanaberie oglądać?
KW – Konrad Wągrowski [7]
Doceniam doskonałość formalną, szanuję za nowatorstwo, klękam przed wpływem na kino – ale – choć zapewne to wstyd przyznać – „Obywatel Kane” do mojego kanonu nie należy.