Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Co nam w kinie gra: „Jestem twój”, „Matka Teresa od kotów”, „Biała i Strzała podbijają kosmos”, „Obywatel Kane”
[ - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
O filmach, które w ten weekend wchodzą do kin pisaliśmy już niejednokrotnie w wielu miejscach. Przypomnijcie sobie recenzje „Jestem twój”, „Matki Teresy od kotów”, „Biała i Strzała podbijają kosmos” i „Obywatela Kane’a” zanim wybierzecie się do kina.

Sebastian Chosiński, Ewa Drab, Urszula Lipińska, Piotr Pluciński, Kamil Witek

Co nam w kinie gra: „Jestem twój”, „Matka Teresa od kotów”, „Biała i Strzała podbijają kosmos”, „Obywatel Kane”
[ - recenzja]

O filmach, które w ten weekend wchodzą do kin pisaliśmy już niejednokrotnie w wielu miejscach. Przypomnijcie sobie recenzje „Jestem twój”, „Matki Teresy od kotów”, „Biała i Strzała podbijają kosmos” i „Obywatela Kane’a” zanim wybierzecie się do kina.
Jestem twój
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Mariusz Grzegorzek przekłada na język filmowy teatralną sztukę kanadyjskiej dramaturg Judith Thompson. 30-letnia Marta – kobieta sukcesu przechodzi kryzys i przesypia się z kryminalistą z łatwymi do przewidzenia skutkami. Powstały z tego tytułu dramat, który z pewnością świetnie funkcjonuje na teatralnych deskach, na dużym ekranie uwidocznia jednak swoje mankamenty. Przede wszystkim razi pewna teatralna umowność. Aktorzy w warstwie ekspresji, ponoć świadomie, przewartościowują swoje role, niemal w każdym możliwym kadrze wyrzucając siebie hektolitry nabrzmiałych emocji. Kreowane przez nich postaci trącają wyraźnym przerysowaniem – przykładowo gangster z wyglądu i zachowania jest rodem z pseudokomedii Lubaszenki, a Roma Gąsiorowska (siostra Marty) jedynie pogłębia swój ekranowy stereotyp idiotycznej blondynki. Co ciekawe, Grzegorzek nie ma zamiaru niczym tłumaczyć zachowania głównej bohaterki – spełnionej zawodowo i, wydawać by się mogło, życiowo kobiety. W jego zainteresowaniu leży bowiem jedynie zobrazowanie zjawiska przesytu życia, które jest udziałem coraz większej ilości z nas. (50%)
Kamil Witek
Recenzja uprzednio opublikowana w relacji z festiwalu Era Nowe Horyzonty.
Matka Teresa od kotów
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Z rumieńcem zawstydzenia przyznam się, że bez mrugnięcia okiem dałam się złapać w sprytnie zastawioną przez reżysera pułapkę. Oglądałam ten film z niegasnącym podnieceniem oczekując sceny morderstwa, żeby na końcu stwierdzić, że dobrze „Matce Teresie od kotów” robi ów sceny brak. Zabójstwo i cofanie czasu w poszukiwaniu motywacji bohaterów to w najlepszym razie rusztowanie pod prawdopodobnie najbardziej wyczerpującą diagnozę kondycji polskiego społeczeństwa od czasu „Długu”. Wszystkie obserwacje, które się tu podsuwa jako możliwe powody zachowania chłopców, działają szerszej. Jakby mimochodem Sala kontestuje wartości, którym kiedyś można było się oddać, a dziś wydają się jednakowo puste, niegotowe na wyczerpującą odpowiedź na pytanie : jak żyć? Weźmy np. religię, po cichu w filmie skompromitowaną w postaci matki, modlącej się i biegającej na pielgrzymki, której młodociani odcinają łeb (symbolicznie zabijając nadzieję, bo matka najbardziej w tym filmie walczy o rodzinną wspólnotę). Ona, z mężem przy boku czy bez, tyra na pozory szczęśliwej rodziny za wszelką cenę (scena z psychologiem i potem z nauczycielką) i aspiruje do sukcesu . Jest typową matką – predatorem doby kapitalizmu. Ojciec klasycznie bezradny, załamuje się przy pierwszej lepszej okazji a wcześniej zostawia rodzinę, żeby odkryć, że wrócił do domu jakby nie swojego. Dzieci żyją w swobodzie, ale widać i zagubienie, i brak mocnej ręki, i podatność na medialne bodźce, i pragnienie zwrócenia na siebie uwagi. Ich rodzina pokazuje cały dramatyzm ostatnich lat: od wspomnianego kryzysu wartości po wykoślawienie ról społecznych i utratę ich znaczenia. Przy tym cała garść skojarzeń filmowych z sielankową sceną na łące niczym z „Nieodwracalnego” na czele. Dojrzały film na kilka kolejnych seansów i przepastny elaborat. (90%)
Urszula Lipińska
Recenzja opublikowana w serwisie „Zgryźliwych tetryków”.
• • •
Bardzo chciałem polubić film Pawła Sali, bo jak Polska długa i szeroka, tak każdy zachwyca się (także w „Esensji”) jego fabularnym debiutem. Oparta na faktach historia matkobójstwa dwóch braci jest głównym tematem, ale niejedynym, jakie roztrząsa się w filmie. Jądrem zdarzeń jest zwyczajna polska rodzina. Bez patologii: z obojgiem pracujących rodziców, normalnym mieszkaniem i warunkami do życia. Jak na dokumentalistę przystało, Sala sucho podaje fakty, w retrospekcyjnej konstrukcji pchnie swoją opowieść wstecz, starając się krok po kroku znaleźć przyczynę tego straszliwego czynu. Jednak im dalej, tym wrażenie, że historia ulega coraz większemu rozmyciu, się powiększa. Reżyser sam nie podsuwa żadnych wniosków i przemyśleń, zrzucając odpowiedzialność za nie na karb widza. Nie sugeruje żadnych podpowiedzi, co z jednej strony pobudza do myślenia (a to w polskim kinie jest rzadkością), ale brak zasygnalizowania mocniejszej reżyserskiej kreski sprawia, że film nie trzyma się w ryzach i staje się polem do zbyt szerokiej interpretacji. Na pofilmowej konferencji twórcy zgodnie przystawali na sugestię, że w dużej mierze winę za czyn obu braci ponosi ich ojciec – żołnierz na misji, w którym wojna poskręcała psychikę na tyle, iż po powrocie nie mógł być normalną głową rodziny. Co więcej, same postacie wiele nie ewoluują i zachowują podobne zachowania i charaktery na końcu opowieści, jak i na jej początku. Główne założenie również nie spełnia do końca właściwie swojej roli, bo rozłożenie na czynniki pierwsze i wiwisekcja rodzinnego dramatu nie przynosi spodziewanych wniosków, a poszukiwanie prawdziwej jednoznacznej przyczyny spala na panewce. (60%)
Kamil Witek
Recenzja uprzednio opublikowana w relacji z festiwalu Era Nowe Horyzonty.
• • •
Znakomicie skonstruowany dramat ukazujący tragedię rodzinną, moralny i psychiczny upadek jej uczestników oraz wpływ otoczenia na postępowanie jednostki. Paweł Sala opowiada historię opartą na faktach bez wykorzystania linearnej narracji, dosłowności czy bezpośredniości. To widz musi poskładać porwane sceny pokazywane w porządku wstecznym w spójną całość sugerującą motywacje i stan psychiczny bohaterów. Reżyser sugeruje, a nie narzuca, co staje się chyba największym atutem „Matki Teresy…”, ponieważ dzięki temu widz ma pełną wolność interpretacyjną i może wręcz współtworzyć oglądaną historię. Wszystko zaczyna się od aresztowania dwóch braci i odkrycia wstrząsającej zbrodni, potem oglądamy serię retrospekcji sięgających nawet rok w przeszłość. Taki zabieg pozwala na stopniowe poznawanie rodziny, w której wychowali się zaaresztowani na początku chłopcy i snucie domysłów na temat genezy zbrodni i nienawiści synów do matki. Sala pyta o ukrytą w każdym człowieku agresję i ucieczkę od problemów w przemoc. Robi to również doskonale pod kątem realizacyjnym, łącząc treść z techniczną perfekcją. (80%)
Ewa Drab
Recenzja uprzednio opublikowana w relacji z festiwalu Era Nowe Horyzonty.
Ocena IMDb: 6.3/10
Biała i Strzała podbijają kosmos
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
W czasach Związku Radzieckiego każde dziecko wiedziało doskonale, że pierwszym kosmonautą nie był wcale roz(prze)reklamowany przez władze Jurij Gagarin, ale sympatyczna, rodem z moskiewskich ulic, suczka Łajka. Na swoje nieszczęście, nie dane jej było powrócić z przestrzeni kosmicznej, co z kolei udało się dwóm jej następczyniom – Biełce i Striełce. O ich karkołomnej wyprawie opowiada animacja Swiatosława Uszakowa „Gwiezdne psy”.
19 sierpnia 2010 roku minie dokładnie pół wieku od chwili wystrzelenia w kosmos rakiety „Sputnik-5”, na pokładzie której znajdowały się między innymi dwie suczki Biełka i Striełka. Nie były one wprawdzie pierwszymi psami, którym dało było spoglądać na Błękitną Planetę z orbity okołoziemskiej, ale za to pierwszymi, które za zajęcie honorowego miejsca w dziejach astronautyki nie musiały zapłacić najwyższej ceny. Kundelki nie dość, że przeszły do historii, to na dodatek tak bardzo wryły się w świadomość Rosjan, iż wspominane są po dziś dzień. Co jakiś czas powracają również jako bohaterki filmów animowanych. Pierwszym była nakręcona przed sześcioma laty krótkometrażówka „Gwiezdna bajka”, drugim – serial „Prawdziwe przygody Biełki i Striełki” (2008), trzecim natomiast – zrealizowany z wielkim rozmachem z okazji pięćdziesiątej rocznicy lotu pełnometrażowy obraz kinowy (w formacie 3D) „Biełka i Striełka. Gwiezdne psy” (2010). Jego reżyserii podjął się, przy wydatnej pomocy Inny Jewlannikowej, jeden z najwybitniejszych współczesnych animatorów rosyjskich Swiatosław Igoriewicz Uszakow.
Według amerykańskich szacunków, w latach 50. i 60. ubiegłego wieku Związek Radziecki wystrzelił w rakietach kosmicznych – w ramach lotów suborbitalnych (począwszy od 1951) bądź na orbitę okołoziemską (od 1957 roku) – co najmniej pięćdziesiąt siedem psów). Wybierano najczęściej bezdomne mieszańce, łapane na ulicach Moskwy. Charakteryzowały się one bowiem dwiema cechami, niezwykle przydatnymi z punktu widzenia potencjalnego kosmonauty – miały małą wagę i były niezwykle odporne na trudne warunki życia. Do legendy przeszła suczka Łajka (choć jej prawdziwe imię brzmiało Kudriawka lub Limonczik), która wystartowała w kosmos na pokładzie „Sputnika-2” 3 listopada 1957 roku. Jej lot, jak podała oficjalna sowiecka propaganda, zakończył się sukcesem; pies przeżył w rakiecie kilka dni. Prawda była jednak znacznie bardziej okrutna, ale tę opinia publiczna poznała dopiero czterdzieści pięć lat później – kundelek zginął mniej więcej w siódmej godzinie wyprawy (z przegrzania bądź ze stresu). Jeszcze mniej szczęścia miały Czajka i Lisiczka, wystrzelone 28 lipca 1960 roku, a więc niespełna miesiąc przed bohaterkami filmu Uszakowa – ich rakieta eksplodowała. Biełkę i Striełkę można więc uznać za szczęściary2), bo nie dość, że po siedemnastu okrążeniach naszego globu całe wróciły na Ziemię, to na dodatek druga z nich wydała niebawem na świat sześć zdrowych szczeniąt. Jednego z piesków, imieniem Puszok, przywódca Kraju Rad Nikita Siergiejewicz Chruszczow wysłał do Białego Domu w prezencie dla Caroline Kennedy, córki prezydenta Stanów Zjednoczonych Johna Fitzgeralda Kennedy’ego, od której to sceny rozpoczyna się zresztą obraz Swiatosława Igoriewicza.
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 4. Tajemnica goni tajemnicę
Marcin Mroziuk

26 IV 2024

Możemy się przekonać, że dla Lucy wędrówka w towarzystwie Ghoula nie jest niczym przyjemnym, ale jej kres oznacza dla bohaterki jeszcze większe kłopoty. Co ciekawe, jeszcze większych emocji dostarczają nam wydarzenia w Kryptach 33 i 32.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

W trzeciej części tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bension Kimiagarow na krótko rezygnuje z socrealistycznej formuły opowieści i przywołuje dobre wzorce środkowoazjatyckich easternów. Na ekranie pojawiają się bowiem basmacze, których celem jest zakłócenie budowy kanału. Ten wątek służy również scenarzystom do tego, by ściągnąć kłopoty na głowę głównego inżyniera Saida Urtabajewa.

więcej »

Fallout: Odc. 3. Oko w oko z potworem
Marcin Mroziuk

22 IV 2024

Nie da się ukryć, że pozbawione głowy ciało Wilziga nie prezentuje się najlepiej, jednak ważne okazuje się to, że wciąż można zidentyfikować poszukiwanego zbiega z Enklawy. Obserwując rozwój wydarzeń, możemy zaś dojść do wniosku, że przynajmniej chwilowo szczęście opuszcza Lucy, natomiast Maximus ląduje raz na wozie, raz pod wozem.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Szanuj matkę i ojca swego
— Ewa Drab

East Side Story: Kundle w kosmosie
— Sebastian Chosiński

Z tego cyklu

Perfect Days
— Kamil Witek

Czasem myślę o umieraniu
— Kamil Witek

Poprzednie życie
— Kamil Witek

Ślepowidzenie
— Sebastian Chosiński

Umrika
— Sebastian Chosiński

„Tajemnice Bridgend” i „Czarodziejska góra”
— Sebastian Chosiński, Konrad Wągrowski

Jesteśmy waszymi przyjaciółmi
— Sebastian Chosiński

Slow West
— Sebastian Chosiński

Imigranci
— Marta Bałaga, Sebastian Chosiński

Steve Jobs
— Kamil Witek

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.